[Z/NZ] "Fatalne dziewictwo"-telenowela

ty, ty okropna!
*bije pięściami ekran w miejscu nicku mirzy*
to nie fair! ja to już czytalam!

Szósty, ja też!!!!!!!! Ale i tak genialny :lol:

Może Mirza weźnie zwolnienie lekarskie z powodu pisania FD ? (w czynie społecznym dla dobra ogółu)

Ja też to czytałam! Ale i tak genialne

taaa... przyda sie społecznie :lol:

mirza, miało być pierwszego! niesłowna jesteś!

A tak apropo to gdzie można kupić płyty zespołu "Ich Trójka" ?

offtop!
mirza, mam nadzieję że mnie dzisiaj nie zawiedziesz :ym:

Chce FD!!! Pożądam go!!! Mirza, bądź taka miła i zaspokój żądzę dziadziusia Lukasia :lol:

Kurcze co z wami?! Co wy z tymi ciociami, babciami i wujkami?! Co to jakiś zjazd rodzinny?!

Najwyrażniej, ciociu AoM :lol:

Ciociu?! Przez ciebie czuję się staro :lzy:

Nie mama pojęcie dalczego tak jest, babciu AoM :lol:

*bierze wielką piłę łańcuchową* Choć tu mój kochaniusi, słodziusi wnusiu... :ym:

a cicia cua przypomina:
na offtopy etopiryna! :raa:

*Birze wyrzutnię rakiet*
Babcu ja nie chcę jeść dokładki!!!

*odkłada piłę łańcuchową i zbliża się do Petera ciskając oczami pioruny* Chcesz jeszcze pracować w salce tortur?! :raa:

peter, jeszcze trochę a odwiedzisz kuzynke chrzestnej meża siostry ciotecznej matki swojego ojca w BANanowej republice! :raa:

OK,ciocia Cua ma zawsze rację już się uspokajam.*idzie w kącik i cichutko zaczyna czutać książkę*

Dziękuję Cua...
Peter: Jeżeli chcesz jeszcze zobaczyć swoje lwy to lepiej mnie nie prowokuj! :raa:

Labell miałbyć odcinek, ale nie powiedziałam jaki (buhahaha)

Dobra tak więc daję nowy zanim się powyrzynacie.
Ostrzegam, że mało śmieszny, bo szkoła działa na mnie dołująco.

„Zbuntowany Jeździec, czyli FD 2”
Odcinek: 23560
Pt.: „Wujku, a skąd się biorą dzieci?”

Stara dobra twierdza w Surdzie. No i stara, dobra Nas. Chociaż... Czy ja wiem, czy taka dobra?
- Przysięgam! Nie wiedziałem, że on uciekł z Aryą!
Prawy sierpowy powiadomił go, iż powiedział coś niewłaściwego.
- Nie wymawiaj przy mnie tego imienia, zdrajco! Wiedziałeś, wiedziałeś! Przecież sam wypisywałeś sprayem napis na tyłku Ciernia! Tfu, tfu... Harleya! Jeśli jeszcze raz powiesz przy mnie to parszywe imię, to nie ręczę za siebie!
Orrin właśnie testował na sobie swój nowy preparat zwiększający sprawność umysłu.
- Jakie imię? Arya? A może Murtagh?
„Tak! Tak!” Odpowiedziały mu dwa kopnięcia w brzuch. Chyba będzie musiał jeszcze sporo popracować, bo eliksir miał odwrotne działanie.
- Gadaj: GDZIE ONI SĄ?! - warknęła na niego wykręcając rękę. Oczywiście nie swoją.
- Nie wiem! Auuuu! Na prawdę nie wiem! Auuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!!!!!!!!! No dobra są w Weldenvardenie! Tylko puść.
Puściła. A Orrin wylądował nosem w kałuży własnego keczupu. (Akurat jadł frytki, gdy ONA go dopadła.) Przyrzekł sobie, że nigdy więcej nie będzie próbował być „spoko”. To zbyt niebezpieczne.

Nasuada wskoczyła do swojego jaguara. Musi ich dogonić! Musi! Nie ma innego wyjścia. Z schowka wyciągnęła czarną kominiarkę, po czym naciągnęła ją na łeb.
„Nazywają mnie nocną łowczynią? To nią będę!”
Czapka niewygodnie uwierała. Poza tym dziewczyna przypomniała sobie, że godzinę temu była u fryzjera. Włosy zaczęły niebezpiecznie świerzbić.
„Będę nocną łowczynią! Ale... Od jutra...”
Ściągnęła terrorystyczne okrycie głowy po czym rzuciła się do torebki w poszukiwaniu lusterka. Na szczęście, znalazła je.

Tym czasem na drugim końcu mapki.
Dwóch motocyklistów uciekało przed glinami.
- Ara uważaj! Siedzą nam na ogonie!
- Znowu? To już 25 raz, a ja jeszcze nie zjadłam śniadania!
- Nie gadaj tyle! Leć!!!
Elfka, kryjąca się pod kryptonimem „Ara” przekręciła jeden z bocznych rogów, po czym smok przyspieszył do 350 km/h. To samo zrobił ów drugi Jeździec. Policjanci nie mieli szans.
- Uciekli nam!
- Znowu? To już 237 raz w tym tygodniu, a mamy dopiero wtorek!
Zrezygnowani wsiedli na swe konie i popędzili z powrotem. W dali mignęły im tylko dwa napisy, zlewające się w jedną całość. Harley Dawidson.

Tymczasem gdzieś pomiędzy tymi dwoma zdarzeniami, czyli w wytwórni alkoholi „Jeździec i s-ka”.
- Wujku Oriku! A skąd się biorą dzieci?
Mała fioletowooka dziewczynka, głosem osoby dorosłej, rozważała ten jeden z fundamentalnych problemów. Krasnolud zakrztusił się czystą.
- Idź lepiej spytaj wujka Vanira. On jest starszy.
Jak na zawołanie elf zjawił się w pobliżu. Można było sądzić, że wogóle nie słyszał pytania, bo inaczej już by go tu nie było.
- Wujku, a skąd się biorą dzieci?
Vanir z obłędem w oczach szukał ucieczki, a nie znalazłszy jej chwycił się ostatniej deski ratunku.
- A pytałaś już wujka Orika?
(Krasnolud oczywiście ulotnił się jak najdalej.)
- On powiedział, że ty mi na to odpowiesz.
Strużki potu utworzyły małą kałużę wokół nóg elfa. Jąkając się próbował odpowiedzieć.
- No więc tak... Ymm... Gdy jacyś elfowie się kochają... To... Yyyyy... Idą do drzewa... Yyyyy... Wkładają rękę pod... W dziuplę... I stamtąd wyjmują dziecko...
Ufff. Jakoś udało mu się z tego wybrnąć. Kto by pomyślał, e wychowywanie dzieci to taka trudna sprawa?

Z bloga Elvy (www.fioletowooka. blogasek.pl)
„Dorosili”
Moje kolerzanki z czata miały racje. Dorosli wkużajom sie, gdy zapyta sie ih o robienie dzieci. Jak bym nic o tym nie wiedziała. Na stempnym razem spytam ich o metody antykoncepcji. Ale bende miała ubaf. Pozdrawiam.
fioletowooka