Forum Saphira.fora.pl Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 [Z] "Z pamiętnika Murtagha" by Labellui Cua Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Oceń .

:) !
100%
 100%  [ 19 ]
:| ...
0%
 0%  [ 0 ]
:/ !
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 19


Autor Wiadomość
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Pią 18:08, 05 Maj 2006 Powrót do góry

biedny aksik.
takiego mieć przybranego ojca...

teraz ja:

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA.

5 maj

Nie wytrzymam z tym moim Cierniem. jak mi panienek w postaci Saphiry nie sprowadza, to jakieś graty do domu znosi. dzisiaj na przykład przywlokł jakieś pudło, ekran, jakiegos szczura, kabelki i to wszystko podłańcza.
- co to jest? - zagajam go z czystej uprzejmosci.
-kompftr
-co?
- no komftr - zamruczał znoowu.
-co?!
- no mówie - KOMPUTER! - ryczy na mnie.
nie no, tego juz za wiele. jeszcze na mnie mój własny smok ryczał bedzie. i do tego z nieświerzym oddechem. wiec go zostawiłem z tym pudłem, niech sobie tam te kabelki podłańcza. nic tylko jakies graty, szczury i niewiadomo, co jeszcze.

trochę później.

cierń powiedział, że całkiem dobrze mi idzie. nauczył mnie interfetu. całkiem niezła zabawka. obiecał, że dokupi głosniki i będziemy mogli sobie słuchać "gumowych pończoch", bo coś tam pozciągał. jak ja sie cieszę. "gumowe pńczochy" to mój ulubiny zespoł!

6 maj

dzis znowu sobie surfinguje po interfecie. sa tam nawet stronki o eragonie! o proszę, następna. a nie, to forum. uwielbiam forum. na jednym jestem nawet zalogowany jako "boski rydz". bo ja lubie grzybki. tylko nie wiem, dlaczego sie ze mnie śmieją.
zaraz, zaraz, co to za LOMptcMssm?

nawet troche bardziej później niż później.

na paznokcie oromisa, nigdy w życiu już nie wejdę na żaden podejrzany link! gdybym wiedział, ze tak to sie skonczy... a było to tak:
wchodzę na to LOMptcMssm, a tu... mój fanklub! cała zgraja jakiś bab założyła mój fanklub! mówie wam, jak to zobaczyłem to z krzesła spadłem. nieszczęsliwie, bo straciłem przytomnosc. budzę się po chwili, patrze... a tu całe stado biegnie w moim kierunku. mysle sobie - będę udawał niezywego, to może sie mna nie przejmą. to kładę sie z powrotem na ziemi.
i to był mój najwiekszy błąd.
tym stadem, proszę ja was były członkinie tego cholernego LOMptcMssm. wszystkie jak jeden mąż (a raczej jedna żona) zatrzymały sie przede mną. jedna żuciła, że nie zyje, wiec wszystkie zaczęły lamentować. a ja nic, w koncu udaje, że nie zyje. dzieki Bogu, znalazła sie jedna, co to myśleć umiała i zażadziła reanimację.
i tu powinienem wstać, przeprosic wszystkich z głupi żart i uciekać, gdzie pieprz rosnie. ale one mnie wręcz osaczyły. jedna zaczęła mi robić sztuczne oddychanie metodą usta-usta, ale inne zaczęły krzyczeć, dlaczego ona. wiec ustawiły sie w koleikę i każda reanimowała mnie po 3 minuty. kiedy doszło do ostatniej, skapitulowałem. otworzyłem oczy, a te zaczeły sie drzeć:
- brawo katze! katze uratowała naszego idola!
wzięły mnie na ręce, zaprowadziły do domu, położyły na łózku, podały mi poduszkę, przykryły pięcioma kocami i pierzyną, ugotowały rosół, otworzyły okno, dały jeszcze jedna poduszkę i pierzynę ciernia, podały kompot, zamknęły okno, zabrały koce, podały lekarstwa, poprawiły poduszki, znów otworzyły okno i zapytały, czy mi wygodnie.
co ja miałem zrobić?
powiedziałem, że tak i podziekowałem.
te zaczęły sie rozczulać, oh, jaki to ja słodki, że nie trzeba było, że w końcu należa do LOMptcMssm...
no właśnie. pytam się wiec mojej wybawczyni, katze:
- co znaczy ta nazwa?
- LOMptcMssm?
- tak.
- Liga Ochrony Murtagha przed tym, co Mu sie stać może. - tłumaczy wybawczyni.
- a czym sie zajmujecie?
- no, głównie opieka, żeby ci sie nic nie stało...
- zauważyłem - wtrącam
- ...wychwalaniem twoich zalet...
- to też.
- ...głoszenie tego światu i obrona przed wrogami.
- to ja mam jakis wrogów? - dziwie sie.
- juz nie. wszystkim się zajelismy. - odpowiada rozmówczyni z krwiorzerczym uśmiechem.
- czyli?
a ona sie pochyla i szepcze mi do ucha.
ja sie zachłystam rosołkiem.
matko boska.
ja sie ich powoli boje.


