Ulubiona postać Sagi.

Geralt... tia, Vilgefortz miał rację: sikał pod wiatr. No ale to był wiedźmin, wiedźmini mają taką właśnie robotę... nadstawiać kark, mordować - za innych, oczekując wynagrodzenia. Sama prośba Jaskra była dla Geralta wynagrodzeniem.

Ale moją ulubioną postacią z książki jest... No... lubię chyba wszystkich, szczególnie przyjaciół wiedźmina, wiedźminkę, wampira... ALE WSZYSTKO TO PRZEBIJA ANGOLUEME!

jaskier jat the best a yenn jest sexy

Ja-szczurka napisał:

Geralt... tia, Vilgefortz miał rację: sikał pod wiatr. No ale to był wiedźmin, wiedźmini mają taką właśnie robotę... nadstawiać kark, mordować - za innych, oczekując wynagrodzenia. Sama prośba Jaskra była dla Geralta wynagrodzeniem.

Bez urazy, ale jeśli taka jest Twoja opinia o Geralcie, jeśli naprawdę uważasz, że w swoim życiu wypełniał tylko powinność Wiedźmina, to chyba w ogóle nie dostrzegłaś głębi jego postaci. Geralt nie był zwykłym najemnym rembajłą, o nie!

I tutaj dochodzimy do kwestii, nad którą chyba niewielu się zastanawiało. Wiemy, że Geralt nie stracił uczuć, bo mutacja nie do końca wyszła. Ale Vesemir też przeciez bał się o Ciri... Wtedy, gdy napiła się Mewy. A Coen? Przecież poszedł na wojnę, brał udział w bitwie, wiec też miał uczucia...
Czyżby ten brak uczuć był tylko przykrywką?

Napewno nie byli pozbawieni uczuć. Nauczyli się tylko, jak nie zwracać na nie uwagi, jak przezwyciężać emocje rozsądkiem.

Moimi ulubionymi postaciami z sagi są: Jaskier i Geralt -stanowią zabójczy duet

Cahir tez był wporządku, ale mi wydawał się troche niedojrzały, no i oczywiście Regis któy nie raz mnie zaskoczył :cool:

Co do kwestii o uczuciach i emocjach Wiedźminów to zgadzam się z Mormonem w 100%

kaljente, moją ulubioną postacią także jest Jaskier, a tuż za nim Regis. Jaskra uwielbiam za humor i bezczelność, i za wszystkie złe cechy z tworzeniem grafomanii włącznie.

Ja bardzo lubię: Regisa, Cahira, Milvę i Ciri za jej upór.

Zastanawiam się, kto nie lubi boskiej drużyny Geralta? :ym:

Bo jak na razie są tutaj sami jej fani. xP

Ja najbardziej lubiłem Geralta,Jaskra no i oczywiscie Ciri.
Trzy najlepsze postacie.Zreszta wszyscy bohaterowie byli fajni.
Szkoda ze ksiazka sie tak skonczyła.

"Wiesz co? Moją elfią kobyłę też jakoś nazwiemy. Hmmm...
- Może Płotka? - zakpił trubadur.
- Płotka - zgodził się wiedźmin. - Ładnie.
- Geralt?
- Słucham.
- Czy miałeś w życiu konia, który nie nazywał się Płotka?
- Nie - odrzekł wiedźmin po chwili zastanowienia. - Nie miałem."
:lol:

Ten tekst mnie powalił. Duet Jaskra i Geralta naprawdę jest zabójczy :ym:

Gdyby saga nie zakończyła się śmiercią tylu ciekawych i kochanych przez nas postaci to by nie wywołała emocji. A książka nie wywołująca emocji to książka arcynudna. Ale i tak. Szkoda Geralta, Angolueme, Cahira, Regisa...

