Szkoła.

Nam babka zrobiła rozgrzewkę, po której nawet zawołani sportowcy padali z nóg, a potem galiśmy w nogę - 15 minut, bo rozgrzewka trwała 25...

Ta, ja w I klasie miałam takie lekcje, że po rozgrzewce już padałam z nóg. I weź jeszcze potem ćwicz dalej. Pff...

W podstawówce to nauczyciel kazał jakiemuś kolesiowi poprowadzić rozgrzewkę, i szedł do pokoju nauczycielskiego. My się w tym czasie obijaliśmy.
A teraz...

To były dobre czasy...
*rzekła, kołysząc się powoli a swym bujanym fotelu, robiąc na drutach sweterek * xP

Ale to już było i nie wróci więcej... Ech, brakuje mi takiego podstawówkowego obijania się na w-f...

Prawda, prawda - rzekł Wodzus podpierając się swą rzeźbioną laską, przepierając stopami w lakierkach - A teraz, to już nie to samo... Co chwila mi się brod w szprychy roweru wkręca, kiedy do kościoła jadę...

xP

Teraz już nie ma 'Psze pani, a mi mama powiedziała, żebym nie ćwiczyła, bo mnie stopa boli...' :lzy:

Nam w I gim. w czasie matur trzech chłopaków z liceum (chyba z I klasy) przyszło w-f poprowadzić. Zrobili to lepiej niż nasza pani wuefistka.

A w podstawówce to się można było obijać, rozgrzewka najwyżej pięć minut poczym jakieś niezbyt wyczerpujące ćwiczenia i gry.
No chyba, że nam się zechciało z chłopakami w nogę zagrać…

Nie, ja na wfie mam luzik, rozgrzewka 15 min. i ćwiczenia, statnio graliśmy dwa razy w kosza i raz w siatke. Wuefistka jest nawet fajna, za to dziewczyny wziął facet, i mają przesrane

Nazywamy go alfi dresik, bo zawsze łazi w dresach i ma sporo dziewczyn na utrzymaniu........ w dobrej kondycji

A my mamy taki wycisk na wuefie, że szkoda gadać. Na każdej lekcji rozgrzewki na ocenę, no i najgorzej jest jak jesteśmy na polu, bo musimy na rozgrzewkę biegać ok. 1000 metrów. Nasza nauczycielka jest nawet niezła, tylko za biegi długodystansowe daje strasznie niskie oceny. Ja miałam 3, czy 4 wynik w klasie na 15 dziewczyn i dostałam czwórkę. o.O

Na szczęście w tym roku jeździmy na basen i zamiast 4 godzin w szkole, mamy tylko dwie. A że pływać nawet lubię, to się cieszę.

a my będziemy chodzsic na baaasen! łiii!!!
co do wuefu nie powiem nic, bo jak na razie mieliśmy tylko lekcję organizacyjną...

Ja też mam raz w tygodniu basen!!!!!!! Jupi!!!!

Moja połowa klasy będzie miała basen dopiero za rok, a w-fów tygodniowo mamy 3, raz dwie lekcje pod rząd a raz jedną. Ech pewnie nas zakatują w czwartek...

A ja nie będę miała w-fu w piątek!!

JUPI!!

, bo z panią od biologii jedziemy do Laboratorium Uniwersytetu Wrocławskiego

A na jaki profil chodzisz Lapis (jesteś w liceum, no nie)?

Tak, tak LO

klasa o nachyleniu biologiczno-chemicznym z fizyką

, a ty?

Ja jestem skrzywiona biologicznie i chemicznie

A do tego mam w nachyleniu + promocja zdrowia (mamy 2 godziny zajęc praktycznych w szpitalu)

Enigmatyczna napisał:

A my mamy taki wycisk na wuefie, że szkoda gadać. Na każdej lekcji rozgrzewki na ocenę, no i najgorzej jest jak jesteśmy na polu, bo musimy na rozgrzewkę biegać ok. 1000 metrów. Nasza nauczycielka jest nawet niezła, tylko za biegi długodystansowe daje strasznie niskie oceny. Ja miałam 3, czy 4 wynik w klasie na 15 dziewczyn i dostałam czwórkę. o.O

Na szczęście w tym roku jeździmy na basen i zamiast 4 godzin w szkole, mamy tylko dwie. A że pływać nawet lubię, to się cieszę.

W polskim programie nauczania, dla dziewczyn w gimnazjum ZAWSZE jest 600m. Przynajmniej w Lublinie.

Ja mam trzy godziny w-fu :raa:

! I tylko jedną w wodzie.

