|
|
Poll :: Oceń: |
:) |
|
0% |
[ 0 ] |
:| |
|
100% |
[ 1 ] |
:( |
|
0% |
[ 0 ] |
|
Wszystkich Głosów : 1 |
|
Autor |
Wiadomość |
lara
..::2nd League Shur'tugal::..
Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z daleka
|
Wysłany:
Sob 16:46, 13 Paź 2007 |
|
Zamieszczam tu moje opowiadanie, a własciewie jego pierwszy rozdział. Jeżeli będzie sie podobać będe pisać dalej, a jeżeli nie to nie.
Rozdział 1
Zaskoczenie
Był zimowy wieczór. Lena spoglądała przez okno pięknego zamku na pokryty białym puchem dziedziniec. Była to dzieczyna niezwykłej urody ubrana w błekintną zwiewną suknię. Czarne włosy układały się w loki i spływały aż do ramion. Spod lekko falowanej grzywki zielonymi oczami patrzyła jak wiatr unosi płatki śniegu do góry, które gdy on osłabnie znów opadnął na ziemię. W dali można było zauważyć ledwie widoczny, pokryty śniegiem las. Właśnie z tego lasu służący wacali do zamku z drewnem na opał. Lena bardzo im współczuła. Pracowali prawie za darmo wykonując najcięzszą pracę. Nie dostali nawet ciepłych ubrań na zimę. Poruszyła już kiedyś ten temat w rozmowie ze swoim mężem, który był właścicielem zamku, ale stwierdził, że nie bedzię się nimi przejmował. Lena już nigdy więcej nie poruszała tego tematu, bo widać było, że drażnił on jej męża. Na samo wspomnienie tej rozmowy zadrżła. Jeśli rozmawiała z Tacredem na tematy, których nie lubił zawsze był na nią o to wściekły. Nagle usłyszała kroki. Odwróciła się i zobaczyła wchodzącego mężczyznę do jej komnaty. Był to Tancred, jej mąż, który był czarodziejem. Był bardzo przystojnym mężczyznom. Miał gęste czarne włosy i niebieskie oczy. Ubrany był w ciemoniebieską pelerynę, błękitną tunikę pod którą rysowały się wspaniale wyrzeźbione mięśnie i granatowe spodnie. Właściwie to prawie zawsze ubierał się na niebiesko. Lenie także kazał ubierać się w tym kolorze. Na początku protestowała, ale gdy zobaczyła, że na nic się to nie zdaje przestała protestować. Tancred zawsze się wściekał, gdy sprzeciwiała się jego nakazom. Zdarzało się nawet, że w przypływie wilelkiej złości uderzył żonę, co w cale nie zdarzało się tak rzadko. Nigdy nie pukał przed wejściem do jej komnaty. Nigdy też jej nie szanował. Była mu potrzebna tylko do urodzenia syna. Później nie zamierzał się już nią interesować. Gdy wszedł do komnaty i z trzaskiem zamknął za sobą drzwi stanął przed nią w pewnej odległości. W ręku trzymał złoty kielich. W środku kielicha znajdował się niebieski płyn. Widać było, że był gorący, ponieważ można było zauwazyć parę ulatniającą się z owego niebieskiego płynu.
-Czy coś się stało?-zapytała męża Lena. W jej oczach widać było przerażenie. Tancred przychodził do niej tylko, gdy zrobiła coś złeo lubh, gdy czegoś od niej chciał.
-Nie, a czy coś musiało się stać?!-wykrzyknął Tancred. Głos miał lodowaty. W oczach także nie można było dostrzec ciepła. Był tylko lód.
-Nie ja tylko.....nie spodziewałam się ciebie i.......-odpowiedziała drżącym głosem Lena. Próbowała sobie przzypomnić, czy czasem czegoś złego nie zrobiła. Bała się. Bardzo się bała.
-Zamilcz natychmiast!-wykrzyknął- Przyniosłem ci napój dzięki któremu urodzisz mi syna.
-Ale ja nie potrzrebuje żadnego napoju Tancredzie. Ja jestem pewna, że urodzę syna.
-Nie mam ochoty tego słuchać!-przerwał jej Tancred stanowczo-Nie mozesz mieć pewności, że urodzisz mi syna. Możesz ją mieć tylko po wypiciu napoju-rzekł zdenerwowany po czym postawł kielich na pięknie rzeźbionym stoliku przy łóżku i wyszedł z komnaty głośno trzaskając drzwiami.Lena wzięła kielich do ręki i chwilę wpatrywała się w niego.
