|
|
Autor |
Wiadomość |
Kani
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 1926
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgadnij
|
Wysłany:
Sob 0:19, 09 Gru 2006 |
|
To zobacz jeszcze moje, jest sporo błędów i źle skonstruowanych zdań, ale mi głównie o fabułę chodzi, mógłbyś? Co do fabuły ja bym jednak dał 7+. Wracając do mojego, to jest tylko wstęp z masą błędów które DA się poprawić, tylko pytanie, co z fabułą?
|
|
|
|
|
|
|
AoM
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 5461
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc...
|
Wysłany:
Pią 19:06, 22 Gru 2006 |
|
Kani, lubię cie, ale byłabym wdzięczna gdybys wypowiadał sie na temat, a nie robił tu offtop odnośnie swojego opo. -_-
|
|
|
|
|
AoM
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 5461
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc...
|
Wysłany:
Śro 16:15, 27 Gru 2006 |
|
Zamieszczam kolejną część rozdziału pierwszeo Starcia Smoków. Jest ono dosyc krótkie, ale tyle musi wam jak na razie wystarczyć. I proszę o wyrozumiałość odnośnie błędów. Chciałam sprawdzić w Wordzie na innym komputerze, ale z pewnych przyczyn nie mogłam. Z góry dziękuję za krytykę i pochwałę. Miłej lektury.
- O kurwa...
- Smok!
Spojrzeli w wytyczone miejsce. Wszyscy osłupieli. Bestia zaczęła juz nabierać rozmiarów wielkości dużej dyni i wciąż się powiększała. Co oznaczało, że zaraz zaryje pazurzystymi łapami w ziemię.
- Kryć się! – Wrzasnął Elder.
Nie trzeba im było dwa razy tego samego powtarzać. Wszyscy jak jeden mąż rzucili się w krzaki, niektórzy skryli się za drzewami. Hendel jedynm susem znalazł się w gąszczy paproci. Poszukał wzrokiem Gelara. Ku jego rozpaczy nie mógł go nigdzie dostrzec. Zgrzytnął zębami. Mówił mu zaraz na początku, żeby cały czas trzymał się blisko niego. To była przecież jego pierwsza wyprawa od czasu szkolenia. Co z tego, że wcześniej w ramach praktyk odbywał mniejsze podróże? W tamtych mógł co najwyżej złamać nogę, tutaj stracić życie. Przecież ta akcja to nie majówka!
Hendel pluł sobie w brodę. Przecież pierwszą rzeczą jaką powinien zrobić było zaciągnięcie Gelara w kryjówkę obok siebie. Może i wyrósł ostatnimi czasy, ale to nie uszczuplałao w żaden sposób faktu, że nie ufał mu w kwestiach dotyczących jego odpowiedzialności czy wychodzenia cało z opresji. Jeżeli zginie to najpewniej przez własną głupotę. Gelar, jak większość młodych mężczyzn, miał skłonności do nadmiernej brawury. Szczególnie, że ostatnio zaczynał być nadmiernie arogancki. Kapitan miał nadzieję, że ta podróż utemperuje trochę jego chatakter. I powoli zauważał tego delikatne symptomy. Jednak wciąż się o niego martwił. Kto inny mógł przejąć po nim dowodzenie nad Leśną Strażą i pilnować by Zmora się nadmiernie nie rozbestwiła?! Kilgor? Elder? Przecież to kretyni! Obaj!
Potwór w końcu wylądował. Opuścił łeb by za chwilę go poderwać i ryknąć ogłuszająco. Z drzew zerwały się przerażone ptaki, zwierzęta w popłochu wypadły z zarośli prosto na smoka. Za późno zaryły kopytami czy racicami w ziemię. Za późno zauważyły swój błąd. Bestia błyskawicznie wystrzeliła ku nim otwierając ogromną paszczę pełną ostrych jak brzytwa zębów. Rozległ się trzask łamanych kości i rozrywanego mięsa, a na przerażonych strzelców polała się krew już martwych zwierząt. Kilku z nich nie wytrzymało i zerwało się ze swoich miejsc i puściło biegiem w gęstwinę. Hendel zacisnął zęby. Uciekło tylko trzech, ale co jeśli inny wezmą z nich przykład? Machnął ledwie zauważalnie ręką ku pozostałym by zostali na swoich stanowiskach. Ich miny świadczyły o tym gdzie w tej chwili mają kapitana i jego rozkazy. Jednak nadal siedzieli w zaroślach.