Ja nawet nie wiem ile metrów ma moja trasa przełajowa, muszę spytać o to nauczyciela. Ale na na bank ponad 600.

ja ma wf na macie --> "macie piłkę i gracie" ale ostatnio wyglądalo to ciut inaczej bo na sali wg. bylo o jedną klasę za dużo i nawed piłki nie dostaliśmy tylko sie do rozwiązania problemu w szatni kisiliśmysię.

Ja jeśli chodzi o wf to nie mogę sie doczekać kiedy trafię do jakiejś porządnej sali gdzie będzie można w siatę pograć. Bo tam gdzie miałam poprzednio lekcje to sufit był za niski i się piłki odebrać nie dało.
Jeśli już mówimy o bieganiu to ja bym nawet chciała przebiec się te 1000 m

Po to, aby się sprawdzić, poprawić wytrzymałość i poćwiczyć. Ja się zastanawiam czy jak sama nie wracam do domu (jak wysiadam z autobusu to mam jeszcz 4 km na piechotę) to zamiast szybkiego marszu przeżucić się na bieg. Szybciej będę i jeszcze poćwiczę. Jedynym minusem tego będzie, że od razu będę musiała wskakiwać pod prysznic.

A i ludzie pewnie będą sie namnie dziwacznie gapić, ale co tam. I jeszcze ten niezręcznie podskakujący plecak...
A zresztą nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.

ja nie lubię długich dystansów, szybko sie męczę. po prostu brak kondycji.

AoM, na pewno spodobała by ci się sala w SP3, ewentualnie GIM2 (bo to ten sam budynek). tam na jednej lekcji w siatkówkę grają trzy klasy, bo sala jest tak wielka, że można ja przedzielić na trzy i taka jedna częś jest wieksza od sali w mojej szkole...

Pewnie tak... Eh marzenia piękna rzecz

Co do długich dystansów to też nie jestem w tym mistrzem i się szybko męczę, ale włąsnie chodzi o to, aby poprawić kondycję.

A ja już wolę długie dystanse na wytrzymałośc niz krótkie na czas, a co do sali gimnastycznej w mojej szkole to jest chyba jedna nieduża w której jeszcze nie byłam, zobaczę w czwartek. :cool:

A u mnie są dwie sale gimnastyczne i siłownia. Nie wiem jak z korekcyjną bo jak na razie nikt o niej nie wspominał. Co do krótkich dystansów to mi się właśnie podobaja. Taki za***** na 60 m. A nie takie ślimaczenie się na 1000 aby siły oszczędzać.

Ja właśnie o wiele bardziej lubię biegać na długie dystanse niż na krótkie.
Po zaliczeniu 60 czeka mnie bieg przez 20 minut (to chyba ma sprawdzić wytrzymałość) koperta i bieg na 1200m.
A co tam, raz się żyje, biegać akurat lubię.

A i jeszcze muszę sobie jako czwartą godzinę wf-u fakultet wybrać... Zapisałam się na piłkę nożną, zobaczymy co z tego wyniknie, ale tylko to wydawało się jakieś sensowne.

Ja w ogóle biegać nie lubię... Wolę gry zespołowe, siatkówkę itd.
A salę mam wręcz bardzo dobrą. Wileka hala, 4 szatnie, każda z prysznicami, sala lustrzana do nauki tańca i siłownia. A i tak siłowni prawie nie używamy...

AoM to proponije zacznij od mniejszego dystansu, tym bardziej, że z obciążeniem. Na czterech kilometrach bez treningu byś zdechła.
Ależ macie równouprawnienie w szkole. Chyba, że męska część szkoły biega na jeszcze dłuższe dystanse... Ja lubię ogólnie i 60 i 1000, z tym, że na to drugie w naszej szkole jest źle, bo zamiast normalnej bieżni (??) są wysypane drobne kamyczki i nie da się wydajnie odbić...

Ja pobiegać mogę,ale do 1000 m,lubię krótkie dystanse,można się rozpędzić,a nie to rozkładanie siły... Długi dystans-wysiadka :lol:

Też wolę gry zespołowe:koszykówkę,piłkę ręczną(jestem niezły jako obrońca*)piłkę nożną(ale muszę uważać,na złamanego palca).
Salę mamy średniej wielkości,z koszami i bramkami.Siłownia jest własnie robiona.Na podwórku też mamy kosze...
A jak u was z gimnastyką?
*A co pochwalę się :;Db:

Hmm... Bo ja wiem, mogę skoczyć przez kozła, ale jakiejś specjalnej satysfakcji mi to nie sprawia

. Lubię rzut piłką lekarską, o. :ym:

Mormon przecież będę biegać z przerwami. Za Chiny przecież nie przebiegnę całych 4 km. Wiesz coś takiego: bieg, przerwa(czyli chodzenie), bieg, przerwa, bieg, przerwa itd. Ale dzięki za radę. Zapamiętam. :ym: