|
|
Poll :: Fick jest... |
...świetny |
|
33% |
[ 1 ] |
...taki sobie |
|
66% |
[ 2 ] |
...okropny |
|
0% |
[ 0 ] |
|
Wszystkich Głosów : 3 |
|
Autor |
Wiadomość |
Jawhowe
..::3rd League Shur'tugal::..
Dołączył: 01 Sty 2008
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z ciemnych zakamarków ludzkiego umysłu
|
Wysłany:
Śro 15:38, 09 Sty 2008 |
|
Prolog
Gantarg stał w sali tronowej obserwując oblicze swego władcy, Egeratha III. Król siedział na zniszczonym przez czas tronie. Ów tron był symbolem władzy i największą relikwią fortecy Egera. Podobno kiedyś był głazem, który Eger ukształtował swoim młotem
- Dziękuje generale, wiadomości które mi przyniosłeś są niezwykle ważne. Możesz odejść. – Powiedział Egerath. Krasnolud był młody. Zasiadł na tronie 20 lat temu, co dla krasnoludów było niewielkim odpryskiem ich długiego żywota.
Gantarg wpatrując się w króla z szacunkiem podszedł do drzwi.
***
- I co? Jak zareagował? – Kiedy tylko Gantarg opuścił salę tronową jego młodszy brat, Igtilon zaatakował go pytaniami.
- Tak jak powinien. Spokojnie, bez pośpiechu analizując sytuację. – Oznajmił Gantarg.
***
Egerath zastanawiał się nad informacjami, które przyniósł mu generał Gantarg.
- Kto z ludu mógłby zdradzić? – Zastanawiał się. – Kto?
Westchnął głośno.
***
Igtilon patrzył z podziwem na brata. Gantarg miał dopiero 300 lat a już osiągnął bardzo wiele. Był najmłodszym generałem a dowodził całym lewym skrzydłem fortecy Egara, miejscem walk z wrogimi Syrathami. No i był jednym z największych wojowników ludu.
O jego toporze, Rozpaławiaczu już opowiadano legendy. Jeżeli wierzyć każdej z nich broń została wykuta przez Egara w jego osobistej kuźni, zabiła tuzin smoków, rozpołowiła górę i w walce płonęła niczym ogień. Gantarg śmiał się, kiedy usłyszał jakąkolwiek z tych opowieści. W rzeczywistości topór wytworzył jego właściciel i nie miał żadnych magicznych właściwości.
Jednak Igtilon który widział brata w walce nie dziwił się, że lud przyznaje takie fantastyczne moce toporowi. Gantarg walczył jak szatan. Był weteranem wielu bitew. Świadczyły o tym blizny.
Każdy krasnolud powinien mieć blizny. Były one czymś pokroju emblematu. Świadczyły o waleczności. Gantarg miał jedną, z której był szczególnie dumny. Sięgała od czoła przechodząc przez oko do szczęki. „Dostał ją” od pewnego Sythyriana, który myślał, że celne cięcie mieczem po twarzy powstrzyma wroga. Pomylił się.
Igtilon czuł się przy nim zagubiony. Brat we wszystkim go przewyższał.
***
Tenomir, najwyższy kapłan Egara złożył ceremonialny olej na ołtarzu. Taka ofiara była niezwykle rzadka gdyż olej Annatar wydobywano głęboko spod ziemi tam gdzie czyhały zabójcze bazyliszki. Wrzucił do niego kieł smoka.
Kapłan otworzył szerzej oczy. Ząb wskazał na młot. Symbol Egara.
Olej zaczął szybko parować z miski, choć jego temperatura nie uległa zmianie.
***
Ołtarz świątyni męstwa był bardzo specyficzny. Z góry przypominał tarczę zegara tyle, że zamiast liczby, wyryte zostały na nim symbole. Owe symbole odpowiadały za zdarzenia w niedalekiej przyszłości. Był więc między innymi sztylet oznaczający zdradę i topór świadczący o zbliżającej się wojnie. Mogły pojawić się także ruiny ostrzegające o zagładzie, klęsce bądź śmierci. Przykładów jest cała masa. Kapłan wypełniał płynem miskę o wartości równej wadze informacji i kładł ją na sercu ołtarza. Wrzuciwszy do niej kieł czerwonego smoka zabitego w walce przez Egara kapłan czekał w napięciu aż ząb przestanie się kręcić na powierzchni cieczy. Kieł swoim ostrym końcem wskazywał symbol, który przepowiadał prawdziwe zdarzenia. Jeżeli ofiara była wystarczająca płyn prędzej niż o możliwe wyparowywał z naczynia.
|
Ostatnio zmieniony przez Jawhowe dnia Śro 18:03, 09 Sty 2008, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
|
|
Elle
..::1st League Shur'tugal::..