Bestia ponownie ryknęła. Zakryli uszy dłońmi. Był on jeszcze głośniejszy od poprzedniego. I co gorsza nie ucichł. Cały czas przebrzmiewał w przestrzeni sprawiając, że z drzew zaczęły się sypać liście, a ziemia drżała. Wszyscy rozpłaszczyli się na trawie jakby przygnieceni jakimś ogromnym ciężarem. Panika tak ich opanowała, że nie byli w stanie ruszyć ani ręką ani nogą. Żadne z nich nigdy nie widziało takiego stwora. Co prawda krążyły o nich legendy, ale wszyscy uznawali je za mrzonki. Teraz mieli niezbity dowód na to, że jednak są prawdziwe. Nie była to przyjemna świadomość. Każde z nich zapragnelo w jednej chwili znaleźć się w ciepłym domu lub karczmie, zalać się w trupa przy dobrej gorzałce, posunąć jakąś dziwkę i jak najszybciej o wszystkim zapomnieć. Płonne nadzieje. Byli tu. W mrocznym Blackfor wśród zarośli, niektórzy w mokrych od szczyn spodniach i obok stwora, który za chwilę ich pożre.
Jednakże, coś zwróciło ich uwagę. Na początku zauważył to tyylko Hendel, potem Gelar z Kilgorem i Elderem, a na końcu juz wszyscy. Coś było bardzo nietypowego w tym ryku. Niemrawo wychylili głowy ze swoich kryjówek. Momentalnie osłupieli.
Smok śmiał się.
CDN
|
|
|
|
|
Count Dooku
..::2nd League Shur'tugal::..
Dołączył: 05 Lis 2006
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Śro 17:20, 27 Gru 2006 |
|
Po pierwsze - jest krótkie. Za krótkie. Po drugie - błędów jest mniej. Teraz przedstawię je :
Cytat: |
Co oznaczało, że zaraz zaryje pazurzystymi łapami w ziemię. |
Winno być pazurzastymi.
Cytat: |
Hendel jedynm susem znalazł się w gąszczy paproci. |
Jednym i w gąszczu.
Cytat: |
Uciekło tylko trzech, ale co jeśli inny wezmą z nich przykład?
|
Powinno być inni.
Cytat: |
5
Na początku zauważył to tyylko Hendel, potem Gelar z Kilgorem i Elderem, a na końcu juz wszyscy. |
Tu natomiast - tylko.
No, pod względem ortografii jest lepiej. Pod względem długości i fabuły - gorzej. Teraz oceny :
Ortografia i interpunkcja - Jest z nimi lepiej, choć nie jest jeszcze dobrze. 5/10
Fabuła - nie jest w ogóle ciekawa, słabizna. 3+/10
Długość - poniżej przeciętnej. 3/10.
Niezbyt mnie to wciąga. 3+/10.
Styl - zaszaleję i dam aż 5/10, a co!
Ocena ogólna - 4/10
Ogólnie - słabizna. A, właśnie. Teraz pora na plusy i minusy :
Plusy :
- Lepsze od znacznej większości opowiadań z tego foram, choć to żaden wyczyn nie jest.
- Styl jest całkiem, całkiem.
- Mniej błędów niż w poprzednim...
Minusy :
- Choć jak na tak krótkie opowiadanie nie jest to i tak dobrze.
- Krótkość.
- Nudzi mnie.
- Fabuła.
- Stać Cię na zdecydowanie więcej, poprzednie części były lepsze.
- Wulgaryzmy - tu, na forum są dzieci nawet 10 letnie i je ich uczysz. Nieładnie, nieładnie. I to jeszcze moderator... Ba, extramoderator! Jesteś be! Bardzo be nawet, a co mi tam, nie będę oszczędzał.
Pozdrawiam!
|
|
|
|
|
Kani
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 1926
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgadnij
|
Wysłany:
Śro 19:33, 27 Gru 2006 |
|
Jesteś za bardzo przeczulony na punkcie przekleństw Stary_Dziadzie. Mam pytanie, jakiego typu książki najbardziej lubisz?? Jaka jest twoja ulubiona książka?? Tak pytam z ciekawości.
AoM, nawet ja zauważyłem niektóre błędy, no za krótkie. Podpisuje się pod postem wyżej.
|
|
|
|
|
AoM
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 5461
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc...
|
Wysłany:
Śro 19:38, 27 Gru 2006 |
|
Wiem, że krótkie. Po prostu nie chciało mi się dalej poprawiać
|
|
|
|
|
Wodzus
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 2882
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tomaszowa Mazowieckiego
|
Wysłany:
Śro 20:52, 27 Gru 2006 |
|
Dziadu, to jest literatura.
|
|
|
|
|
Oromis_elda
..::Senior Shur'tugal::..
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 212
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
|
Wysłany:
Śro 23:37, 27 Gru 2006 |
|
AoM napisał: |
Wiem, że krótkie. Po prostu nie chciało mi się dalej poprawiać |
A trzeba było poprawić
|
|
|
|
|
Emhyr
..::2nd League Shur'tugal::..
Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany:
Nie 16:10, 14 Sty 2007 |
|
przeczytałem pierwszy tekst! TO JEST WSPANIAŁE !! PISZ DALEJ ! JAk narazie jestem pod wrażeniem! Już wiem dlaczego tak Cię uwielbiają na tym forum !
|
|
|
|
|
Yennefer
...:User:...
Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany:
Nie 17:44, 14 Sty 2007 |
|
AoM napisał: |
Gdybyś patrzył w górę, a byłbyś w środku tego dzikiego terenu, mógłbyś nie raz zobaczyć jak czyste niebo przecina mały, czarny punkcik. Następnie twój wzrok powędrowałby w ślad za nim, ku wschodowi. Mogłeś wtedy zobaczyć coś, czego nie zapomnisz do końca życia… |
Gdyby nie ta zmiana czasu, którą tu zrobiłaś, to tekst byłby wręcz wybitny Wprost nie mogę uwierzyć, że jeszcze nie wydałaś żadnej książki. Masz szansę zostać moim ulubionym artystą...więc pisz dalej .
|
|
|
|
|
AoM
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 5461
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc...
|
Wysłany:
Nie 21:39, 14 Sty 2007 |
|
Chciałam po prostu nawiązać swego rodzaju "dialog" z czytelnikiem Taki chwyt, wiecie
Jestem uwielbiana? O my! Kolejny znak, że Apokalipsa nadchodzi xP
Nie wydałam żadnej książki ponieważ to jest jak na razie taki... hm... mój projekt początkowy. Na razie ćwiczę. Aczkolwiek zamierzam skończyć tą historię.
Oczywiscie, ze piszę, ale na razie zajmuję się innym projektem, a to zostawiłam na później. Mam nadzieję, że jednak niedługo skończę.
|
|
|
|
|
Souls Master
..::Brom The Legend::.. (Mod)
Dołączył: 20 Wrz 2006
Posty: 768
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nienacka :D
|
Wysłany:
Nie 10:35, 18 Mar 2007 |
|
AoM ja myśle że jestes na jak najlepszej drodze do napisania świetnej książki xD A opowiadanko bombowe...
|
|
|
|
|
AoM
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 5461
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc...
|
Wysłany:
Nie 21:11, 27 Sty 2008 |
|
Czas odświeżyć ten dział. Ostatnio staram się wrócić do pisania opowiadań. W związku z tym zamieszczam tutaj miniaturkę... Ot tak, żeby sprawdzić czy bynajmniej z wprawy nie wyszłam.
NIE-WIELKA IMPROWIZACJA
- Tu szczyt... Lękam się spojrzeć w przepaść świata ciemną...
Stała przy oknie opierając się plecami o drzwi wychodzące na balkon. Białe zasłony unosiły się delikatnie. Wiatr wpadający dyskretnie przez uchylone okno łechtał fałdy zwiewnego materiału przywodząc na myśl morskie fale muskające leniwie brzeg plaży. Była ładna pogoda na zewnątrz. Idealna na wyjście na dwór. Na zabawę. Nieliczne chmury przewijały się leniwie przez czyste, błękitne niebo niezwykle wolno, jakby delektując się lotem w przestworzach ku nieznanemu. Promienie wiecznie radosnego słońca ślizgały się po przedmiotach, a tam gdzie zwykle by nie dotarły pozostawiłby ciemną plamę cienia. Jednak o tej porze złote smugi były wszędzie. Zlewały się niemalże w jedno. Tylko gdzieniegdzie przystanęły na chwilę tańcując dziko na kropli wody lub szkle. Echo ich tańca dawało o sobie znać jako refleksy złośliwie kujące w oczy. Perfidne, małe chochliki...
