Autor |
Wiadomość |
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana
|
Wysłany:
Pią 17:41, 08 Cze 2007 |
|
Eternal Sabbath
Wchodzicie [link widoczny dla zalogowanych] klikacie w Projekty i w Eternal Sabbath
Manga autorstwa Soryo Fuyumi (tak, to ta pani od Marsa). Cóż, kreseczka jest bardzo podobne do tej z ostatnich tomów Marsa czyli raczej ładna i nieco specyficzna, pamiętając jednak mangę wydana przez Waneko spodziewałam się czegoś zgoła innego tzn. głównie jakiegoś romansu i rzeczywiście, romans jest, ale ma znaczenie równe, albo i nawet trochę mniejsze od rozgrywającej się, nieco paranormalnej historii (generalnie bohater ma ciekawe zdolności manipulowania ludzkim umysłem).
Niektóre postacie są nieco podobne pod względem wyglądu do tych z Marsa zwłaszcza Shuro, ale nie bardzo mi to przeszkadzało. I tutaj dochodzimy do postaci, są raczej ciekawe, mają motywy a główna bohaterka nie jest na szczęście w styli Kiry i nie płacze, co pięć minut, co jest niewątpliwą zaletą.
Mam wrażenie, że autorka nieco lubuje się najciemniejszymi zakamarkami ludzkiego umysłu (w Marsie był Maiko tutaj jest Izzaku) a i postacie całkiem zwyczajne mają jakąś mroczną część siebie, no w każdym razie ja na początku Shuro nie uznałabym za osobę całkowicie zdrową i przyjemną w obcowaniu.
Zakończenie jest raczej zaskakujące, przynajmniej mnie zaskoczyło, chociaż może za bardzo wzięłam do serca konwencję, jaką kieruje się shoujo w zakończeniach.
To jest jednak manga nieco poważniejsza i wymaga pewnego wyrobienia, jednak, jeśli już ktoś zdecyduje się na jej przeczytanie na pewno nie będzie zawiedziony.
Na MPP są tylko 23 rozdziały, ale jak ktoś chce, to mogę mu przesłać resztę po angielsku.
|
|
|
|
|
|
|
Katze
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)
Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 4801
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?
|
Wysłany:
Pią 19:37, 08 Cze 2007 |
|
Zaczęłam. Dobrnęłam do setnej strony pierwszego tomu i wiem, że mam ochotę to kontynuować. Kreska ładna, szczególnie spodobały mi się wszelkie 'efekty specjalne'. Tylko jest taki jeden, drobny, mankament... Brakuje sto pierwszej strony. Niby nic, właściwie prawie nic, ale zawsze coś... ;>
A ciąg dalszy, jeśli możesz, wyślij. Będę wdzięczna. (:
|
|
|
|
|
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana
|
Wysłany:
Śro 14:13, 13 Cze 2007 |
|
Katze! Proszę o wybaczenia, próbuję to już od kilku dni wysłać, ale ta durna poczta odmawia współpracy, ale pracuję nad tym cholerstwem.
Arya: Saphira dopiero teraz zdecydowałam się ściągnąć ten doujinshi Naruto, z ciekawości, ‘co tam polscy fani wymyślili’. Aż się przeraziłam, nie wiem nawet, od czego zacząć. Wszystko tam jest takie szare i nijakie, żeby rysować mangę trzeba bardzo dobrze się szarościami posługiwać, tutaj twórcy tego nie potrafią, poza tym te wszystkie rysunki powinny być czyste, tutaj wszystko jest zamazane.
Nad kreską już nie będę się znęcać, bo to by była masakra. Powiem tylko, że warto by było gdyby rysownicy zainwestowali w kilka podręczników, czy też serię Jak powstaje Manga
Może teraz dla przykładu zaprezentuje porządny doujinshi, wybaczcie, że z Saiyuki ale tylko taki na obecna chwilę znajduje się na moim kompie.
To jedna ze stron Saiyuki Gaiden, tak mniej więcej rysuje autorka tej serii:
To strona z Saiyuki:
(to, co teraz Waneko wydaje):
To z doujinshi o nazwie Mune no Kodu
|
|
|
|
|
Katze
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)
Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 4801
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?
|
Wysłany:
Śro 19:59, 13 Cze 2007 |
|
Nie szkodzi. Jeśli poczta odmawia posłuszeństwa, to proponuję to wrzucić gdzieś. Do wyboru, do koloru:
[link widoczny dla zalogowanych] (50mb)
[link widoczny dla zalogowanych] (25mb)
[link widoczny dla zalogowanych] (30mb)
[link widoczny dla zalogowanych] (60mb)
[link widoczny dla zalogowanych] (250mb)
A co do tego doujinshi. Ściągnęłam to jakiś czas temu, ale powstrzymałam się od wypowiedzi. Ale Alveaner teraz powiedziała wszystko. Sorry, no bonus.
A tak jeszcze z innej beczki. Spotkałaś się może z mangą NGE?
|
|
|
|
|
Kani
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 1926
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgadnij
|
Wysłany:
Śro 21:11, 20 Cze 2007 |
|
Mógłby mi ktoś podac stronkę z Hellsingiem po polsku?? Bo aż wstyd się przyznac, nie czytałem tego, narazie czytam tylko Naruto i Bleach. A co do Bleach, po tym jak się kończą zapychacze poprawia się kreska i to całkiem sporo, ale fabuła się trochę wali, jednakże dla fanów dobrych walk bardzo polecam. Jest tu o wiele lepsza niż w Naruto nie mówiąc o Dragon Ball
|
|
|
|
|
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana
|
Wysłany:
Czw 9:29, 21 Cze 2007 |
|
Kani kup sobie. Hellsinga wydaje JPF, po polsku go nie znajdziesz, bo grupy skanlacyjne nie tłumaczą pozycji wydanych w Polsce.
Cytat: |
Spotkałaś się może z mangą NGE? |
Tak, też JPF wydał (czy też nadal wydaje) mnie te tomy, które przeczytałam się podobały, kiedyś naw bardziej niż anime, teraz nieco mniej, ale nadal uważam, że są warte przejrzenia.