-Jestem pewna, że urodzę ci syna. Nie potrzebuje żadnych magicznym napojów-powiedziała do siebie po czym otworzyła okno i upewniwszy się, że nikt jej nie widzi wylała jego zawartość na zewnątrz. Gorący, niebieski płyn w zetknięciu z zimnym śniegiem natychmiast wsiąkł w ziemię, a dziurę w śniegu, którą utworzył natychmiast zasypały nowe płatki śniegu. Lena zamknęła okno i położyła się na łóżku. Po chwili zasnęła. Następnego dnia żeby uniknąć gniewu czarodzieja, który napewno były bardzo zły i dał jej następny napój i pewnie dopilnowałby, aby Lena go wypiła powiedziała mu, że wypiła magiczny napój, a on jej uwierzył. W dwa tygodnie później zaczął sie poród. Tancred ucieszył się, ponieważ nie mógł się już doczekać narodzin syna. Chciał jak najszybciej pochwalić się przed innymi czarodziejami synem. Napewno będzie równie wspaniały jak ja, myślał. Po ośmiu godzinach Lena wreszcie urodziła dziecko. Jednak ku zdziwieniu wszystkich nie urodziła syna, lecz...... córkę. Lena patrzyła na małą dziewczynkę u jej stóp. A, więc jednak sie myliłam, pomyślała. W głowie kołatały się jej różne myśli. Córka........co ja teraz zrobie? Była przerażona. Nie wiedziała co się stanie, gdy Tancred się o tym dowie. Szczerze pragnęła nigdy się tego nie dowiedzieć. Nie bała się o własne zdrowie, czy nawet życie. Przeciwnie. Zawsze bardzo kochała tancreda, a od kiedy dowiedziała się, że on nie odwzajemnia jej uczuć życie przestało ją cieszyć. Bała się o życie swej córki. Chciała, aby ta mała istota zdążyła poznać świat. Aby poznała wszystkie jego smutki i radości. Co się stanie z nią? To jej w żadnej mierze nie obchodziło. Byleby tylko miał kto zaopiekować się jej córką. Gdy Tancred dowiedział się, że jego żona urodziła mu córkę wpadł w taką wściekłość, że omal nie zdemolował całego zamku. Jak strzała wpadł do komnaty, w której znajdowała sie Lena i jej mała córeczka.
-Jak mogłas urodzić mi syna?!-krzyknął-Nie wypiłaś napoju, przyznaj się!
- Nie bo ja.....ja byłam pewna, że urodzę ci syna bez żadnych napojów-odpowiedziała drżącym głosem wystraszona Lena.
-Wynoś się stąd! Wynoś się z mojego zamku i nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy!
-Ale dokąd mam pójść? Czy nie obchodzi cię co się stanie z twoją córką?
- Idź dokądkolwiek! Nie obchodzi mnie co się z nią stanie! Ona jest kobietą, a kobiety są za słabe na to, aby być czarodziejkami! A teraz wynoś się zanim zawołam straż i zostaniesz siłą wyrzucona!
Lena nie powiedziała już nic. Wstała z łożka, opatuliła córkę w reczniki lężące na ziemi,a sama ubrana tylko w cienką suknię wybiegła z zamku na dziedziniec,a potem do lasu. Było juz dość późno, a na dworze szalała śnieżyca. Wiatr targał koronami drzew zsypując na ziemię osiadły na nich śnieg. Drzewa wyciągały gałęzie jakby chciały ją pochwycić. Nie mając już więcej sił usiadła pod starym drzewem i szczelniej opatuliła córeczkę. Dobrze wiedziała, że to nie wystarczy, aby dziecku zapewnić wystarczajaco ciepła. Mimo iż ta mała istotka zniszczyła jej bogate życie na zamku nie żałowała niczego. Jeszcze mocniej przytuliła córkę do siebie. Wiatr dął niemiłosiernie. Czasami Lenie zdawało sie, że słyszy szyderczy śmiech. Gdy było się o tej porze w lesie przerażały rzeczy, które zdają się najzwyklejsze za dnia. Lena była wprost sparalizowana strachem. Twarz i ręce miała czerwone z zimna. Głodna, zmarznięta, zmęczona i sparaliżowana strachem wkrótce usnęła.
|
Ostatnio zmieniony przez lara dnia Wto 9:03, 16 Paź 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Elle
..::1st League Shur'tugal::..
Dołączył: 18 Sie 2007
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ja się wzięłam?!
|
Wysłany:
Pon 14:36, 15 Paź 2007 |
|
Fajnie, choć trochę dramatycznie. Pisz dalej:)
|
|
|
|
|
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl
|
Wysłany:
Pon 20:12, 15 Paź 2007 |
|
Nienienienie. Nie. I jeszcze raz nie.
Dlaczego?
1. Styl.
Krótkie zdania mają u czytelnika podnosić tętno. Ja tu nie widzę nic, dlaczego mogłoby to robić. Straszne i krwiożercze płatki śniegu? Nie, to chyba nie to.