- Niebo... Zamknięty jestem w kulę kryształową... Gdyby ta igła lodu popłynęła ze mną...
- Ciszej! Słuchajmy...
Na zewnątrz rozległo się krzyk jakiegoś ptaka. Niebywałe, po raz pierwszy w tych okolicach pojawiło się jakieś inne stworzenie poza tradycyjnymi wróblami czy gołębiami. Przyleciały tutaj. Po co? Nie ma tu nic. Ten idyllyczny krajobraz, zamknięty za szybą ich nęci? Czemu to? Układająca się w rytm wiatru zielona trawa, w niektórych miejscach poprzecinana tylko betonowymi dróżkami. Co jakiś czas pojawiają sie na nich inne stworzenia. Spacerują, śmieją sie, rozmawiają. Jak to dzisiaj ładnie... Tak, aż sie chce wybrać nad morze, żeglować w dal. Lepiej nie ryzykować, Bóg raczy wiedzieć co się może przydarzyć. Oczywiście, a słyszała pani co w radiu mówili? Ha! To nie nowość, że wciąż w naszych Tatrach co rusz jakieś wypadki. Ludzie nie znają gór, pchają się tam gdzie nie trzeba, a potem wszyscy widzimy jakie są skutki. Młodym zawsze coś do łba strzeli, nie pomyślą tylko od razu idą na żywioł. Przywara młodości mój drogi. Byłeś lepszy? Ha! Ja chociaż wychodziłem cało ze swoich opresji. Nie zawsze, pamiętasz jak kiedyś chciałeś przeskoczyć z dachu na dach? Cudem cię powstrzymali. Jak to powiedziałaś Zosiu, głupota – przywara młodości. Prędzej brawura. A państwo to rodowici mieszkańcy Zakopanego? Czy my na górali wyglądamy? Nie, przyjechaliśmy tutaj w ramach urlopu. Na ile państwo zostają? Jeszcze pewnie z dwa dni pobędziemy.... Chociaż myśląc o tym co się stało, aż odechciewa sie nam wspinaczki. Proszę sie nie zniechęcać! Góry nasze piękne! Co roku parę osób się zabija albo nogi łamie. Żadna nowina. Też prawda. Ale jakie to przeżycie być musiało. Nie wiem sam czemu dziewczyna trafiła do instytutu. Kiedy ją znaleźli bredziła ile wlezie. A co konkretnie mówiła? A nie wiem, przecież tam nie byłem. Słuchałaś kochanie wiadomości jak ja. Nie wiem nic więcej. Szkoda... naprawdę żal mi tej dziewczyny. Zdarzały się różne wypadki. Ten nie jest pierwszy i nie ostatni. Tak, ale aż przykro... tacy młodzi ludzie. Roztrząsaliśmy już ten temat kotku. Masz racje, porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym... Wie pani może czy gdzie są jakieś sklepy z pamiątkami? Pełno ich tutaj, idą państwo w górę tej ulicy...
Musnęła palcami materiał. Przelewał się przez jej ręce jakby był z wody. Chłodny w dotyku. Nie. Zimny niczym lód. Biały jak śnieg. Czysty, nieskalany. Jest ślisko. Uważaj. Już niedaleko, zostało parę metrów. Jak ślisko... Uważaj!
Ludzie nie czują. Są jak roboty. Mówili, że chora, że nienormalna? Tak, chora jest. Ale co to za choroba! Czuje, że leci. Ma przecież skrzydła. Tylko okrutni lekarze je podcięli. Niby dla dobra. Jakiego dobra? Zakratowali okna. Nie pozwalają wzbić się w przestworza i dotrzeć... do niego. Maciej, Maciusiu... Ja tęsknię. Szukam cię, prawie, już widzę cię. Ale nie mogę dojść. Ta szyba mnie odgradza. Rozbić? Głowę o nią rozbiję. Aua! Ale to tak boli, a szyba nie drgnęła. Co to? Krwawa strużka, coś mi spływa po policzku. A może to łza? Tak! Zostawiłeś mi na czole pocałunek. Tylko czemu twoje usta takie zimne? Kochany! Zabierz mnie! Ciężko mi tu. Mówią, żebym się pogodziła... z czym? Ale przecież przyszedłeś do mnie wczoraj. I tydzień temu też byłeś. Byliśmy... tam na górze. Pamiętasz? Ale pięknie było, jak ślicznie. Słońce nas grzało po twarzach, trochę tylko śniegu było... ale to nic, tyle co nic! Trochę lodu. Ale... przecież tylko trochę. Niewiele. Dlaczego więc postanowiłeś nagle wzbić się w górę? Beze mnie? Już mnie nie kochasz? Kochasz, widzę to w twoich oczach. Dlaczego, więc mnie zostawiłeś? Poczekam. Nie mam wyjścia. Tylko czemu tak długo muszę czekać? I to jeszcze w takim miejscu? Nie podoba mi się tu. Nie chcę tu być. A jednak każesz mi tu być. Dobrze... silna jestem, wytrzymam te katusze. Auć... głowa tak boli... Dziwnie mi. O! Tu jesteś! Na górze! Zaraz... po zasłonach wejdę! Czekaj! Nie znikaj. Już idę...