EDIT:
[link widoczny dla zalogowanych], to dla ciebie Katze, przepraszam, że tylko tyle, ale jedynie to udało mi się na razie wrzucić.
|
|
|
|
|
Kani
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 1926
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgadnij
|
Wysłany:
Nie 1:00, 22 Lip 2007 |
|
A kto oglada Death Note?? Ja 3 odcinek zaczynam ściągac, kreska bardzo ładna, sto razy lepsza niż w naruto czy bleachu, bez porównania, momentami, ale tylko mementami kreska z Hellsingiem mi się skojarzyła, a fabuła też bardzo fajna, polecam, polecam
|
|
|
|
|
Katze
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)
Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 4801
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?
|
Wysłany:
Nie 9:29, 22 Lip 2007 |
|
Fabuła, a właściwie pomysły Light'a na wybrnięcie z sytuacji z których z pozoru nie da się wybrnąć są bardzo misterne - to duuuży plus. Kreska też jest przyjemna i dopracowana, dlatego DN ogląda się przyjemnie.
Osobiście dobrnęłam do 27 odcinka i jakoś straciłam zapał, chyba chwilowo. ;>
|
|
|
|
|
Elessar
..::Super Shur'tugal::..
Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 917
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany:
Nie 13:57, 22 Lip 2007 |
|
Ja ostatnio czytałem mange Blach, spodobało mi sie xD chcem ściagac anime ale musze poczekac aż na drugim kompie bede miał neta, bo na tym mam bardzo mało wolnego miejsca na dysku
|
|
|
|
|
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana
|
Wysłany:
Nie 14:37, 22 Lip 2007 |
|
Mnie się Death Note podoba głównie ze względu na grę pomiędzy Leight 'em a L, w końcu coś inteligentnego.
Zresztą podoba mi się też ze względy na to, że jak dla mnie główny bohater jest też czarnym charakterem, nareszcie coś nieco nowszego, bez głównego bohater, który jest bez skazy i ratuje świat z dobroci serca.
Chociaż nie można powiedzieć, żebym Leight’a lubiła.
Lubię L i Ryuu (tak to się pisze?) tzn. boga śmierci, który towarzyszy Leightowi, zresztą uważam go za najsympatyczniejszą postać.
|
|
|
|
|
Katze
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)
Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 4801
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?
|
Wysłany:
Nie 16:04, 22 Lip 2007 |
|
Cytat: |
Mnie się podoba ze względu na grę pomiędzy Leight 'em a L |
Same here.
A imiona postaci to Light, Ryuk i Ryuzaki. ;>
|
|
|
|
|
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana
|
Wysłany:
Nie 17:05, 22 Lip 2007 |
|
Ja tam zawsze mam problemy z pisownią imion, poza tym oni wszyscy do Light'a mówią Raito, nie wiedzieć czemu, no cóż, pomińmy ten fakt.
|
|
|
|
|
Ralph
..::Precious Shur'tugal::..
Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z Podmroku tj. B-stok
|
Wysłany:
Wto 20:15, 24 Lip 2007 |
|
Co do mnie, anime bardziej niż manga, a konkretnie :Shaman King, Naruto, Bragon Ball, Yu gi oh, ale najlepsze jest chyba NARUTO, uwielbiam Rocka Lee, to mój idol życiowy i wzór
|
|
|
|
|
Lapis
..::Precious Shur'tugal::..
Dołączył: 28 Lip 2006
Posty: 807
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: inąd.
|
Wysłany:
Wto 20:36, 24 Lip 2007 |
|
Ta, najlepsze, yhm.
Ja jestem w trakcie oglądania serii X/1999 oraz Claymore. W obu przypadkach mogę stwierdzić jedno - manga lepsza.
|
|
|
|
|
Katze
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)
Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 4801
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?
|
Wysłany:
Wto 21:19, 24 Lip 2007 |
|
@Ralph: ambitnie.
Skończyłam Ouran High School Host Club - zgodnie z recenzjami, choć to shōjo, to jednak nietypowe i całkiem przyjemne. Z resztą nie będę się w żaden sposób usprawiedliwiać, Alveaner polecała, więc czuję się rozgrzeszona. ;>
Kreska ładna, muzyka też (chyba, że ktoś nie cierpi klasyki i fortepianu ;>), [link widoczny dla zalogowanych] bezkonkurencyjni - to potwierdza moją tezę, że gdziekolwiek pojawią się jakieś bliźniaki, zaraz robi się zamieszanie. xD
|
|
|
|
|
Ralph
..::Precious Shur'tugal::..
Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z Podmroku tj. B-stok
|
Wysłany:
Wto 21:31, 24 Lip 2007 |
|
Katze napisał: |
@Ralph: ambitnie.
|
No tak, Rock jest genialny, wygląda super, ma spoxik teksty, i jest mistrzem pijanej pięści!!! ja też chce
|
|
|
|
|
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana
|
Wysłany:
Wto 21:55, 24 Lip 2007 |
|
Mnie się Hikaru i Kaoru kojarzyli z bliźniakami Weasley, naprawdę, zwłaszcza, że są rudzi.
Chociaż końcówka to mi się niezbyt podobała, taka jakaś nie pasująca kompletnie do reszty.
A tak poza wszystkim to Host Club nie jest taki głupi jak by się mogło wydawać, bo co, jak co, ale osobowości to oni mają jednak nieco złożone i każdy ma jakieś swoje problemy.
Zresztą moim ulubionym odcinkiem jest ten, w którym Hurhi boi się burzy, ze względu na pewną śliczną scenę, z Kyouyą.
A tak z ciekawości, która postać Ci się Katze najbardziej podobała?
|
|
|
|
|
Katze
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)
Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 4801
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?
|
Wysłany:
Wto 22:19, 24 Lip 2007 |
|
Alveaner, już mówiłam, kto był bezkonkurencyjny. Hi-ka-ru i Ka-o-ru. ;>
Końcówka, owszem, a właściwie, *coughcough*, pościg i wyjaśnianie sobie wszystkiego - to było stuprocentowe romansidło. Ale się jej nie oświadczył, więc nie pogrążyli tego tak zupełnie. ;>
A ulubionego odcinka nie mam, przykro mi. Jaka jest Twoja ulubiona postać, też chyba już nie muszę pytać. Za to daję Ci 99% pewności (stuprocentowo pewni są tylko idioci, albo ludzie, którzy o czymś nie wiedzą), że znajdziesz wspólny język z AoM, bo ona też najbardziej przypodobała sobie Kyouyę. ;>
|
|
|
|
|
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana
|
Wysłany:
Wto 22:27, 24 Lip 2007 |
|
Cytat: |
Ale się jej nie oświadczył, więc nie pogrążyli tego tak zupełnie. ;> |
No, ale wiesz ojcowie Tamakiego i Kyouyi już nad tym pracują .
Cytat: |
Jaka jest Twoja ulubiona postać, też chyba już nie muszę pytać. |
Wiesz, ja tam bardzo lubię ich wszystkich, no może poza Honey'em.
