Szkoła.

Ja lubię wieczorne spacerki. Tak, to mogę kilometrami łazić bez celu, ale biegać, pff...

Dziś miałam 2 w-fy i nasz rzeźnik kazał nam zrobić 4 kółka wokól placu celebry... A do tego jeszcze biegaliśmy na krótszych dystansach... No myslałam że ją zatłukę :raa:

Że rzucę się na nią i wyszarpie te jej nauczycielskie wnętrzności... To było tak w sumie 5,6 km biegiem... Jutro chyba nie wstanę z łóżka...

Co do szkoły to na razie dla mnie jej w tym semestrze o dwa tygodnie za dużo.

Zdecydowanie masz racje. :ym:

Ale w tym tygodniu u nas w szkole będzie trochę luźniej,
bo nauczyciel z Biologii,Historii,Niemieckiego i Polskiego wyjeżdżają na tydzień do Zakopanego.

Ja we wtorek mam dzień chłopca w szkole, więc na 4 lekcjach mamy klasowe ognisko. Ech, żyć, nie umierać. :ym:

A u mnie to tylko umierać

W poniedziałek miała być kartkówka z matmy, ale będzie we wtorek, bo nauczycielka jedzie na wycieczkę. We wtorek- klasówka z histy. W czwartek będzie najprawdopodobniej pytać z bioli. W piątek technika i pismo techniczne na ocenę. Bomba, no nie?

A ja mam we czwartek kartkowke z geografii i pewnie będą pytac z tego i owego, ech... szkoła... ^^(

Ja już jestem po kartkówce z chemii, za którą 5 na 5 klas z mojego rocznika a moim gimnazjum doastanie 1, 2 lub 3. o.O
Pod koniec września mam sprawdzian z geografii z całej poprzedniej klasy plus spr. z biologii z regulacji nerwowo hormonalnej. I, ach, tak, na piątek musze się nauczyć Warszawianki na pamięć.
Super.

Geografia to tylko przyjemność. Regulacja nerwowo-hormonalna jest łatwa, jak cała biologia w gimnazjum (oprócz genetyki).
Której Warszawianki..? :ym:

Tej 'Warszawianki'! :ym:

Faktycznie, biologia nie jest aż taka trudna, ale z geografią to są spore problemy, mój drogi Mormonie.
Kiedyś miałam się pochwalić moim panem od geografii. Jako, że zdecydowanie będzie to na temat, niedługo przedstawię, jak 'kochany przez wszystkich uczniów' pan geograf ocenia i jaki ma swój jedyny i niepowtarzalny system ocenania.
Dajcie mi tylko jakieś pół godziny, żeby wszystko to sformuować.

Ech, u mnie geograficzka jest bezproblemowa :ym:

Ocenia jak baranek, ściąga się na klajfach a ona nie zauważa, na lekcji można robić co się chce...Żałuję, że nie mamy więcej geografii :lol:

Ja mam świrniętą fizyczkę, która mowi do nas zamist "rozumiecie?" to mówi "Paniali?" Ech odrazu widac że przebywała w Rosji przez 15 lat...

Tak?No to co powiesz na wychowawcę od polskiego, który cały czas mówi:dzieci moje kochane? Albo fizyczka:stwierdziła, że jak my się w przeszłości pytaliśmy o wszystko rodziców, to teraz ona będzie się nas pytać. No faktycznie. Wskazała na balonik i zapytała się: a co to? :lol:

Nie ma bardziej brzydszego wyrazu niż Szkoła

A ja mam rosjankę która uczy nas angielskiego

No wiesz przynajmniej się możesz rosyjskiego przy okazji nauczyc

a ja mam beznadziejną babe z polskiego a jeszcze nam z uśmiechem na twarzy na początku roku powiedziała, że w tym roku mamy z nią godzine więcej...poprostu wrrrr Nawet nie chodzi o to, że jest kosa bo jest ale to godzina wycięta z życiorysu

A ja właśnie jestem na zastępstwie na religii....w sali informatycznej... :lol:

Jutro mam kiespki dzionek, kartkówka z fizy, geografii i anglika... blee, chociaż angilk to jeszcze przeyzyje

Blee...kartkówka z matmy dzisiaj, wczoraj z histy, jutro pytanie z bioli...ludzie...ratujcie...zwariowali ci nauczyciele...Najfajniejszą mamy relę. Nad ławkami latają piórniki, chłopaki wystrzeliwują z długopisów kawałki papieru, jakieś mazaki opryskują wszystko, a ona tylko: no to teraz przechodzimy do... Kocham relę :lol:

A naszemu katechecie odbiło... pyta nas, co lekcje

A nam kazała kupić zeszyt ćwiczeń. Zeszyt ćwiczeń do religii! Ludzie ratujcie! Ćwiczenia do religii!?

Ja tam nigdy nie kupowałam podręczników do religii

I niegdy nie było z tego powodu kłopotów.

Ja muszę bo dostanę jedynkę. I to na każdej lekcji na jakiej go nie mam. Cool.

suzaku1 napisał:

Ja muszę bo dostanę jedynkę.

A ja muszę się zaopatrzyć w podrecznik do łaciny :zzz:

bo cytując "panią profesor" jeżeli nie będę miała tego podręcznika to nie mamy o czym rozmawiać i nie musze przychodzić na lekcje :eee:

Mój ksiądz każe mi nosić na lekcje Biblię. On chyba sobie żartuje...

E tam

U nas podręcznik od święta, o przedmiocie pt.:"ćwiczenie" nikt nie słyszał, jak nam raz na pół roku każe przeczytać fragment z Bibli(którą sama przyniesie)to już jest cud :lol:

Ale informatyka(jedna grupa, ja mam informatyczkę) to mamy niezłego. Czekamy na auli na lekcje a on: teraz dzieci idziemy do sali JEDEN JEDEN CZTERY. Jakbyśmy nie rozumieli że idziemy do 114 :lol:

No cóż, od bio jest najgorsza. 1 klasa gim, powinniśmy mieć lekcję o komórkach, a ona gada o jakichś cukrach, prostych, złożonych, glukozie, fruktozie, i jest zdziwiona że my tego nie wiedzieliśmy :lol:

Ehh z bioli dzisiaj miałem o tkankach :lol:

Też miałeś dzisiaj biolę? Epidemmia jakaś :lol:

A jak tam u was z naszym jakże najukochańszym przedmiotem: matmą? :raa:

Ja nienawidzę. :raa:

Matematyczka względna, jeśli nazwiemy taką nauczycielkę która robi kartkówki co trzeci dzień, pyta codziennie przy tablicy( na ocenę :raa:

) i sprawdza codziennie pracę domową (też NA OCENĘ :raa:

)No a jak u was?

Mi się za to książki niemalże nie zmieściły do plecaka xD

Ja tez miałam biolę! Jakieś fatum. A matma znośna.

matma nawet fajna. ale klase mam słabą. wiekszość przeszła do gimnazjum na dwójach...
do bio mam tą samą co do chemii. udaje ostrą (i duzo się na to nabiera) ale wystarczy odpowiedzieć na początku lekcji na 2 pytania i już cię kobieta kocha :lol:

Ja też mam taką chemiczkę. A facetka od biologii wymaga dużo, ale wszyscy ją lubią.

Za to matematyczka kazała nam podkreślać nie tylko tematy, ale i nagłówki pracy domowej, zadań i wszystkie numery lekcji. Ja tego nie zrobiłem, i myślałem, że mnie kobitka zabije...