Ostatnio zmieniony przez Labellui Cua dnia Sob 18:01, 31 Mar 2007, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Sob 20:35, 06 Maj 2006 Powrót do góry

Aryaa napisał:
Lebellui- Legendarne Obrończynie Murtagha przed tym, co Mu się stać może:P


a co, źle napisałam?
błagam o wybaczenie, to z rozpędu :P

ok, piszemy dalej:

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA, częsć 2
(z której katze zapewnie się ucieszy :P)

7 maj

ja nie wytrzymam z nimi. z tym całym LOMptcMssm. i z cierniem. gdyby nie ta więź, dawno by już wąchał kwiatki od spodu. ale wszystko po kolei.

oczywiscie, te wszystkie babska nie chciały mnie zostawić same. na początku próbowałem im wyperswazować, że to wcale nie jest dobry pomysł, ale wówczas przypomniało mi sie, co one zrobiły z moimi "wrogami"
ught. wolę o tym nie myśleć.
wiec zostały, babska jedne wredne, panoszą sie po domu, wszedzie widać ich rzeczy które wzięły sie nie wiadomo skad. a tu jakaś bluzeczka, tam pomadeczka a tu - o! proszę! - w moim własnym łóżku! krem na kurze łapki!
próbowałem pogadać z cierniem, bo wiecie, w końcu to jest smok, mógłby sie na cos przydać. ale nie. oczywiscie, jest zachwycony tą zgraja diabelskich pomiotów. o proszę, właśnie mu robią pediciure. a ja, cholera, nawet z łóżka wyjsc nie mogę! zawszę, gdy prubuje troche nogi rozprostować wpada jedna z nich, dokłada mi następną poduszkę, daje dokładkę rosołku (wrrrr... jak ja nie cierpie rosołku!) i mówi, żebym sie nie ruszał, bo słaby jestem. nawet mi nie pozwalają posłuchać "gumowych ponczoch", bo ich zdaniem to jest nieodpowiednia muzyka dla chłopców w moim wieku. chociaż komputer można włonczyc. jedyny plus, bo one myślą, ze wchodzę na te ich forum. niedoczekanie.
no cóż, skoro mam teraz tak dużo czasu, zacząłem rozmyślać. i doszłem do wniosku, że z tym całym LOMptcMssm ktos mnie wsypał. bo same z siebie nie mogły sie dowiedzieć, co sie stało. wiec wypytuje znów katze, bo akurat w tym momencie była przy mnie:
- katze?
- tak?
cóż za oryginalne, nie ma co. ale brne dalej:
- wy, w tym... ehem.. w tym LOMptcMssm... to musi być jakaś duża organizacja...
- łiiiiii tam, skadże znowu. tylko 15 członków.
15?! a ja byłem pewny, że jest ich ponad setke!
- no coż, przynajmniej macie dobrych informatorów...
- czyli?
- no, tak szybka reakcja, kiedy zemdlałem...
spodziewałem sie znajomego dżwieku. nie myliłem sie.
- łiiiii tam, informator. twój smok do nas napisał, że potrzebujesz pomocy.
co? CO?! wkopała mnie mój własny smok?!ale co...? jak...?
olśnienie. nie zamknąłem okienka w komputerze!
- i tu przyleciałyscie? dla mnie?
- no tak, w koncu po to tu jesteśmy!
- i... zamierzacie długo zostać?
takej reakcji sie nie spodziewałem.
oczy katze napełniły się krokodylimi łazami.
- buuuu... - zaryczała moja wybawczyni - ty nas nie chcesz... jestem ci niepotrzebna...
płakała i płakała, wysmarkała sie nawet w moją kołdrę. no to co miałem zrobić?
- nie płacz, katze... no pewnie, że cię potrzebuje... gdyby nie ty, moje zycie...
nie skończyłem. moja osobista wybawczyni, której żekomo zawdzieczałem zycie żuciła mi sie na szyję z piskiem.
- ja wiedziałam, wiedziałam że mnie kochasz! ty mnie kochasz! teraz sie pobierzemy, załozymy rodzine i bedziemy zyli długo i szczęśliwie!!!