Ale rzeczywiście Kyouya mi się najbardziej spodobał taki w 3/4 mój typ.
|
|
|
|
|
Kani
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 1926
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgadnij
|
Wysłany:
Pią 16:31, 27 Lip 2007 |
|
Rock lee jest spoko, ale w naruto trochę z orochimaru przesadzili, zosał zabity przez Sasuke, a odżył w tym w okularach, przesada, pisze z gdańska
|
|
|
|
|
Katze
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)
Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 4801
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?
|
Wysłany:
Pią 18:09, 27 Lip 2007 |
|
Alveaner napisał: |
Cytat: |
Ale się jej nie oświadczył, więc nie pogrążyli tego tak zupełnie. ;> |
No, ale wiesz ojcowie Tamakiego i Kyouyi już nad tym pracują . |
To powiem inaczej: nie zakończyli tego żadną rohmantyczną sceną pocałunku/obustronnego wyznania głębokiej, skrywanej miłości/oświadczyn/etc. ;>
|
|
|
|
|
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana
|
Wysłany:
Wto 13:59, 28 Sie 2007 |
|
Basilisk: Kouga Ninpou Chou
Ninja na szczęście nie w stylu Naruto. Generalnie jest to raczej romans, ja bym powiedziała nawet, że w stylu Romea i Julii. Co prawda zakończenia stało się dla mnie jasne już po kilku odcinkach, ale i tak oglądało się całkiem miło. Zwłaszcza walki są ciekawe, chociaż techniki bywają miejscami dziwaczne. Jednak jakkolwiek większość kobiet przedstawiona jest całkiem ładnie o tyle niektórzy panowie budzą obrzydzenia, chociaż jest kilku na których można popatrzeć.
anime.tanuki.pl napisał: |
Nienawiść Kouga i Iga – dwóch potężnych rodów ninja – trwa od czterystu lat, a wszystkie próby zawarcia pokoju spełzły na niczym lub zakończyły się jeszcze gorszymi masakrami. Niemniej jednak wydaje się, że niebawem wielowiekowe walki przejdą ostatecznie do historii. Niedługo bowiem ma mieć miejsce ślub spadkobierców obydwu rodów: Gennosuke i Oboro, który ma przypieczętować wieczny i trwały pokój. Obydwa klany już czekają na ten moment i wydaje się, że – przynajmniej z grubsza – akceptują ideę pojednania.
Niestety, świat bywa podły. Czasem jeden zwój, zawierający imiona dwudziestu najpotężniejszych wojowników obydwu stron i rozkaz szoguna, nakazujący rodom przystąpienie do wojny wystarcza, by zburzyć wszystko.
Opowiadana historia jest – jak widać – dość prosta. Jednak siła tej produkcji nie polega na skomplikowanej, wielowątkowej intrydze politycznej, a raczej na ukazaniu postaw bohaterów. Tych jest bardzo wielu, bowiem w anime splatają się losy aż dwudziestu skrajnie różnych barwnych postaci. Tylko niektóre z nich można jednoznacznie zaklasyfikować jako sympatyczne, odpychające, pozytywne lub negatywne, większość natomiast jest po ludzku dwuznaczna, a ich zachowanie jest bardzo zrozumiałe i bliskie widzowi. Nieraz więc przyjdzie nam patrzyć, jak sympatyczna na pozór osoba zmienia się w zimnokrwistego odpychającego mordercę, lub odwrotnie – wzruszyć losem postaci, która jeszcze niedawno zdawała się być jedynie zionącym nienawiścią czarnym charakterem, a teraz ukazała się od innej strony. Bohaterowie zarysowani są niezwykle wyraziście, a przy tym z umiarem, ich zachowanie jest naturalne i chyba tylko najbardziej pozbawione serca osoby nie wzruszą się losem wielu z nich, albo nie uznają, że zasłużyli na to, co je spotkało. Postawy wielu z nich są bowiem bardzo dwuznaczne. Tylko jedna osoba rzuca cień na tę świetnie skompletowaną i poprowadzoną obsadę… Jest nią niejaki Tenzen, pełniący rolę czarnego charakteru, najbardziej mroczny, bezlitosny i odpychający typ w całej gromadzie. Basilisk w wielu miejscach wprawdzie korzysta na obecności jednoznacznie złej osoby w obsadzie, jednak zrobienie z niego oprócz wszelkich innych grzechów także notorycznego gwałciciela było krokiem zbyt wulgarnym, w wielu momentach niweczącym cały wysiłek poświęcony na budowanie atmosfery i psującym opowiadaną historię.
Fabuła i postacie nie są jedynymi mocnymi stronami tej produkcji. Basilisk jest opowieścią o ninja, narysowaną w charakterystycznym, dobrze nam znanym z anime stylu. Przyjdzie nam więc podziwiać wiele dynamicznych walk, prowadzonych z użyciem rozmaitych, często dziwacznych technik. Zważywszy na dużą śmiertelność wśród wojowników kolejne potyczki śledzi się w wielkim napięciu. Do końca nie wiadomo, kto polegnie, a kto pozostanie przy życiu. Walkom dodaje jeszcze wyrazistości spora doza brutalności – by nie powiedzieć okrucieństwa. Niemniej jednak – na szczęście – seria ta nie poszła śladami niesławnego Ninja Ressurection i mimo zbieżności niektórych motywów zachowano tu umiar.
Kolejnym atutem jest strona techniczna. Wiadomo, że pięknie wykonane serie są specjalnością studia Gonzo i tym razem także nie zawiedziemy się. Kreska jest świetna, a animacje można jedynie chwalić: tak pięknie narysowanych serii nie ogląda się codziennie. Nawet efekty komputerowe – dość licznie i chętnie używane przez grafików – zostały bardzo dobrze wkomponowane w całość. Udźwiękowienie jest niemal tak samo dobre, jak kreska. Na uwagę zasługują szczególnie dynamiczny opening oraz przejmujący ending, będące mistrzowskimi połączeniami muzyki z animacją. Tworzące je teledyski stanowią klasę same w sobie. Studio stanęło na wysokości zadania także dobierając głosy postaci. Osoby, które odgrywały poszczególnych bohaterów pokazują, co znaczy talent i umiejętności.
