Dziesiejsza młodzież

Ta... Babochłopów przybywa... Przecież to jest zachowanie chłopaków z szóstej klasy, którzy zwykle tak po korytarzach chodzą...

A u mnie pierszaczki boją się kocenia, więc ogólnie to starają się być jak najmniejsi i w ogóle nie podskakiwać i się nie wychylać.

Jeszcze bym zrozumiała, gdybym miała z nią jakieś zatargi, a ta wyrosła mi spod ziemi, phi...
Nie przejmuję się nią, będzie fikała, to prędzej, czy później tego pożałuje... Nie znoszę czegoś takiego. Jeszcze u pierwszaka...

Phi... Do mnie jakiś koleś podszedł, zapytał się, czy mierzę, ja mu odpowiedziałem "ni", i poszedł... :lol:

Może się ciebie przestraszył, albo uznał za satanistę.

E tam. Pierwszaki w gimnazjum to jeszcze smarkacze. Takie dzieci, potem w drugiej zaczyna zwykle coś z nich wychodzić...

Ta. Koleś miał 1.80 i ledwo przez drzwi się przeciskał...

Typowy polski joł blokers.

Wysoki jak brzoza a głupi jak koza

ABS - absolutnie bez szyi.

Widzę, że masz duszę poety, AoM...

żal mi takich ludzi, bo będą tacy może i przez całe życie. a potem obudzą sie z 40-stką na karku i z poczuciem, że je sobie zmarnowali...
AoM - wypraszam sobie tych smarkaczy. fakt, są takie cfaniaki, ale ja taka nie jestem, o!

Nie każdy pierwszak to smarkacz. Jest u nas w szkole kilku emocjonalnie bardziej rozwiniętych, niż moi rówieśnicy...

Ale nam o rozwój cielesny, nie emocjonalny chodzi. A jeśli chodzi o straszenie, to pierwszak nie zrobi na starszaku żadnego wrażenia. Wygląda jak dziecko, sam się z tym zgadzam, bo jestem pierwszakiem.

mnie smieszy to jak pierwszaki chodz po szkole w takich ciasnych malych grupkach

Bo się nie znają zbyt dobrze, wiesz? Poza tym, goryle ze starszych klas chętnie by ich pobili. Dlatego ttrzymamy się razem, z czasem się wyrobimy, jeszcze będziemy tacy luźni, jak wy...

Bo się boją, i w sumie im się nie dziwię, bo jak kocą, tak jak w mojej szkole w tym roku (nie wiem, co ich opętało) to naprawdę bezpieczniej jak razem chodzą.

Chociaż z drugiej strony, jak tak robią to widać, że się boją, a najlepiej jest nie pokazywać, że to wszystko cię przeraża.

Edit:
Wodzus czy ja wiem? To w dużej mierze zależy od charakteru, jak się przyjrzałam niektórym pierwszakom, to stwierdziłam, że wyglądają na całkiem fajnych ludzi, a niektórzy, to jakoś tak, nie wiem doroślejsi się wydają, od co poniektórych starszych.

Ale nie tylko o to chodzi... Po prostu lubimy przeywać razem, nie znamy inych zbyt dobrze...

Wyobraź sobie, że idzie w twoją stronę aki luzacki goryl, z twarzą, na której maluje się determinacja. Lepiej ukryć się w tłumie, czy udawać, że się nie boisz, i iść dalej w jego stronę?

EDIT:
Alv, jeden rozwija się tak, inny tak, ale jednak o wiele mniej jest tych mniej "dorosłych" (cieleśnie, oczywiście) od starszych...

"Alv, jeden rozwija się tak, inny tak, ale jednak o wiele mniej jest tych mniej "dorosłych" (cieleśnie, oczywiście) od starszych..."
Przeważnie tak.

"Ale nie tylko o to chodzi... Po prostu lubimy przeywać razem, nie znamy inych zbyt dobrze..."
Jak ja szłam do gimnazjum znałam i to niezbyt dobrze tylko jedną dziewczynę z którą do gimnazjum będę chodzić i jakoś sobie poradziłam, nie mówiąc już o tym, że większość starszych to na nas w ogóle uwagi nie zwracała.