Spójność tekstu kojarzy mi się z fanfickiem 'Kanareczki'. Jest on o upośledzeniu umysłowym, wiesz? Zdania tam są krótkie, pomieszane, nie mają ze sobą jako takiego powiązania, czy spójnego przejścia. Podobnie robisz tutaj z tym że bez uzasadnienia. Podajesz suche fakty, proste zdania, bez żadnej finezyjności, spojrzenia z innej perspektywy. Pociąg był wyłożony lux pluszem. Miał na imię Syriusz.
2. Beta!
Poprawność tekstu jest na poziomie miernym. Skoro większość naszej polskiej muodzieży nie wie, jak obsługiwać słownik, to niech sobie znajdą kogoś, kto się na tym zna. Czyli betę. Powtórzenia są notoryczne, robisz elementarne błędy. Zasada numer jeden wklejania tekstu na forum - zawsze poproś kogoś o sprawdzenie i opinię!
3. Perspektywa.
Biedna, pokrzywdzona księżniczka Lena. Niby doświadczona przez życie, dorosła kobieta, a pitoli jak małe dziewczę.
4. Treść.
Historia mogłaby robić za dreszczowiec. Pomysł masz niezły, choć oklepany. Aczkolwiek wykonanie jest mierne. Wciskasz w historię przerywniki, akcji prawie brak. To, co tu masz powinno funkcjonować tylko jako szkic, do dopracowania i 'rozrośnięcia'. A, maleńka uwaga. Choćby nie wiadomo jakim zdolnym czarodziejem był Tancred (plusik za to imię!), to nie zmieni płci dziecka dwa tygodnie przed porodem. Ni dyrydy. Jakiś niebieskawy płyn, nawet w kwasem siarkowym nie zlikwiduje narządów rozrodczych dziewczynki i nie podstawi nowych, męskich. Nie da rady, po prostu.
5. I najważniejsze...
WIELOKROPEK TO TYLKO TRZY KROPKI, DO DŻUMY PRZEBRZYDŁEJ!
Pisz więcej, czytaj więcej, ćwicz, interesuj się tym, co robisz!
Przepraszam za stężenie wredoctwa za centymetr kwadratowy. ale powstrzymać się nie można. Aż się 'Poradnik pisania opowiadań' w kieszeni otwiera.
Cua.
|
|
|
|
|
Bjartskular
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice
|
Wysłany:
Pon 21:08, 15 Paź 2007 |
|
No to teraz ja...
Po pierwsze zgadzam się w 100% co do wypowiedzi poprzedniczki.
Po drugie:
lara napisał: |
-Jak mogłas urodzić mi syna?!-krzyknął-Nie wypiłaś napoju, przyznaj się! |
I w tym momencie sama sobie przeczysz. Poza tym, jeżeli wrzuciłabyś pracę chociażby do worda, to podkreśliłby Ci wiele literówek na czerwono np 'mogłas' i przyjemność czytania byłaby o niebo lepsza.
Po trzecie:
lara napisał: |
Był to Tancred, jej mąż, który był czarodziejem. Był bardzo przystojnym mężczyznom. |
był, był, był...-nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Nie dość, że użyłaś trzy razy tego samego czasownika to jeszcze 'mężczyzną' a nie 'mężczyznom'. Twoja użyta forma to celownik liczby mnogiej.
Po czwarte, do jasnej ciasnej, dlaczego ten Tancred jest ciągle 'wściekły'. Dlaczego nie może być zły, zdenerwowany, doprowadzony do granic wytrzymałości, choleryczny, nerwowy itd? Używanie w kółko jednego wyrazu świadczy o mizernym bogactwie językowym, polecam słownik synonimów.
Fabuła niezgorsza, aczkolwiek nic wymyślnego. Dodając kiepski styl, dużo błędów ortograficznych, znikomą dynamikę i dialogi na cztery nogi ocena nie może być pozytywna. Ale pisz, ćwicz, wyrabiaj się. Również uprzejmie informuję, że od używania słownika ręce nie odpadają.
Bjart
|
|
|
|
|
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl
|
Wysłany:
Pon 21:17, 15 Paź 2007 |
|
Bjartskular napisał: |
I w tym momencie sama sobie przeczysz. |
Słońce, przeczenie samemu sobie nie jest rzeczą złą. To znaczy, że jest się wielkim, składa się z mnogości...
|
|
|
|
|
Bjartskular
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice
|
Wysłany:
Pon 21:26, 15 Paź 2007 |
|
Oj, a czy ja napisałam, że to jest złe? Ja tylko stwierdziłam fakt
P.S. Z tą mnogością to sobie dobrze wykombinowałaś ^^'
|
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
| |