W NASTĘPNYM ODCINKU:
- wielkie przygotowania do slubu!
- kim jest stach? i co chcę zrobic eragon?
- dlaczego cierń wkopał Murtagha?

to już w odcinku nr. 3 - "jezdziec s. a."
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Czw 14:12, 11 Maj 2006 Powrót do góry

zapamiętam.
ale angela jak narazie nie jest mi potrzebna.

bo oto przed państwem...

Z PAMIĘTNIKA MURGTAGHA cz. 3
"jezdziec s. a."

10 maj

prosze, niech ktoś coś zrobi, ja chce być jedynakiem! ja nie chce eragona! ani tego... ught... stacha!
ale wszystko po kolei.
właśnie wypisywałem zaproszenia dla gosci katze (kto to jest zenobil, zyzio i zygfryd? ktos wie?) gdy nagle rozległ sie ryk, pisk i całe LOMptcMssm rzuciło sie na cos rózowo-błękitnego. po chwili ukazała sie fryzurka, mieczyk... i z całej tej plątaniny rąk i nóg wydostał sie eragon z okrzykiem "Murti! ty sie naprawde hajtasz?!"
nie dosć, ze mam cyrk z moimi fankami, to jeszcze młodszy brat. ja sie chyba zastrzele.
- no tak - odpowiadam grzecznie. mimo wszystko trzeba zachować troche klasy - hajtam sie. a co?
eragon głośno sie zasmiał i trzepnął mnie z całej siły w plecy.
- za co to?! - krzycze. wprasza się, śmieje sie w zywe oczy i wali w plecy. czy to nie mała przesada?
eragon zaśmiał się raz jeszcze i znów walnął mnie w plecy.
- to która ma takiego pecha, że zostanie twoja zoną? - pyta mnie.
to mu wskazuję katze. eragon cicho gwizdnął.
- niezła sztuka.
a mnie krew zalewa. jeśli do soboty niczego nie wymyśle, ona zostanie moja zoną! a on mówi o niej jak o bydle! wypraszam sobie!
- no dobrze, ale nie po to tutaj przyleciałem.
- a po co?
- odnalazłem naszego zaginionego brata!
- ko-kogo?
eragon odwrócił się i zawołał w stronę gaszczu raki i nóg:
- STAAAAACHUUUUU!
po chwili pojawiają się pasemka, rozpieta koszula, i moim oczom ukazuje sie...
-... sal? model bielizny z "aquaq"?
- ale nie mów tak na niego, woli, jak się na niego mówi stachu. wiesz, przez tą sprawę "czarownice z salem"...
w tym czasie sal/stach do nas doszedł i zaczał witać się z eragonem, przybijając piatki, tulac sie, walac sie po głowie i uderzajac sie bioderkami.
- czesć - powiedział stach/sal, gdy skończyli ten wygibaniec - jestem stach, syn morzana, a ty?
wtedy eragon grzecznie mnie przeprosił i odciągnał stacha/sala na bok. przez jakies 2 minuty coś mu tłumaczył szeptem, co skonczyło sie głosnym okrzykiem sala/stacha "cooo?! on teeeeż?!"
przygłup.
przeprosił za nietakt, wytłumaczył, ze on też jest jezdzcem, a to rózowe przed domem to jest jego smok.
aha. spoko.
- no więc - powział eragon - jeśli jestesmy jedynymi jedeżcami w alagaesii, zastanawiałem się, czy nie lepiej sie jakos zrzeszyc i załozyć rodzinna spółkę "jezdziec s. a." co ty na to?
- zaraz... jedyni w alagaesii? a co z galbatorxem? - pytam sie
- ja to co? wycofali mu licencję!
- dlaczego?
- ty NIC nie wiesz?
- nie.
- bo widzisz... znaleziono go trzy dni temu w łazience pałacowej. grał w kosi-kosi łapci z pisuarem.
o mój Boze.
LOMptcMssm dorwały sie do galba.
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Pią 19:10, 12 Maj 2006 Powrót do góry