Prawdę mówiąc, biorąc do ręki tę serię miałem mieszane uczucia. Owszem, już od początku wydała mi się czymś więcej, niż tylko kolejnym przeciętnym anime. Obawiałem się jednak czegoś, co niekiedy określa się mianem „Klątwy Studia Gonzo”. Firma ta charakteryzuje się dwoma cechami: po pierwsze, zatrudnia wspaniałych i utalentowanych grafików, którzy każdą serię potrafią przekształcić w prawdziwą ucztę dla oczu. Po drugie, ma świetnych, ale chyba kiepsko opłacanych twórców scenariuszy. Niemal każde ich anime oparte jest na godnym pozazdroszczenia koncepcie fabularnym, który jednak nie zawsze zostaje należycie wykorzystany. Wystarczy sobie przypomnieć choćby Samurai 7 – odważną wersję alternatywną „Siedmiu samurajów” Akiry Kurosawy, który w końcowych odcinkach zmienia się we własną parodię. Obawiałem się, że tym razem przyjdzie mi spotkać się z podobnym rozczarowaniem.
Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne. Tym razem dopracowano do perfekcji wszystko, łącznie z fabułą, która opowiedziana jest bezbłędnie. Autorom udało się idealnie połączyć formę i treść, tworząc naprawdę niesamowite dzieło, które warto obejrzeć. |
Kouga Gennosuke
Iga Oboro
Akeginu
Hotarubi
Okoi
Yashamaru
Chikuma Koshiro
Muroga Hyouma
Yakushiji Tenzen
Kisaragi Saemon
Jimushi Jyubei
[link widoczny dla zalogowanych]
Coś co się Rosye powinno spodobać .
Po mangę sięgnęłam z ciekawości, poza tym jakimś dziwnym trafem spodobała mi się okładka.
Kreska też mi się podoba, chodzi mi głównie o rysowanie twarzy, bez jakichś ogromnych oczu i innych dziwactw, chociaż kreska miejscami sprawia wrażenie dość kanciastej, jeśli chodzi o rysowanie całej sylwetki, ale ogólnie postacie uważam za ładne.
Na MPP jest dopiero jeden rozdział i to nie cały ale na [link widoczny dla zalogowanych] jest cały tom po angielsku.
Ostrzegam, że jest to yaoi i występują tutaj sceny erotyczne, na szczęście są tak rysowane, że tak znowu wiele nie widać.
Mangapolis Platinum napisał: |
Rozdział 1: Shinomiya Tooru ma inne niż większość ludzi podejscie do życia. Pozowanie do aktów to dla niego praca jak każda inna, nie dba o to, czy ktoś ogląda jego nagie ciało czy nie. Nie wie, co to miłość, ale szybko przekonuje się, że miłość za pieniadze to łatwy sposób na zarobek. A jednak nowe, nieznane dotąd uczucie zaczyna kiełkować w jego sercu. Czy jego sempai będzie w stanie go zmienić? Prequel do "Rules".
Rozdział 2 i 3: Kai i Nozaki chodzą do jednej szkoły i zawsze trzymają się razem, mimo iż Nozaki chodzi z kimś innym. Warto zaznaczyć, że ten ktoś jest płci męskiej. Do tego wyjeżdża do Stanów, aby tam kontynuować naukę... Jak w takiej sytuacji zachowają się Kai i Nozaki? Rozdziały nie związane z "Rules". |
[link widoczny dla zalogowanych]
Do mangi przyciągnęło mnie głównie to, że jest z gatunku josei, no i okładka, która strasznie mi się spodobała. Co prawda kreskę uważam za średnią, być może dlatego, że nie lubię takiego stylu rysowania jak tutaj, kreska jest dla mnie trochę zbyt miękka i nie lubię tego sposobu rysowania oczu i ust, jak w tej mandze w niektórych miejscach, ale sama Manga koniec końców okazała się okey, co prawda może trochę zbyt ckliwa w momencie kiedy Ren nieco się nad sobą użala, ale mimo wszystko mam nadzieję, że to się jakoś przyzwoicie rozwinie.
Na MPP są w tej chwili cztery rozdziały, ale na [link widoczny dla zalogowanych], jest cała Manga po angielsku
Mangapolis Platinum napisał: |
Kanna Koizumi uczy się i pracuje na pół etatu w restauracji. Zakochuje się w chłopcu, którego czasem widuje w pracy. Pragnie, aby ją zauważył. W końcu postanawia wykonać pierwszy krok i przy kolejnym spotkaniu zapytać go o imię...
Tymczasem w pobliżu miejsca pracy Kanny dochodzi do zagadkowego morderstwa młodej kobiety... Została zraniona czymś ostrym w okolicach szyi i pozbawiona całej krwi... |
|
|
|
|
|
Arlyin Liriel Black
..::Senior Shur'tugal::..
Dołączył: 16 Paź 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A skąd byś chciał?
|
Wysłany:
Pon 11:56, 03 Wrz 2007 |
|
A wróciłam do dawnych sentymentów i obsesji, czego efektem są wszystkie odcinki Hellsinga, 3 OVA Hellsing Ultimate i połowa Triguna na dysku. Reszta dochodzi, lub na youtube. Obecnie ściągam i zaczytuję się obiema mangami po angielsku - chociaż o Hellsinga mi jakoś łatwiej. Chociaż teraz to się kończy - tylko weekendy zostają...
Teraz czekam na premierę najnowszego Hellsinga Ultimate OVA IV - 5 października!
I na nowy tom po polsku - data ciągle się zmienia...
I jeszczę myślę o wznowieniu oglądania Uteny i Yami no Matsuei.
|
|
|
|
|
Wodzus
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 2882
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tomaszowa Mazowieckiego
|
Wysłany:
Pon 16:26, 10 Wrz 2007 |
|
Jako że tematu "komiks" nie ma, a nie uznaję za właściwe tak mocno się rozdrabniać, napiszę tutaj.
Ktoś słyszał o Przemysławie Truśińskim? Narysował szkice koncepcyjne do gry Wiedźmin, a teraz zabiera się za komiksy ilustrujące opowiadania wiedźmińskie. Tutaj macie linki do małych próbek twórczości:
[link widoczny dla zalogowanych]
Mi się bardzo podoba, i wiem, że wszystkie komiksy o wiedźminie kupię. Bo ta surowa, a jednocześnie dokładna, zawiła kreska bardzo do mnie przemawia. Podoba mi się też jego wizja Jaskra - lubię Zamachowskiego, ale myślę, że Jaskier był młody, a w sadze jest opisany jako mężczyzna o niemal elfiej urodzie.