"Wyobraź sobie, że idzie w twoją stronę aki luzacki goryl, z twarzą, na której maluje się determinacja. Lepiej ukryć się w tłumie, czy udawać, że się nie boisz, i iść dalej w jego stronę?"
Czy ja wiem, tylko, że ludzie wyczuwają, czy jesteś pewny siebie i czy sobie pozwolisz na to, żeby ci coś zrobili. No i na nas jako pierwszaki uwagi nie zwracali, oni byli zajęci sobą, a my po prostu się tam kręciliśmy i też na nich uwagi po

Tak? No to w lepszych czasach do pierwszej klasy chodziłaś, albo miałaś szczęście. Ja poprostu chodzę po korytarzach szkoły swobodnie, jakoś się ich szczególnie nie boję, tych wielkoludów, ale mówię w tej chwili w imieniu rówieśników, którzy tak to odczuwają...

"No to w lepszych czasach do pierwszej klasy chodziłaś, albo miałaś szczęście"
Pewnie i to i to, ale naprawdę są porządni "starszacy" i nie wszyscy kocą i są koszmarem na jawie.

Oczywiście, że są, bo znam połowę sarszaków z mojej szkoły. Co kociarze to ta druga połowa.

Ja nie znoszę większości młodzieży choć sam do niej należę.Raczej nie trzymam z rówieśnikami bo zachowują się fatalnie.Bicie słabszych,palenie,picie,dziewczyny robiące dzieci i pozostawione przez chłopaków.Takie jest moje otoczenie ale staram się trzymać z daleka.

Czyli jesteś samotnikiem? Jesli tak to witaj w klubie.

Też zreguły byłam samotnikiem, ale zmieniło się to po trafieniu do gimnazjum, a potem do liceum. Jak na razie moja klasa wydaje się być "mądra". połowa z nas interesuje się historią czy religioznastwem. Często stoimy w kółku na przerwach i gadamy na różne tematy. Ostatnio na religii wybuchła dyskusja o "Ewangeliach".

Ja się też z większością dzisiejszej młodzieży nie utożsamiam, i mam tylko kilku kolegów, z którymi można jakoś poważniej porozmawiać.
Niestety u mnie w gimnazjum to głównie drechy są :/ co to inteligencją nie grzeszy, nie mówiąc już o dobrym wychowaniu. Zresztą u mnie w klasie to tylko dwie czy trzy dziewczyny są takie, z którymi można inteligentnie porozmawiać.

A bycie samotnikiem? Lubię, dobrze mi we własnym towarzystwie i nie czuję się źle jak jestem sama, tylko ma to jedną wadę odstraszającą, trudno się do mnie zbliżyć.
A tak, w ogóle to lubię obserwować ludzkie zachowania zwłaszcza w mojej szkole, która od czasu, gdy już wspomniany rocznik '90 odszedł przypomina ZOO z małpami. Oj szkoda, szkoda, a mogłaby być taka fajna młodzież, tym bardziej, że większość to robi na pokaz…

A ja mam wspaniałą zdolność adaptacji do otoczenia. Jeżeli chcę mogę być najwspanialszą przyjaciółką, lub śmiertelnym wrogiem, a dana osoba nie będzie nawet o tym wiedziała. Potrafięwtopić się w każde otoczenie niezależnie od tego, czy to "latawice", czy też intelektualiści. Bo jeśli w wieku 16 lat osoba puszcza się, szlaja, lub choćby ma dzieciaka to znaczy, że nie można z nią poważnie porozmawiać? Polecam "Buntownika z wyboru". Świetny film. A "kameleoństwo" to moja najukochańsza cecha. Nadawałabym się na szpiega... :lol:

Mirza: mamy ze sobą coś wspólnego :ym:

Mnie ta cecha także nie jest obca.

Ja umiem kłamać i moim błogosławieństwem jest możliwość "wtopienia się w otoczenie". Jaśniej mówiąc jak ktoś gada z kimś a ja jestem obok to nikt mnie nie widzi.

W mojej szkole to już wogóle same dresy co kocą. Ale większość jest mocna tylko w *zapszeproszeniem * gębie.
W tym roku jakoś tak na pierwszaków moi rówiesnicy i starsi tak nie napadają...
Ale znam dużo młodszych osób które bało się wybrać 4 września do mojej szkoły i ją poprostu zmienili na inną.

JA to umiem przystosować się do każdej rozmowy. Umiem gadać o wszystkim. Jestem elastyczna :ym:

Co do szkoły i kocenia to jak na razie nie spotkałam się ani z jednym ani z drugim.