Wasze wpadki

Mówcie tu o wpadkach jakie was spotkały w życiu. xD

Po co wstawiacie w nazwy tematów te różne buśki typu - jak tu była - "xD"? rozumiem pojedyńcze ale ostatnio każdy nowy temat ma zbędny 'dodatek'. +1 tak ku pamięci.
by KiMA

A pozwolonko jest:P

no cóż... największą wpadką mojego życia, jest to że w ogóle żyję....

Ja nie wypominam sobie wpadek, więc nie bardo pamiętam. Ale raz na przedstawieniu zapomniałam tekstu, to przez to że zadużo powtarzałam i powedziałam tylko 2 linilki z 6 *ale wstyd*

Heh no to ja ostatnio na egzaminie w szkole muzycznej totalnie zawaliłam.... Przez cały dzień ćwiczyłam na klarnecie żeby się przygotować a mój organizm niejest do tego przyzwyczajony... Gdy przyszła pora egzaminu organizm niewytrzymał i połączony ze stresem coś zrobił z moim nosem. Podczas grania mój nos wydawał dziwne dźwięki jakby smarkała albo coś w tym stylu. Wielki wstyd, dostałam 3....

Hmm, długo zastanawiałam się nad odpowiedzą na to pytanie. Nie miałam żadnych wpadek scenicznych, bo żadko odczuwam lęk przed publiką. Nie miałam też żadnej wpadki wśród znajomych, bo ja zadaję się tylko z małą dobrze zakumplowaną grupką osób, więc nawet jeśli owa wpadka by się zdarzyła to chyba bym jej nawet nie zauważyła.
Z tego wszystkiego dochodzę do wniosku, że wpadek miałam w życiu niewiele, a dokładnie jedną-że wogóle zaproszono mnie na ten świat (ale to bardziej chyba wpadka rodzicow niż moja :lol:

) i teraz nie przychodzi mi nic innego jak wygrzebywać się z jednego dołu i zaraz zapadać się w drugi, a przy tym ściągać za soba ludzi wokół. Bezsensu.

ja raz wziąłem jakąś panią w sklepie za swoją mame podchodze przytulam sie ona sie odwraca i sie dziwnie na mnie patrzy.......
reszty idzie sie domyślić..../

ja również w sklepie zobaczyłam taką "mocno umalowaną" pudernicę. No dobra troche się zaczęłam śmiać.. myślałam że cicho... przy kasie podeszła do mnie i zapytała "z czego ty sie tak śmiejesz?" reszta rozmowy była taka troche hmm lepiej nie mówić. Jedno powiem babka prócz makijażu miała ostry charakterak

Hmmm...wpadka... no nie bardzo, może jak byłem mały to kotletem rzuciłem o ścianę i tak się po niej ześlizgiwał, a tak to raczej nie

Tylko się nie śmiejcie...miałam jakieś głupie przedstawienie i w ogóle nie znałam tekstu...więc przykleiłam sobie do ręki papierek ze ściągą...wszystko szło świetnie, ale w pewnym momencie zapomniałam tekstu i spojrzałam na karteczkę, ale że jestem krótkowidzem a na karteczce były małe literki to nic nie zobaczyłam...więc podstawiłam sobie tą karteczkę od oczy i powiedziałam wszystko drżącym głosem, a potem ta karteczka się odlepiła. Ale to przedstawienie było dla jakiś małych dzieciaków i nikt nic i tak nie zrozumiał. Albo kiedyś na ślubie mojej cioci jak byłam mała to pomyliłam jakiegoś faceta z moim tatą i wszędzie za nim łaziłam. Dopiero potem się do mnie odwrócił i zobaczyłam, że to nie jest mój tata i się rozpłakalam

Wpadka? Hmm... Oto jest pytanie... O tak

Moja największa wpadka to oczywiscie zostawienie (świadome!) otwartego domu na czas szkoły... Ech xP Przez to nie mam klucza do domu... xP

hehe Jak wróciłaś to wszystko było na miejscu?? :lol:

Tak, bo tata wrócil pierwszy xP I mi się dostalo xP

Wysłany: Pią 19:16, 02 Mar 2007

A ja wczoraj coś takiego... Znalazłem sobie z koleżanką jakiś pusty czat i se gadaliśmy, potem ona poszła na chwilę po kolację i od razu jej stary się do kompa dorwał i przeczytał, że gdzieś tam przekląłem

No i mi napisał, że mam tak więcej nie pisać. Na początku myślałem, że to ona se jaja robi ale potem mi napisała, że to nie ona... Zresztą jej stary zawsze takie numery wycina... Raz z nim z pół godziny SMSowałem, bo myślałem, że to ona...
Ale najgorsze jest to, że to moja najlepsza przyjaciółka i ja jego starego widzę w każdy weekend i sie trochę zastanawiam czy mi coś o tym powie...
I co wy na to?

Wysłany: Pią 20:47, 02 Mar 2007

Ciekawe... Ja kiedyś na klasówce z matmy przypadkiem nie zrobiłem jednego zadania. Niby nic, ale miast szóstki dostałem tróję.

Wysłany: Pią 20:50, 02 Mar 2007

Straaaaszneee

Hyh,ja to miałam dużo wpadek:
-W podstawówce wykręciłam przypadkiem mokre gąbki do tablicy na głowę dyrektorki przez okno,bo do zlewu za daleko było,
-siostra mi kiedyś siekierą rąbnęła palec i na szczęście dało się zszyć ale było ciężko...
-kiedyś jak biegłam i wpadłam na tą samą dyrektorkę co powyżej to ona się tak wściekła,że ogłosiła to na apelu...

-dawno temu szłam sobie z kumpelą i jadłyśmy paczki a mi tak przy ludziach wyleciło nadzienie z buzi... :lol:

No a resztę podam jak mi się przypomni bo duuuuużo tego było...

Ugh sauron współczucie.... Jak ja bym zrobiła coś takiego dyrektorce to bym miała PRZESRANE i to nieźle. I tak dyrektorka za mną nie zbyt przepada bo często minie nie ma w szkole (choruję).