Myślę, że szykuje się coś wielkiego w dziedzinie polskich komiksów. Nie ujmując poprzedniej komiksowej wersji Wiedźmina, ani twórcom Thorgala, Kajka i Koksza, myślę, że Truściński przegania ich i to wyraźnie.
|
|
|
|
|
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana
|
Wysłany:
Pon 19:09, 10 Wrz 2007 |
|
Cytat: |
Nie ujmując poprzedniej komiksowej wersji Wiedźmina |
Jej to już nie ma, czego ujmować, bo były naprawdę rzadkim brzydactwem, na które z trudem dało się patrzeć.
Co do pokazanych szkiców... Da się na nie patrzeć, co jest plusem, tylko niech tego nie kolorują, błagam.
|
|
|
|
|
Elessar
..::Super Shur'tugal::..
Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 917
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany:
Wto 15:09, 11 Wrz 2007 |
|
Ile jest rozdziałów mangi Shaman King? Skąd moge ją ściągnąc?
|
|
|
|
|
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana
|
Wysłany:
Czw 20:59, 11 Paź 2007 |
|
Honey and Clover
Jaka to cudowna seria (to nie jest sarkazm). Nic nie wybucha, nikt nikogo nie ściga, nikt się nie pierze po pyskach... Podejrzewam, że z tego względu może być dla większości ludzi nieco nudna, ale dla garstki do której należę, będzie wspaniałą historią obyczajową.
anime.tanuki.pl napisał: |
Studenci akademii sztuk pięknych – to brzmi dumnie. Ale przecież znakomita ich większość to nie jacyś tam artystyczni geniusze i oryginały, tylko zwykli młodzi ludzie, którzy – jak wszyscy inni – w którymś momencie zaczynają szukać swojego miejsca w życiu.
Pierwszoroczny student, Yuuta Takemoto, w ogóle jeszcze nie wie, co chce dalej robić. Mocno zapuszczoną stancję dzieli z dwoma kolegami. Spokojny i (przynajmniej na oko) najdojrzalszy z całej trójki Takumi Mayama zbliża się już do dyplomu. Z kolei Shinobu Morita studiuje już siódmy rok i doskonale pasuje do określenia „artystyczna dusza”… Opowieść o ich losach rozpoczyna się w dniu, kiedy do zaprzyjaźnionego z nimi wykładowcy, Shuujiego Hanamoto, przyjeżdża jego kuzynka, Hagumi, rozpoczynająca studia w akademii. Zaś cała historia kończy się kilka lat później, w dniu… Ale po co pisać za dużo?
Ta adaptacja popularnej mangi zdobyła sobie w Japonii ogromną widownię także wśród osób nie zaliczanych zwykle do fanów mangi i anime. Spokojna opowieść, skoncentrowana na zwykłych uczuciach i drobnych wydarzeniach, nie na wielkich melodramatach czy wartkiej akcji, ma w sobie bez wątpienia urok, którego brakuje wielu współczesnym jej produkcjom. Fabuła rozwija się bardzo równomiernie, twórcy scenariusza doskonale poradzili sobie z rozpisaniem rytmu opowieści na pełnosezonową serię. Nie ma tu wyraźnego początku i końca: jednego dnia po prostu wkraczamy w codzienne życie bohaterów, a innego je opuszczamy – żaden z nich nie jest bardziej przełomowy, niż wiele innych. Jak w prawdziwym życiu mieszają się też sceny zabawne, wzruszające, smutne – albo z jakichś innych powodów warte zapamiętania.
Celowy brak efektowności w serii opowiadającej o łagodnym przechodzeniu bohaterów w dorosłość jest bez wątpienia jej największą siłą. Co ciekawe, brak tu właściwie głównego bohatera. Zwykle nazywa się w ten sposób Takemoto, gdyż to od niego się zaczyna i na nim kończy fabuła, ale wszystkie postaci mają tu równe prawa. Poszczególne fragmenty słyszymy najczęściej w narracji Takemoto lub Mayamy, rzadziej Shuujiego lub Yamady, natomiast myśli Hagumi i Mority pozostają dla widza niewiadomą. Problemy i dylematy, przed którymi stają, dotykają w pewnym momencie niemal każdego młodego i wrażliwego człowieka.
Podobnie realistycznie przedstawione są ich uczucia. Zarówno Takemoto, jak i Morita są niemal od początku zafascynowani śliczną Hagumi. Ona jednak jest zbyt skoncentrowana na sztuce (ma z nich prawdopodobnie największy talent) i zbyt dziecinna, by dostrzegać ich uczucia. Oni też zresztą nie potrafią ich wprost wyrazić. Takemoto z czasem zaprzyjaźnia się z nią, stając się jej powiernikiem i oparciem w wielu sprawach. Z kolei Morita straszy ją często niemal na śmierć, zaskakując efektownymi prezentami i szalonymi pomysłami – ale w całej swojej hałaśliwości również nie potrafi przyznać się do tego, co czuje. Swoich uczuć jest natomiast doskonale świadomy Mayama – jest zakochany w starszej od niego Rice, młodej wdowie, okaleczonej po wypadku samochodowym, w którym zginął jej mąż. Prowadząca pracownię projektancką Rika potrzebuje jego pomocy, ale odtrąca jego uczucie, którego przyjąć nie potrafi. Mayama natomiast odsuwa od siebie wieloletnią koleżankę, Yamadę, choć wie doskonale, że dziewczyna o nim myśli… Nie są to wszystko wielkie dramaty, prowadzące do tragedii – po prostu ciche, nieodwzajemnione emocje, skryte głęboko w sercach.
Nie mogę się jednak powstrzymać od wsadzenia do tej – nomen omen – beczki miodu łyżki dziegciu. Nie chodzi mi tu nawet o to, że fabuła wielu osobom wyda się nudna – po prostu seria jest przeznaczona dla dość określonej grupy starszych widzów i pozostałym nawet nie próbuje się podobać. Jeśli ktoś po obejrzeniu pierwszego odcinka będzie miał ochotę sięgnąć po dalsze, na pewno nie będzie rozczarowany… Nie, prawdziwy problem leży w prawdopodobieństwie psychologicznym postaci, które wielu krytyków przytacza jako główną zaletę tej serii. Trudno mi jednak podzielić ich punkt widzenia. Emocjonalny konflikt, w który uwikłana jest większość bohaterów, miałby sens, gdyby seria rozgrywała się na przestrzeni kilku miesięcy, lub chociaż jednego roku. Trudno jednak przyjąć do wiadomości, że oto mija kilka lat, a wszyscy znajdują się nadal w opisanym akapit wyżej punkcie wyjścia… Równie bliscy jakichkolwiek decyzji, jak w pierwszych odcinkach. Ten właśnie czynnik bardzo osłabia postaci, które zapowiadają się na jedne z ciekawszych i bardziej skomplikowanych charakterów, jakie widziałam w anime.