Dołączył: 18 Sie 2007
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ja się wzięłam?!
|
Wysłany:
Czw 11:40, 10 Sty 2008 |
|
Sama nie jestem idealna w pisaniu FF, ale...
1. Podstawowe pytanie - Czy masz pozwolenie od Moderatora? xD
2. To jest chyba za krótkie... Prolog powinien być bardziej rozwinięty, ubarwiłoby to twoją opowieść.
I tyle... jak już mówiłam nie jestem ideałem w pisaniu FF...:/
Po za tym, jest... hmm... ciekawe. Może trochę zagmatwane, ale dobre.
|
Ostatnio zmieniony przez Elle dnia Czw 11:47, 10 Sty 2008, w całości zmieniany 5 razy
|
|
|
|
Jawhowe
..::3rd League Shur'tugal::..
Dołączył: 01 Sty 2008
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z ciemnych zakamarków ludzkiego umysłu
|
Wysłany:
Pią 16:21, 11 Sty 2008 |
|
Rozdział 1
„Kaleka”
Umirir osobisty doradca Egaratha, zastanawiał się jak z tego wszystkiego wybrnąć. Kiedy zgodził się pracować dla Syrathów wcale nie obchodziło go co się stanie z fortecą Egara. Ważne były jedynie pieniądze, które otrzyma za szpiegowanie. Jednak po 10 latach zdążył nie tylko się tu usadowić, ale także zyskać dobrą posadę oraz zdobyć przyjaźń króla. No i chyba go trochę polubił.
A teraz w najgorszym momencie ten cały Gantarg przychodzi ze swoją wiadomością.
W fortecy jest zdrajca.
Odkrywcze, pomyślał i prychnął z pogardą. Egar, męstwo, bohater, rozpoławiacz, smoki, te rzeczy ciągle powtarzały się w opowieściach o Gantargu. Były tak podobne że właściwie jeżeli usłyszało się jedną to żadna nie mogła już zaskoczyć.
***
Igtilon stał na placówce z bratem. Generał wypatrywał jakichkolwiek śladów armii Syratów. Nic.
Kazał przenieść więcej wojowników do północnej części pola bitwy. Jeden z pomniejszych oficerów złożył ręce w geście wyrażającym szacunek i poszedł wykonać jego rozkazy.
- Spodziewasz się że zaatakują właśnie tam? – zapytał brata Itgilon.
- Jeżeli wypatrzą tam lukę w naszej obronie, na pewno. Mimo wszystko lepiej wspomóc północny obóz niż spisać ich na straty. Nie dając im posiłków podpisalibyśmy na nich wyrok śmierci. Syraci nie znają litości. – Gantarg jak zwykle dał rozsądną i przemyślaną odpowiedź.
Itgilon znowu pomyślał o ich przeciwnikach. Syraci byli jedynym plemieniem barbarzyńców żyjącym w górach Mainauta. Nieokrzesani, prymitywni i okrutni. Te trzy słowa najlepiej ich określały. Były najgłupszą krasnoludzką społecznością. Lubowali się w torturach i zdradach.
Kiedyś znaleziono krasnoluda, który dostał się do Syrathów w niewolę. Był martwy. Samo to nie było niezwykłe jednak trup został okrutnie pokaleczony. Nikt nie wątpił, że rany zostały zadane przed śmiercią. Po plecach Itgiliona przebiegły dreszcze na samo wspomnienie.
- Chodźmy, więcej teraz nie zdziałamy. – Gantharg pociągnął go za tunikę.
***
Tenomir wpadł podniecony do pokoju drugiego najwyższego kapłana.
- Nie uwierzysz! – Zawołał – Ząb wskazał młot.
Drugi kapłan spojrzał na niego oszołomiony.
- Więc nadszedł już czas. – Powiedział – Musimy go znaleźć.
- Nie mogę uwierzyć! – Tenomir prawie podskakiwał z podniecenia – Wcielenie Egara! Po tylu latach od ostatniego rzeczywiście powinno nadejść, ale chyba nikt z nas nie wierzył, że rzeczywiście przyjdzie! – Spojrzał na drugiego krasnoluda – Ach wybacz mi Ynitrze... Zapomniałem o twojej przypadłości. – Zawstydzony spuścił wzrok. Chociaż był najwyższym kapłanem Ynitr nadal go przewyższał w wielu kwestiach. Jego rozmówca był już u kresu swojego życia. W końcu 1400 lat to nie tak mało.
- Rozumiem cię. Czy mógłbyś minię teraz posadzić na moim krześle? – Zapytał Ynitr.
Tenomir przytaknął i posadził krasnoluda na krześle stojącym obok. Miało przymocowane kółka do nóg. Jedynie jeżdżąc na nim mógł się poruszać gdyż 15 lat temu schwytali go Syrathianie. Złamali mu kręgosłup i tylko dzięki szybkiemu przybyciu krasnoludów patrolujących okolicę fortecy zawdzięczał życie. Od tamtego czasu prawie nie ruszał się ze swojej kwatery.
***
Itgilon wyciągnął miecz z prostej pochwy przywieszonej do pasa. Klinga miała śnieżnobiały odcień i ostry czubek, chociaż ze względu na rozmiaru służyła raczej do siekania niż kłucia. Uniósł broń w pozycji obronnej gotowy w każdej chwili sparować jakikolwiek atak.
Stojący naprzeciwko niego Gantarg uniósł swój topór. Stali tak przez chwilę wpatrując się w siebie, dwaj bracia z obnażonymi klingami. Pierwszy zaatakował Gantag. Wykonał potężny wymach rozpoławiaczem. Itgilon znając siłę ciosów brata nawet nie próbował sparować. Zamiast tego uchylił się zręcznie przed przelatującym toporem. Zanim Gantarg zdążyłby unieść broń do obrony machnął mieczem. Jego przeciwnik odskoczył do tyłu unikając ciosu.
Wymienili jeszcze parę ciosów, kiedy Gantarg sprawnym ruchem wytrącił mu broń z ręki. Itgilon spojrzał na niego z wyrzutem. Ilekroć wydawało mu się, że prawie zwyciężył brat pokazywał mu jak bardzo się myli. Podniósł leżący niedaleko miecz.
- Na dzisiaj koniec. – Oświadczył Gantarg – Robisz duże postępy. Jeszcze trochę a niewielu będzie mogło się z tobą równać.
Ale ty będziesz mnie zawsze przewyższać, pomyślał młodszy krasnolud. Złościło go, że we wszystkim jest gorszy od brata.
|
Ostatnio zmieniony przez Jawhowe dnia Pią 16:23, 11 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Smoczy Jeździec
..::2nd League Shur'tugal::..
Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Daret (Sieradz)
|
Wysłany:
Pią 18:17, 11 Sty 2008 |
|
Takie sobie.
Kieszonkowiec mi się bardziej podobał.
Tu jest zbyt chaotycznie.
I przyznam, że trochę nudnawe.
Bez fabuły praktycznie.
Zbyt chaotycznie.
Ale pisz dalej.
Pozdrawiam !
|
|
|
|
|
Jawhowe
..::3rd League Shur'tugal::..
Dołączył: 01 Sty 2008
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z ciemnych zakamarków ludzkiego umysłu
|
Wysłany:
Pią 21:49, 18 Sty 2008 |
|
Ech...
Zawiodłem. Porwałem się na zbyt głęboką wodę próbując stworzyć długą opowieść o intrygach, spiskach i tym podobnych...
W końcu doszedłem do momentu, w którym sam już nie wiedziałem jak zapisać to, co się ukształtowało się w mojej głowie.
Obiecuję, że przy następnej takiej porażce w ramach pokuty zetnę swoje długie włosy, założę różowy dres firmy addidasa i o zmierzchu będę spacerować po parku mówiąc do każdego przechodnia "Komóra albo wpierdol".
Kiedyś mi się coś takiego śniło...
To był koszmar...
"Dla króla" można uznać za zawieszone. Może kiedyś do niego powrócę, ale wątpię.
|
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
| |