specjalnie dla katze...

jako przedsmak ceremoni...

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz 3 i 1/5


cholera, już jestem przy ołtarzu... nie uciekne... nic nie mogę zrobic...
DO CHOLERY, CIERŃ! ZRÓB COŚ!
patrze. śmiej sie. bezczelny.
proszę, proszę, proszę, proszę...
ja tak bardzo ładnie proszę...
"cierń, ty bydlaku! bys mi pomógł!"
"Murt, nie panikuj, wszy..."
jakieś pazurzyska wbijaja mi sie w ramiona i podrywaja w górę.
wrescie sie ruszył, len jedne.
"dobra, dobra, nie tak mocno" mówie mu. pazury wbijaja mi sie w ramiona.
"co? ja nic nie robie!"
"jak to nie? to co, sam latam?" dla upewnienia patrze w dół. to nie zwidy. LOMptcMssm maleje z każda minutą.
zaraz... co to takie małe, czerwone na dole?
wytrzeszczam oczy.
nie, to nie moze być...
to jednak on. cierń spokojnie patzy na wszystko z dołu.
czyli kto...?
powoli spoglądam w górę, bojac sie, co tam zobaczę.
w oczy bije mnie pedalski róż.
z dołu dobiega mnie głos katze
- wracaj mi tu, bo jak nie...!!!

c.d.n. juz jutro!
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Sob 17:11, 13 Maj 2006 Powrót do góry

oto przed państwem długo oczekiwany...

część dalsza...

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz. 4 (a raczej 3 i 4/5)

o kutfa, niech ten smok się pospieszy, one zaraz mnie dosiegna! szybciej, szybciej!
"spokojnie, zdożę" usłyszałem jakiś głos.
"cierń?"
"nie, zyzio"
zyzio? co tu się, do cholery, wyprawia?!
pedalsko różowy smok leciał sobie dalej na przód, wcale a wcale sie mna nie przejmujac. jedyny plus w tej sytuacji to to, że postać katze wygrażajaca mi piescia i pokazująca nie ten palec, co trzeba, z każdą chwila malała.
wraz z mała, czerwona kropką.
cierń.
może on cos wie? lecz zanim sie z nim skontaktowałem, nade mną rozległ się głośny ryk. wygiąłem głowę do tyłu, jak najmocniej umiałem.
tóż nad różowym smokiem pojawiła sie mała plamka, rosnaca z każdą sekundą. po chwili moim oczom ukazał się zielony smok w niebieskie paski i rózowe kropki. nagle smok, który mnie niósł, zaczał machać łapami.
on nie chce chyba...
O NIE! on chce...
za późno. pedalsko różowy smok wyzócił mnie w powietrze, a zielony zanurkował. w ostatniej chwili złapał mnie za nogawkę. byłem trochę ciezki, wiec obnizył lot.
trach.
o nie.
zanim się zorientowałem, co się dzieje, leciałem już w dół w samych bokserkach. resztki moich najlepszych spodni trzymał w pysku zielony smok. twardo gruchnąłem w ziemie. dzieki wielkie za magie, pomyślałem. inaczej bym nie przezył. zaczałem sie otrzepywać, gdy znów usłyszałem ryk. tym razem było to cos gorszego - od kościoła nadbiegało LOMptcMssm z katze na czele. pedem rzuciłem sie w drugą strone, wybiegajac na ulicę. z naprzeciwka nadjeżdżała cieżarówka. wyskoczyłem na ulicę i zacząłem machać jak opetany. cieżarówka zatrzymała sie.
- cześć, czy mozesz... - zamarłem.
- a ty co, uciekinierze? nie powinieneś być teraz w kosciele? - zapytała się zza kierownicy mirza.
przełknałem ślinę. LOMptcMssm było co raz blizej.
- słuchaj, nie nadaje się do trwałego zwiazku. ciągle mam kogos na boku - skłamałem.
- nie bój sie, oduczymy cie tego.
LOMptcMssm było tuż-tuż.
- mirza proszę! jesli mnie stąd zabierzesz to... e... wystąpie w twoim serialu.
twarz mirzy rozjaśniła sie.
- naprawdę? zrobisz to dla mnie?
grzezne. ale byle by być dalej od katze i jej świty.
- dobra, dobra, zrobie.
- to zapraszamy do limuzyny!
cieżarówka była rozpadajaca się i smierdziała kapusta. przynajmniej dostałem sie do domu.
gdy odjeżdżałem, usłyszałem głos katze:
- nie daruje ci tego!