Druga wada, dostrzeżona przeze mnie, jest już bardziej subiektywna. Przyznam szczerze, że w którymś momencie zaczęłam mieć dosyć monologów, prowadzonych przez narratora danego odcinka. Marzyłabym o tym, by wiele znaczących i ważnych scen pozostawiono po prostu bez komentarza – ich wymowa byłaby znacznie silniejsza. To jednak jest wyraźnie świadomym wyborem twórców i przypuszczam, że wielu widzom może właśnie odpowiadać.
Po dłuższym namyśle postanowiłam natomiast nie przyznawać oceny za grafikę. Pod wieloma względami anime jest doskonałe technicznie – płynna animacja, piękne (choć chwilami celowo upraszczane) tła, staranna kompozycja wielu kadrów i naprawdę cudownie dobrana paleta kolorystyczna sprawiają, że noty powinny być bardzo wysokie. Problemem są jednak odziedziczone po mandze projekty postaci, które mogą się wydawać mocno kontrowersyjne. Panowie wyglądają jeszcze w miarę dobrze, choć na wielu ujęciach mają „żabie usta” od ucha do ucha. Niestety, panie wypadają fatalnie – za szerokie usta, sztuczne rumieńce, dziwacznie osadzone oczy. Yamada w niektórych scenach wygląda nieźle, natomiast Hagumi wydała mi się naprawdę rzadkim brzydactwem, w dodatku mocno dwuznacznie lolitkowatym. Do tego trzeba jeszcze doliczyć częste w scenach komediowych przechodzenie postaci w tryb zdeformowany… Właśnie dlatego nie umiem ocenić grafiki – ja po kilku odcinkach przyzwyczaiłam się do rysunku postaci, mogę jednak uwierzyć, że wiele osób może on odstraszyć od oglądania tej serii.
Muzyka jest bardzo dopracowana i bardzo piękna. Interesującym zabiegiem jest włączenie do większości odcinków nastrojowych ballad, pojawiających się w tle rozmów bohaterów. Te piosenki są ładne, nie powtarzają się, korespondują w jakiś sposób ze sceną, której towarzyszą i dla kogoś znającego japoński bez wątpienia będą ogromną zaletą. Pozostali widzowie muszą jednak brać pod uwagę, że ze względu na zbliżone tempo i rytm piosenki mogą się wydać zbyt do siebie podobne, a czytanie jednocześnie dialogu i tekstu piosenki może przyprawić o rozbieżny zez. Na uwagę zasługuje opening – nawet nie tyle sama piosenka, ile towarzysząca jej nieanimowane kadry, przedstawiająca bardzo osobliwie stylizowane jedzenie. To po prostu trzeba zobaczyć! Niestety, możemy je podziwiać tylko w odcinkach 1-13, gdyż ich autor został oskarżony o splagiatowanie pracy czeskiego animatora i reżysera, Jana Svankmajera.
Przypuszczam, że powyższy tekst w połączeniu z poniższymi kadrami wystarczy, żeby każdy mógł podjąć decyzję – oglądać, czy nie. Dla amatorów tego rodzaju opowieści będzie to bez wątpienia spełnienie marzeń i jedna z najlepszych serii anime w historii. Pozostali omijać ją powinni ze wzruszeniem ramion. |
Morita
Takemoto
Hagu
Takumi Mayama
Hanamoto
Yamada
Nomiya
Rika
Honey and Clover II
Czyli dalsze losy studentów akademii sztuk pięknych.
anime.tanuki.pl napisał: |
Druga seria podejmuje wątki mniej więcej w miejscu, w którym pozostawiła je pierwsza. Mayama i Yamada pracują, Hagu i Takemoto zbliżają się do końca studiów, a Morita jak zwykle wiedzie żywot niebieskiego ptaka. Jednak takie bezpieczne zawieszenie w życiu nie może trwać wiecznie… Dla każdego z bohaterów nadejdzie moment, kiedy będą musieli podjąć decyzję. Chwila, w której trzeba będzie zostawić wszystko to, do czego się przywykło – żeby iść dalej. Zarówno w życiu zawodowym, jak i w sferze uczuć…
Pierwszy odcinek zawiera wprawdzie streszczenie najważniejszych momentów z pierwszej serii, jednak będą one miały wartość tylko dla kogoś, kto ją oglądał – jako przypomnienie. Wprawdzie ten rodzaj narracji w zasadzie nie wyklucza rozpoczęcia oglądania od tej części – jednakże jest ona przeznaczona przede wszystkim dla osób, które zetknęły się z mangą lub przynajmniej z serią poprzednią.
Mimo o wiele krótszego czasu, jaki ta część obejmuje, zamknięto tu w dwunastu odcinkach więcej wydarzeń, niż poprzednio w dwudziestu czterech. Dlatego nie powinno dziwić, że elementy komediowe, choć wciąż obecne, zdecydowanie ustępują na rzecz poważniejszego klimatu – tym bardziej, że wspomniane wyżej decyzje niemal w każdym przypadku będą dramatyczne. Pierwsza seria niezauważalnie skumulowała niesamowity ładunek emocjonalny w postaci nadziei, pragnień, lęków i frustracji bohaterów i trzeba nie lada mistrza, by rozbroić tę bombę bez popadania w śmieszność albo przesadny melodramatyzm.
Twórcom Honey and Clover ta trudna sztuka w przeważającej mierze się udała. Niezwykle delikatny wątek Mayamy i Riki został rozegrany konkursowo. Bardzo dobrze rozwiązano też wątek Yamady, którą już w końcówce pierwszej serii zaczął interesować się kolega Mayamy z pracy, Nomiya. Dalej jednak mam trochę wątpliwości. W powiązanych ze sobą wątkach Hagu i Takemoto tuż za połową serii następuje melodramatyczny zwrot – wyjątkowo mało prawdopodobny, sprawiający wrażenie czegoś, co się stało, bo scenarzyści potrzebowali mocnego akcentu. W anime podkreślano, że to właśnie utrudniło kilku osobom podjęcie decyzji – mnie wydaje się, że raczej ją uprościło, bo w obliczu wydarzeń dramatycznych wybór zaczyna się gwałtownie redukować do tego, co należy zrobić. Nie w pełni przekonał mnie też wątek Mority i jego brata, Kaoru – także był trochę zbyt nieprawdopodobny w porównaniu do reszty, choć przypuszczam, że fanki uroczego lekkoducha będą zachwycone jego rolą tutaj.