Chwyciła mocno zasłony i pociągnęła do siebie. Urwały się z trzaskiem. Karnisz, już i tak ledwo trzymający się zachwiał się niebezpiecznie, po czym runął z głośnym trzaskiem na podłogę. Odskoczyła w ostatniej chwili co uchroniło ja przed zranieniem. Potykając sie o fałdy materiału runęła plecami na łóżko. Oddychała szybko, głęboko. Oczy wpatrywały sie ślepo w białą ścianę, a głowa lekko przekręciła się w bok. Z bezwiednie otwartych ust zaczęła sączyć się cienką strużką ślina. Spłynęła po policzku i wsiąknęła w pościel. Ręce leżały bezwładnie rozrzucone na boki. Wyglądała jak marionetka, której podcięto sznurki.
Poległam? Jestem w domu wariatów. Zamknęli mnie tu bo bredzę, mówię od rzeczy. Widzę go... ale przecież go nie ma. Spadł. Na moich oczach. Rozbił się o skały. Boże... czemu za nim nie skoczyłam? Ręce zakrwawione, kości przebijające skórę. I ten dźwięk... Pusty dźwięk pękających stawów. Jeszcze jęk... jakby z oddali. Boże jak to boli! Pomocy!
Na korytarzu rozległ się tupot stóp. Nerwowe rozmowy mieszały się ze stukotem kółek na kafelkowej podłodze. Atakowały uszy. Mocno. Boleśnie. Komponowały się z nimi dając jakiś żałosny koncert. Przejmujący. Okropny.
- Ktoś mi przez ucho do mózgu sztylet wbija...
Drzwi otwarły się z hukiem. Do pokoju wpadły cztery osoby w białych fartuchach. Jedna z nich trzymała strzykawkę.
- Siostro, zastrzyk!
- Jezus! Maryja!
* Przypisy z "Kordiana" Juliusza Słowackiego. Akt II Wędrowiec ; Akt III Scena 5
|
|
|
|
|
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl
|
Wysłany:
Wto 22:18, 29 Sty 2008 |
|
Tak, tak! Jeden wielki bałagan z poplątaniem, ciurkiem dialogi i mieszanka narracji. O, taak. Uwielbiam takie szaleństwa.
Ale, ale. Tak słodko to nie jest.
Pierwsze zdania mnie wręcz przeraziły. Są długie, napakowane epitetami, porównaniami, a fe. Zamiast ślizgać się po nich, brnę. Męczą one niebotycznie. Skróć sie, skróć, na bora!
Dialog turystów (bo to chyba to jest, tak?) - pomysł i dobry, ale może być niezrozumiały. Za płynne przejście. Oddziel to od zwykłej narracji. Granica pomiędzy jest zbyt zatarta.
I opis szaleństwa. Jest chyba zbyt sensownie, spójnie. Dla mnie ideałem w tej materii są mirrielowskie 'Kanareczki'. A to takie... normalne. Widzi go, niby i wariatka, po firanie się wspina. Ale ja nawet czasami jestem bardziej szalona w swoich monologach. Dziewczyna jest zbyt logiczna. Gada, mimo wszystko, do rzeczy. Do poprawy.
A na koniec...
- Jezus! Maryja!
Bo to był fragment, który naprawdę Ci się udał (;.
Co ja mogę mówić - piszesz lepiej ode mnie, ale tym razem chyba wyskoczyłaś z motyką na słońce. Ale pomysł ćwiczenia warsztatu w ten sposób godny uwagi. Jak dla mnie bajer.
|
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
| |