trochę później!

ja nie wierzę! totalnie nie wierzę! przez tydzień znosiłem piekło...
...przez nalewkę z halucynków?!
siedzę sobie w fotelu i oglądam mecz (smoki z oz kontra czarownice bez sala), gdy nagle do domu wpada cierń.
- chodu! katze idzie!
szybko wziałem prowiant i już miałem się schować w szafie, gdy coś z okrzykiem "Murtagh! wybacz mi!" rzuciło mi sie na szyje.
cholera, nie zdążyłem.
- Murtagh, wybacz mi proooooszę! to przez te nalewkę!
ale co...? jak...?
- no przez nalewke z halucynków!
- jaką nalewkę? zaraz, ze co?!
- no bo ja wcale nie chce wychodzić za mąż! bo ja sie upiiiiiłaaaaam!
- zaraz, zaraz, wszystko od początku. co sie stało?
- no bo ja cie uratowałyyyyyśmyyyy, to jak poooszedłeś spać, to my urządziłysmy balangę na twooojaąąąą cześććććć! (smark) i ja sie upiłam nalewką z grzybków-halucynków! i miałam kaaaaaacaaaaa! (chlip)
- no i?
- no i ja sobą nie byłam! bo ja wcale nie chce mieć dzieci, ani tym bardziej się zenic! (chlip)
- no to dlaczego...?
- no mówię, kaca miałam! ja nie myślałam wogóle, co robie! (smark) i jak potem otrzeźwiałam, to nie chciałam ci mówić, ani LOMptcMssm, bo one by mnie rozsadziły!
- zaraz... mi nie chciałaś mówic?
- bo byłeś taki radosny i jeszcze odnalazłeś brata...(chlip) a nie mogłam uciec z przed ołtarza, bo by mnie wywalili z LOMptcMssm (smark) wiec poprosiłam kumpli, żeby cie z koscioła przetransportowali do domu, najpierw zyzio miał cię dostarczyc zenobilowi, a on zygfrydowi...
a wiec ten pedalsko rózwoy smok nazywał siezyzio? a niech mnie!
- tyle ze ci ten zenobil spodnie podarł... no i jak zobaczyłam, że uciekasz, to zrozumiałam, że ty też nie chcesz mieć rodziny, ani się zenić!
no wreście. pogratulować spostrzegawczosci.
- ale ja wiem, ze ty mnie kochasz! ja też cie kocham! proszę, wybacz mi! my sie w koncu nie musimy żenić! mozemy być razem bez slubu, prawda? prawda?
no i co miałem zrobic?
postawiłem prowiant spowrotem na stoliku, podstawiłem jej krzesło i usiadłem na drugim.
i tak oto po raz pierwszy oglądałem mecz z moja dziewczyna.
smoki wygrały 3:1!
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Śro 20:59, 17 Maj 2006 Powrót do góry

no, bo mnie poganiają:

następny odcinek niesamowitej seri...

pełen intryg i zawiłych sytuacji...

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz. bodajze 6.