Przy drugiej serii pracował dokładnie ten sam zespół, co przy pierwszej – dlatego zarówno oprawa muzyczna (z wplecionymi w każdy odcinek balladami), jak i aktorstwo seiyuu pozostają bez zmian, czyli na bardzo wysokim poziomie. Podobnie bezbłędne są tła i oświetlenie, które zasługują na wszelkie pochwały. Nieznacznym zmianom uległy natomiast projekty postaci. Nadal są bardzo charakterystyczne, ale cudownie znikły gdzieś „żabie pyski”, co od razu poprawiło ich wygląd. Hagu zmienia też uczesanie i choć nadal wygląda dziecinnie, pozbywa się przynajmniej upiornego „wodogłowia” (mimo wszystko Yamada i Rika wciąż wydawały mi się od niej ładniejsze). Dlatego tym razem z przyjemnością mogłam przyznać grafice należną jej wysoką ocenę.
Dla osób, które pierwsza seria zachwyciła, jest to pozycja absolutnie obowiązkowa – przypuszczam, że będą na przemian śmiać się i płakać. To mimo wszystko komedia romantyczna, choć oczywiście po Japończykach nie należy (na szczęście) oczekiwać hollywoodzkich happy endów. Warto jednak polecić ją także tym, którym poprzednia część podobała się, ale nie do przesady – tutaj zachowano to, co najlepsze z tamtej serii, jednocześnie konkludując nareszcie losy bohaterów i zapewniając odpowiednią porcję autentycznego wzruszenia. Natomiast widzowie, którzy pierwszej serii nie widzieli, mogą po tę sięgnąć na własną odpowiedzialność – lepiej, żeby zaczęli tę opowieść od początku, bo po prostu stracą dużo niuansów. |
Ergo Proxy
Anime nieco schizofreniczne w dodatku post apokaliptycznej przyszłości. Jednak jest ciekawe i mnie oglądało się bardzo dobrze, pewnie ze względu na sugestywny, mroczny klimat.
anime.tanuki.pl napisał: |
W bliżej niesprecyzowanej przyszłości ludzkość zostaje zmuszona do życia w odizolowanym od reszty świata kopuło-mieście, Romdeau, radzącym sobie z trudnym klimatem dzięki zaawansowanej technice. Zamieszkujący je ludzie są stale kontrolowani, począwszy od rejestrowania wszelkich ich czynów po tak prozaiczne sprawy jak monitorowanie pulsu. Mimo ścisłego nadzoru pojawiają się problemy: wśród robotów-pomocników panuje zaraźliwy „wirus”, sprawiający, że stają się one bardziej „ludzkie”, budzi się w nich „tożsamość” i zaczynają mieć własne potrzeby, inne niż służenie ludziom, dla których zostały stworzone. Częściej niż rzadziej wirus wywołuje agresję wobec ich twórców, ludzi. Na domiar złego pojawia się dziwny humanoidalny stwór, szerzący mord i popłoch.
Akcja koncentruje się na dwóch postaciach: Real, pracownicy Biura Wywiadu i imigrancie Vincencie. Vincent stracił pamięć i swoją tożsamość – w pewnym momencie jego wspomnienia się urywają. Real odkrywa coś, czego nikt nie chciał jej pokazać; zauważa, że istnieje coś więcej niż to, co widziała do tej pory i przede wszystkim, że coś jest przed nią ukrywane. Razem wyruszają w podróż, uciekając z bezpiecznej, unoszącej się nad ziemią kopuły. Na szczęście fabuła nie popada w banał i komunały – wyprawa nie jest motywowana zwykłym i jakże ogranym buntem przeciwko „systemowi”; także zresztą relacjonując późniejsze wydarzenia twórcy nie popadają w dydaktykę i moralizatorstwo, nie podsuwają też widzowi konkluzji pod nos.
Poznajemy kolejne ludzkie osady. Niektóre, podobnie jak Romdeau, dysponują rozwiniętą technologią. Inne żyją z odpadków i mogą upaść każdego dnia. Jeszcze inne posiadają zaledwie prymitywną techniką. Niektóre próbują odbudować porządek świata. Jednak przyszłość nie zapowiada się różowo – miasta te już wymarły lub właśnie wymierają i nie mogą nijak temu sprostać. Albo nawet mają się dobrze, jednak cel ich istnienia jest smutny i śmieszny zarazem. Seria, nie osiągnąwszy nawet połowy, zmienia charakter i przeobraża się w radosną psychodelę. Obserwujemy sceny rozgrywające się w całości w głowach bohaterów, bądź też powodowane przez istoty obdarzone nadnaturalnymi mocami. Co gorsza, zarówno bohaterowie, jak i widzowie, do ostatniej chwili nie mogą być pewni, czy to nadal halucynacje, czy też może już rzeczywistość.
Postacie, reprezentujące skrajne charaktery i postawy, chociaż nie wybitnie oryginalne, są ciekawe. Interesujące są ich interakcje, zachowanie w sytuacjach kryzysowych, wręcz zagrażających ich życiu. Ich motywacja do szorowania z zapałem przez pustkowie, wbrew napotykanym co krok przeciwnościom. Nie mają wspólnych poglądów, ani wspólnych celów, nic więc dziwnego, że co rusz pojawiają się konflikty i różnice zdań. Jest też pewien królik. Królik odgrywający w historii znaczącą i bynajmniej nie drugoplanową rolę, chociaż sam nie wie, po kiego groma za resztą gromadki drałuje. Prócz tego mamy kilkoro bohaterów drugoplanowych. Jednak nawet ci, którzy wydawali się najbardziej rozsądni i z głową na karku, pod koniec rozwalą w drobny mak, co się tylko da. Nie ma tu postaci bez skazy.
Nastrój anime jest zdecydowanie przygnębiający, smutny i mroczny. Nie ma szczęśliwego końca, nie ma oazy spokoju, do której bohaterowie zmierzają. Nie znajdują jej – ani nawet nie szukają. Szukają za to swojej tożsamości, przeszłości, prawdy o całym tym wyniszczonym przybytku, zwanym Ziemią. Mówiąc słowami Real, poszukują prawdy, choć wiedzą, że przyniesie ona więcej szkód niż korzyści. Raz pada „Kocham cię”, jednak w kontekście wywołującym u widza raczej odrazę i zakłopotanie niż egzaltację.
Pod względem oprawy graficznej nie można Ergo Proxy niczego zarzucić. Zarówno nastrój poszczególnych miejsc, jak i mimika postaci zostały dobrze oddane. Romdeau jest sterylne i wyzute z uczuć, natomiast pustkowia zdają się być naprawdę wyludnione i niezdatne do zamieszkania. Brak wodotrysków wizualnych wychodzi jednak na dobre – nie ma nie pasujących do reszty obiektów 3D i innych zupełnie zbędnych efektów. Projekty postaci są stonowane i skromne, co jest wbrew pozorom dużą zaletą. Sceny walk nie są szczególnie łagodzone, ale też nie istnieją tylko po to, byśmy upajali się ich okrucieństwem. Głosy seiyuu pasują do odtwarzanych postaci. Muzyka pojawia się rzadko i praktycznie się jej nie zauważa. Nie wydaje się jednak niezbędna. W sumie oprawie audiowizualnej nie mam nic do zarzucenia, ale brak mi skali porównawczej, by wystawić punktową ocenę; ta za grafikę zmieściłaby się w skali 8-10, dźwięk to cięższy orzech do zgryzienia – jednocześnie nie wyróżniał się niczym i nie umiałbym wskazać ulepszeń.
Jestem bardzo zadowolony, że poświęciłem swój czas Ergo Proxy. Podobała mi się zarówno podróż głównych bohaterów, łącznie z jej finałem w ostatnich odcinkach, jak i ich barwne halucynacje, ciągnące się przez większą część serii. Nie zraziłem się i przełknąłem jakoś jeden z zupełnie nie pasujących do reszty odcinków, który nie tylko irytująco burzył „czwartą ścianę”, ale i pozostawał poza kanonem serii – zresztą mimo dziwaczności zawartych w nim wydarzeń, żaden z bohaterów nigdy do nich nie nawiązywał. Chociaż są to zgoła różne tytuły, nasuwały mi się skojarzenia z Kino no Tabi. Myślę, że osoby, którym podobała się tamta seria, polubią także Ergo Proxy, natomiast w przypadku innych widzów jest to mniej prawdopodobne. Porównując osobliwe krainy zwiedzane przez Kino i surrealistyczne sceny w Ergo Proxy muszę napisać, że przy tych drugich czas spędziłem nawet milej. |
Vincent Law
Re-l Mayar
Daedalus Yumeno
Pino
Raul Creed
|
|
|
|
|
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana
|
Wysłany:
Nie 14:27, 14 Paź 2007 |
|
Cytat: |
O, właśnie Roy! On jest super... Z wyglądu, bo FMA nie oglądam |
Prawdę mówiąc nie bardzo rozumiem zachwycanie się wyglądem jakiejś postaci i uwielbianiem jej tylko za wygląd.
|
|
|
|
|
Ariel
..::Senior Shur'tugal::..
Dołączył: 02 Lip 2007
Posty: 451
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...:::sToLiCa RuLeZ:::...
|
Wysłany:
Pon 6:55, 15 Paź 2007 |
|
A wiesz, jakoś tak mi się od razu spodobał... ;-) Zobaczyłąm go pierszy raz w jakimś filmiku na YouTube, a potem zaczęłąm kłócić się z siostrą, kto jest fajniejszy Roy, czy Edward...
|
|
|
|
|
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana
|
Wysłany:
Pią 19:21, 02 Lis 2007 |
|
Darker Than BLACK
Pewnego dnia w centrum Tokio pojawiło się niezidentyfikowana strefa, która, została nazwana Bramą Piekieł, której pojawienie się wywołało dość duży chaos. Zniknęły również prawdziwe gwiazdy, które zastąpiły fałszywe gwiazdy - przewodniki, dzięki którym można śledzić poczynania, Kontraktorów.
Dzięki wielkim staraniom rządom wielu krajów udało sie ukryć cała sprawę przed całą opinią publiczną, a o tym, co się naprawdę stało wiedzą nieliczni. Natomiast całą Bramę Piekieł otoczono wysokim i gruby murem.
Jakiś tydzień, po tym wydarzeniu pojawiły się wzmianki o Kontraktorach, posiadających nadprzyrodzone moce i Marionetkach, pozbawionych własnej woli mediach.
Myliłby się jednak ktoś, kto sądziłby, że bardzo fajne jest zostać Kontraktorem, bo w zamian za używanie mocy muszą uiścić oni stosowną, zazwyczaj niezbyt przyjemną zapłatę.
Większość z nich została zwerbowana do agencji wywiadowczych, które uczyniły z nich skutecznych agentów. My zaś będziemy oglądać działania jednego z takich zespołów działającego z ramienia potężnej organizacji zwanej Syndykatem.
Anime składa się głównie z dwuodcinkowych, luźno powiązanych ze sobą historii, które dopiero pod koniec tworzą ze sobą spójną całość.
W ogóle za fabułę należą się twórcom wielkie brawa, jest spójna, dobrze poprowadzona i nie ma jakichś większych dziur. Wszystko jest tutaj przemyślane i dawkowane stopniowo. Na szczęście nie ma tu wiele podanego na tacy, pod koniec zostawiono duże pole dla naszej wyobraźni, wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi.
I tutaj dochodzimy do postaci, które moim zdaniem są jednymi z najlepszych, jakie miałam przyjemność oglądać.
Często oglądamy je podczas podejmowania decyzji w akcie desperacji, które trudno moralnie uzasadnić, pozostają tylko domysły na podstawie (często ukrytych) motywów.
Kontraktorzy i Marionetki przedstawiani są często bardzo niejednoznacznie, ale oni sami przecież nie rozumieją do końca swojej natury, więc nierzadko zdarza im się zaskoczyć. Bardzo ciekawie twórcy pozwolili im się też rozwinąć i 'odkryć siebie' podczas trwania serii. Kolejnym smaczkiem są też relacje między nimi, delikatnie zarysowane, wydają się bardzo naturalne i autentyczne.
W Hei'u można się wręcz zakochać, całym swoim charakterem potrafi nieźle zauroczyć widza.
Grafika również jest bardzo dobre, co prawda postacie są proste (nieco podobne do tych z Host Club), ale za to tła są szczegółowe. Animacja jest bardzo płynna, widać, że się postarano.
Natomiast muzyka to jest coś, co mnie zauroczyło pierwszy opening, to nieco mocniejsze brzmienia, natomiast ending jest przepiękna balladą. Drugie, co prawda już nie są tak wspaniałe, ale nadal trzymają dobry poziom. Muzyce w trakcie odcinków też nie można nic zarzucić. Jest bardzo dobrze wkomponowana.
Hei
Yin
Amber
Mao
Kirihara
|
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|