Ulubiona postać Sagi.

Wiadomo o co chodzi.
Ankiety nie robię, bo zaraz by się zamieszki zaczęły, że kogoś nie umieściłem

, a wszystkich umieścić nie sposób...

mua jak do tad nie wiele przeczytal ale jak narazie najbardziej podoba mi sie Yenifer (

chyba dobrze napisalem

)

jest ciekawa

no i jest czarodziejka

a jak wyciagnie swoja masc

i posmaruje sobie buziuchne

to oczu od niej nie oderwiesz

Becik - Yennefer, zwana czasem Yenną o ile się nie mylę. :ym:

A póki co, to rzeczą oczywistą jest, że:

Cahir <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
i Regis [ale tutaj już serduszek nie dajemy] za to wyśmienite poczucie humoru i sam sposób bycia.

Ja uwielbiam Jaskra, Dijkstrę, Isengrima, Regisa.
A że Geralta, to wiadomo.

Ciri, Geralt, Yenna (kolejność przypadkowa), Cahir, Jaskier, Regis (tu już kolejność nieprzypadkowa ;)).

Przeczytawszy narazie 6 części Wiedźmina no i początek 7, stwierdzam, że najfajniejszą postacią jest Regis (inteligencja, sposób bycia, itp. itd.). Niżej klasyfikuje się Milva (prosta dziewczyna z lasu, ale co tam lubię ją

), potem Geralt, Cahir w sumie też może być, a no i podziwiam Bonharta za sadyzm...

[teatralny_szept]Ej, Geralt, nie Gerlat...

[/teatralny_szept]

Eeee tam... Nikt z was nie ma racji... Jaskier is the best. Gdy mam zły humor, czytam scenę z szafotem w Beauclair, i już jest lepiej.

Jaskier jest mi, szczerze pisząc, obojętny.
Geralt również. Tak, wiem, to okropne, ale rzadko kiedy zżywam się z głownymi bohaterami.
A Yennefer nie trawię, po prostu nie trawię!

Ach, zapomniałabym. Do moich ulubionych postaci zaliczam jeszcze Triss, o której bezczelnie zapomniałam.

Haha, taak, Jaskier jest bezbłędny w tym momencie.

I w wielu innych.

Jaskier też jest fajny, najbardziej podobał mi się fragment kiedy tłumaczył Geraltowi że nie jest odmieńcem. Przyrównał go wtedy to faceta potrafiącego wypierdzieć Kiedy ranne wstają zorze... :lol:

PS: Czy ja tam jakąs literówkę zrobiłam bo nawet nie zauważylam? :hah:

Zdecydowanie Regis. Chyba nie musze tłumaczyc dlaczego? :ym:

Inteligencja, poczucie humoru... i to wampiryczne "coś" xD
A poza tym Cahir, Triss... Jaskier mnie w 7 t. zaczął lekko irytować, ale poza tym fajniusi

Ja bardzo lubię Yenn (Yennefer) i Geralta. Chociaż Jaskier też jest niezły

no cóż...
YEN, YEN, YEN!

dziękuję za wysłuchanie.

A czemu mielibyśmy Cię niewysłuchać?

Yen? Yen jest mocny, dlatego w Japonii nie opłaca się trzymać pieniędzy na koncie, bo jest deflacja. :ym:

No dobra, żarty na bok, jak powiedział król Dezmod, gdy wśród uczty goście nagle zaczęli sinieć i umierać.
*przyklaskuje Labell* Yen, oczywiście, że Yen.

<foch z przytupem 123456>
No cóż, chyba jestem jedyną, której na wzmiankę o Yennefer trzęsą się ręce.

Caaaaaaahir. <3 <3 <3 xPP

Ja też Yen nie trawię. Nienawidzę baby. Zboczonej do tego...
A w Cahirze nic nie widzę ciekawego.

Czemu niby sądzisz, że jest zboczona? Ona jest wspaniała!

taaa? Poważnie? Kopulować z elfem za plecami wiedźmina, z którym kopulowała godzinę wcześniej? Zaiste, wspaniałe...

Daj spokój, kto się oprze pięknemu elfowi...(albo elfce) :lol:

I to nie świadczy o tym, że jest zboczona. Po prostu wykorzystuje sytuację...

Z elfem? Jakim elfem? :oczyf:

OCB? Chodzi o Istredda? Ale on nie był elfem...

Geralt, Geralt i jeszcze raz GERALT!

Caaaaahir! <3 <3 <3 <3

No cóż, przynajmniej nie czuję się sama, jeżeli Wodzus też jej nie lubi. W gruncie rzeczy to ta kobieta denerwuje mnie od samego początku, znieść nie mogę, jak akcja przenosi się właśnie w miejsce, w którym jest.

Ach, och.
A Geralta, owszem lubię. Za tą zupę rybną i ciągłe obrażanie się. xP

Tak, ale Geralt jest nikim, jeśli nie podróżuje z Jaskrem. Oni tworzą jedną osobę. Tak jak Legolas i Gimli. Świetnie do siebie pasują

Wodzuś, od kiedy Istredd był elfem? Że Yen była kwarteronką, to słyszałam, ale Istredd? A Yennefer... To, że bała się tego całego 'przeznaczenia' to jedno, ale to, czego dowodziła potem, to drugie. :ym:

Nie?

Są różne interpretacje zakończenia... Nie chce tu niektórym zakończenia psuć, ale Ty wiesz Katze o co mi chodzi...

@Eni: A za to że był największym kozakiem w grupie, za jego arogancję i pogardę, za samowolę, samodzielność, niezależność, inteligencję i jego jakże ciekawe poglądy*..?

*To nie wszystko, po prostu nie mam czasu zbyt długich postów pisać

.

Ale, że w tej chwili zakończenie ma się do czego...? <:
@Eni: no właśnie, właśnie, Jaskier ma swój urok, chociażby dlatego, że miał lat blisko czterdzieści, wyglądał na blisko trzydzieści, wyobrażał sobie, że ma nieco ponad dwadzieścia, a [czasami (; ] postępował tak, jakby miał niecałe dziesięć. Cały Jaskier. :ym:

A-ale ja do Jaskra nic nie mam. xP

Największym kozakiem?! xD Właśnie dzisiaj to usłyszałam z ust mojego kolegi, tylko, że jego wypowiedź odnosiła się do zupełnie czego innego. W każdym bądź razie, ciekawy epitet, doooooooprawdy. :ym:

O_o Istredd nie był elfem? Oł maj... Przez te dwa lata myślałem, ze elfem... No cóż, to pewnie wina tego, że wszystkie opowiadania poza "Okruchem lodu" przeczytałem po kilka razy, a to jedno, tylko raz. Za dużo w nim znienawidzonej przeze mnie Yennefer.

Ale Yen jest wszędzie pełno. :ym:

'Ach ta znienawidzona saga, pełno w niej Yennefer...'