No właśnie szkoda..... ale z drugiej strony - zakończenie typu " i żyli wszyscy razem długo i szczęśliwie..." byłoby banalne - a tak to zginęli w walce - jak na prawdziwych wojowników przystało - ramie przy ramieniu

Eni, a myślisz, że ich się da nie lubić? Możnaby się doczepić jakichś szczegółów, ale drużyna, którą tworzyli była wspaniała. Przynajmniej ja tak uważam.

No ale tu cały Sapkowski wychodzi, to jego dokładne i umiejętne opisywanie postaci

Tak, drużyna była, jak dla mnie - najlepszym posunięciem Sapkowskiego.

A jak dla mnie jednym z najlepszych

, bo nie jedynym.

No tak... Brenna! dx

Ale to nie ten temat.

Geralt jest the best.Biedaczek.

Jak już kiedyś pisałam moją najulubieńszą postacią, li i jedynie, jest Triss Merigold. Później Eskel, o którym jest tak mało w książce, Angoulême, (jednakowo) Milva, Cahir i Regis. Ciri lubię na początku i na końcu, Geralta nie lubię wcale. I nie oszukujmy się, on nie żyje. Zginął, na śmierć. W końcu miał umrzeć od trzech (?) zębów. A święty Mikołaj nie istnieje.

Triss.
Tak, też ją uwielbiam, w przeciwieństwie do Yennefer. Triss była taka bardziej ludzka.

moimi ulubionymi postaciami są oczywiście Geralt ( ja zawsze mam sentyment do głównych postaci nie wiem dlaczego) Cirilla oraz Yenn

Geralt, Ciri i Triss, ale ja jastem dopiero po jednej książce;P

Mirza napisał:

I nie oszukujmy się, on nie żyje. Zginął, na śmierć. W końcu miał umrzeć od trzech (?) zębów. A święty Mikołaj nie istnieje.

Mirza, czyżbyś nie czytała "Coś się kończy, coś się zaczyna"? :ym:

Geralt dalej jest wśród nas :zajc:

Lukaesan, "Coś się kończy, coś zaczyna" to alternatywne zakończenie sagi, zaś to w "Pani Jeziora" jedynie może być zrozumiane dwuznacznie - bo gdzieś się znalazł, żywy. Ale fakt faktem, miały zgubić ich trzy zęby. ^^

Najprawdopodobniej znalazł się żywy w niebie, wśród aniołków. Ja wiem, że można nie rozumieć delikatnych aluzji, ale Ciri nie udała się do Wielkiej Brytanii na wycieczkę krajoznawczą. Równie dobrze można stwierdzić, że Coën, Milva, Angulême i Mistle zmartwychwstali i pojawili się na ślubie Geralta i Yennefer. A Ciri nie płakała tylko jej oczy łzawiły od wiatru. I wszystko było jak w bajce.

Właściwie, to do "Pani Jeziora" dorwać się nie umiem, bo niegdzie nie ma. Da ktoś link do e - book' a?

ŚLUB Geralta i Yen nie był zakończeniem Sagi! Był napisany nawet PRZED Sagą! Sapkowski osobiście wypiera się tego happy endu jako ostatecznego końca, bo Ostateczny Koniec z prawdziwego zdarzenia to był w Pani Jeziora.

Acha. Myślałem, że NAJPIERW był "Wiedźmin". Ale cóż, chciałbym takiego happy end' u. No dobra, nie całkowitego. Byle tylko przeżyli Yen, Geralt, Ciri i Jaskier. Reszta mogłaby zdechnąć

Ew. jeszcze Triss. Nawet ją lubię.

Wysłany: Sob 21:12, 03 Mar 2007

Oczywiście, moją ulbioną postacią jest Geralt

Nie tylko z charakteru ale i z umiejętności. Mistrz w walce, fechtunku. Drugą postacią jest Yenefer. Znakomicie że Sapkowski umieszcza relacje seksualne pomiędzy nimi

A poza tym to ona jest laska xD

ja nie lubię Yen...nie wiem czemu:P po przeczytaniu 4 cz. dalej jestem za Ciri, Geraltem i Triss:) Jaskier też jest spox