17 maj

taaaak! wreście! hip hip hura!
yes, yes, yes!
LOMptcMssm sie wynosi!
oznajmiły, ze jesli zostaje ze mną ich szefowa to juz mnie tak chronić nie trzeba i one sobie pójdą, aby powybijać moich nowych wrogów.
yes! dziekuje wszystkim wrogom!
jedyną osobą, która sie nie cieszy jest cierń. przyzwyczaił się do maniciuru, biedak jesten.
- nie przejmuj sie - pocieszam go - przyjadą na świeta.
- mrfffm.
- oj, nie marudź, przeżyjesz bez nich.
- fieeeen.
- co?
- wiem!
- to co sie dosasz?
- bo... bo saphira mnie żuciła!
- co..? ale jak to?
- no normalnie! żuciła! teraz chodzi z tym pedalsko różowym zyziem!
- z tym, co to mnie ratował przed ślubem, kiedy ty nie chciałes ruszyć tyłka?
- a nie prawda! też cię ratowałem! tyle że on był szybszy!
- zaraz... ty mnie ratowałeś?!
- no tak! zamiast księdza podżuciłem angele, a sam pilnowałem księdza prawdziwego! tyle ze ten pedał mnie wyprzedził! i kiedy ty uciekałeś z mirzą, ona rzuciła mu sie na szyję z krzykiem "mój ty bohaterze!"
- zaraz... on jest pedałem? i chodzi z saphirą?
cierń coś mruknał i odwrócił sie do mnie tyłem.
- no dobra... przepraszam. to co robimy?
- no własnie w tym problem. chciałem poprosić LOMptcMssm...
- ani mi sie waż!
- no ale nie mam innego pomysłu!
- nie bój sie. ja mam.

* * *

- a wiec powiadacie, że ten łotr ukradł cierniowi saphirę? - spytała angela, popijajac czysta fioletową.
- zgadza sie. chcieliśmy podstawić mu jakas inną babeczke, ale w alagaesii innej nie ma, a labellui cua jeszcze żadnej panienki nie namalowała...
- nie bój sie. to juz najmniejszy kłopot. podłożymy mu kogos innego.
- ale kogo?
- shruikana!
- ale jak to...?
angela dopiła fioletowej.
- ty nic nie wiesz?
- nie.
- shruszek i zyzio to geje!
Zobacz profil autora
Kani
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 1926 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgadnij

PostWysłany: Czw 16:04, 18 Maj 2006 Powrót do góry

No nie wiem, jestem taki fan Angeli, że pobiłem nawet lekarzy bo mnie do psyhitryka chcieli zamknąć :lol: , może ja o niej będe coś pisał?? Labellui Cua należy do LOMptcMssm i pisze o Murthagu, Liranna chyba lubi Rorasia, albo go nienawidzi z całego serca i też o nim pisze, czemu ja niemiałbym pisać o Angeli??
Oto mój debiut:

-Dawaj no jeszcze jedną nalewkę z grzybów!!!- Bardzo uroczy karczmarz szybko pobiegł po kolejnego drinka, rozłoszczona Angela może być bardzo uciążliwa. Na początku to właściciel tego lokalu to się bardzo cieszyłł, że Angela regularnie tu przychodzi, taka ważna osobistość. Jednak jak to mawiał, kórcze kto to mu powiedział?? Nieważne, są zawsze dwie strony medalu, pewnego wieczoru, czarownicy nie podobał się tancerz i poprosiła żeyzszedł ze sceny, ten tego nie zrobił i po pięciu minutach wylądował w karetce związany rurą na której tańczył i... No koment. Od tamtego czasu Angela została zatrudniona pod przymusem(to ona dała ten przymus) jako selkcjoner stri... Tancerzy w klubie "Czerwony Smoczek". Teraz ją przezywają po kryjomu Janas, bo ma podobne pomysły. Zresztą niektóre są nawet dobre, np. jej kuzyn od strony matki, to był genialny pomysł. Teraz siedzi i pije specjalnego drinka po zniżce.
- A kto to do nas przyszedł!- Lekko wstawiona Angela(ma badzo mocną głowę) przywitała Elve, gdyby nie to że potrafiła ją wyczuć, to zorientowała by się że przyszła po piętnastu ochroniażach których wynajeła dla niej, no wiadomo, jest jej prawną opiekunką, a ponieważ poszła do pracy wynajeła "nianie" do pomocy, nie pozwoli by jej Elvusie wychowywała pracująca matka. Ostatnio szukała chłopaka, żeby załatwić Elvie ojca. Miała na oku Murthaga, lecz ten chciał się swatać z tym świrem z LOMPTocsbvhfe, ale głupia nazwa, nie da jej się wypowiedzieć, no miała zniweczyć ten ślub, lecz ten edał, Zyzio czy jak mu tam ją uprzedził i Murthag w końcu został chłopakiem, chwila, jak ona miała na imię? Chyba Katze, a zresztą, co ją to obchodziło? Teraz Murt nic dla niej nie znaczy, odkąd do Alagaestii na białych statkach przypłyneli forumowicze, znalazło się sporo ciekawych osobników, np. Pół elf/wampir/człowiek/smok, zabójcza mieszanka. Jest w czym wybierać.
- Dla mnie czysta fioletowa.- Elva odkąd została prezydentem zrobiła dość ciekawą zmianę przpisów dotyczących alkocholu i nieletnich, mianowicie czysta fioletowa i nalewka z grzybków(Angle ją poprosiła o te grzybki) są dozwolone od lat 0.
Teraz pije strasznie dużo, ostatnio znalazła się w księdze rekordów ginessa, miała 80 promili i jak się skaleczyła to leciała jej fioletowa krew, a w dodatku jechała na swoim trzykołowym rowerku!
- Nie, jako twoja mama zastępcza zabraniam ci tyle pić!- W Angeli odezwało się coś w stylu "instynkt rodzicielski".
- Że co?? Mam przestać pić??- Elva była w furii, lecz Angela oblała ją nalewką z grzyków co ją troche ochłodziło.
- Nie mów do mnie takim tonem! I możesz pić ale nie tyle, ostatnio w gazetach było pokazane zdjęcie jak grasz w pokera rozbieranego z Roranem!
- Że co?? Grałam z Roranem?? Myślałam, że to był przystojny motocyklista!! Koniec z tym!!! Od tej pory czysta fioletowa nie może być sprzedawana w większej ilości niż trzy litry!!!!!- Elva szybko wybiegła z "Czerwony Smoczek" mrucząc coś w stylu "Jak mogłam się tak upić??" i "Już mnie ten Roran popamięta!!!", "Zawiesze jego zwłoki na drzewie w parku, i nie obchodzą mnie strajki wiewiórek!!".
- No cóż, jednego kretyna będzie mniej.- Tym razem to odezwał się braman, był wysoki, czarujący, brunet w dodatku, i miał taki męski głos! Angela porozmawiała z nim jeszcze trochę i zaprosiła do siebie na "wieczorną kawę".
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Sob 16:03, 20 Maj 2006 Powrót do góry

ja sie wogóle staram pisać tak, aby się splatało z innymi opowiadankami.

ale teraz, jek obiecywałam...

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz. 7

20 maj
no cóż. wiedziałem, że nalewki z grzybków czy czyste fioletowe mogą namieszać w zyciu. sam jestem tego dobrym przykładem.
nie wiedziałem tylko, że wpłynie to na moje życie az tak.
zanim na stół wjechała 5 butelka fioletowej, mielismy z angela opracowany plan ratowania saphiry przed zyziem. był on prosty: na przyjecie partii karate and samoobrona mieli być zaproszeni wszyscy jedzcy wraz ze smokami (ciekawe, skąd ona to wie?). mieliśmy upić zyzia, odciagnać saphirę i podstawić tam shruszka. problem był ze shruszkiem. mówić mu o tym planie czy nie?
po długiej debacie i dwóch butelkach czystej fioletowej doszlismy do wniosku, ze pomoc shruszka byłaby przydatna.
- jak chcesz go o tym poinformować? - zapytałem
- po prostu - angela głośno gwizdneła.
po chwili do naszego stolika podbiegł jakis kmiotek i upadł na kolana.
- o najwspanialsza ze szystkich istot, gwiazdo świecaca na niebie, tys...
- dobra dobra, koniec tych szopek - zakończyła modły zielarka - chce, żebyś zaniósł wiadomość dla shruszka. masz cos do pisania?
długopis i kartka zorganizowały sie zaskakujaco szybko. po chwili kmiotka już nie było.
- kto to był? - zapytałem.
- jeden z klubu fanów shruszka i mnie, tajemniczy.
- to ty też masz fanklub?
- no ba. wiesz, na początku byli troche wnerwiajacy, ale szybko ich sie podpożądkowało. ale dosć tych pogaduszek. trzeba się przygotować do wielkiego podrywu.
- jak ja ci sie odwdziecze?
- znajdziesz mi jakiegos przystojnego forumowicza...
wybałuszyłem oczy.
zachichotała.

no to się poszłem przygotowywać. impreza miałabyć z osobami toważyszącymi, więc zabrałem też katze. wchodzimy wypindrzeni na sale, a tutaj...
roran z zielonym smokiem!
podchodzi do mnie eragon.
- gnojek - stwierdza.
- ale co...?
- zanim galb poskradał rozum, pomógł mu otworzyć jajo. wezwał jakiegoś lekarza - fachowca... i teraz jest młokot jeden jedzcem.
- nic sie zrobic nie da?
- nie.
ale jednak to nie było najgorsze. do zielonego przystawiała się saphira.
- zaraz... to to coś, to jaka płeć?
eragon zachichotał.
- właściwie to... żadna.
- jak to?
- nikt tego nie wie. nawet smok.
saphira przystawia sie do miriam!
angela, na nic nie patrzac, upijała już zyzia.
- angela, mamy kłopot.
- jaki?
- nawet jesli podstawimy zyziowi shruszka, to i tak nici z planu. saphira podstawia sie do tego zielonego. czy tam tej zielonej.
- zaraz to załatwie.
angela zniknęła na chwile.
- juz - powiedziała, gdy wróciła - właśnie ich wywalają z lokalu.
rzeczywiście. mimo protestów rorana parka została usunieta.
- jak to zrobiłaś?
- pogadałam z elva.
- to ty znasz elve? przecież to prezydent(owa)!
angela zachichotała. sama była nieźle wstawiona.
- poprosiłam ją, zeby w trybie natychmiastowym wydała dekret, żę para smok-człowiek nie moze uważac sie za jedzców, aż smok nie skonczy póltora roku, a człowiek szkolenia. ale wracajmy do roboty. właśnie upijałam zy...
nie skończyła. całkiem pijany cierń uwalił sie na mnie z krzykiem:
- nie koooochaaa mnieeee!
przy okazji rozwalając zabytkowy zyrandol, rozwalając butelki z fioletowa i wybijając zabytkowy witraż.

obecnie szukam pracy, aby pokryć straty spowodowane przez ciernia.
kto mnie zatrudni?
jestem dosyć silny, mam smoka i umiem posługiwać sie magia. chętny do kazdego fachu.
telefon...
Zobacz profil autora
Kani
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 1926 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgadnij

PostWysłany: Sob 19:04, 20 Maj 2006 Powrót do góry

No właśnie, a Angela by go pewno zatrudniła w "Czerwonym Smoczku" To by było lepsze niż burgersmok :D, a może ja o tym napisze?? Czemu nie :;Db:


-Prosze, bardzo proszę, pozwól mi tu pracować!!!!- Murthag błagał Angele na kolanach by go zatrudniła jako tancerza w "Czerwonym Smoczku"
- Nie, i jeszcze raz nie! Nie nadajesz się na tancerza, jesteś za rzydki, straciłabym reputację.- Zielarka była nieugięta, Murthag postanowił ją zaszantażować.
- Ale jak mnie nie przyjmiesz to też stracisz reputacje.
- Jak to??- Angele trochę to zaciekawiło, przynajmniej nie łagał jak pięciolatek.
- Ano, bo to ty upiłaś Ciernia, i przez ciebie wyżądził tyle szkód, i gdyby mi się po pijaku to wypsnęło...
- Chwileczka, ja upiła Zyzia, co ty kombinujesz?
- Zyzia?? A może Zyzia, ale wiesz, trochę wypiłem i mogę się pomylić..
- No dobra, zatrudnie cię.- Angele tak to zdenerwowało, że wymyśliła mu specjalne zajęcie....
***********
-Ale powiedz, czy muszę tańczyć o tej porzeee??- Murthag był wyjątkowo poirytowany, wychodził na scenę jako ostatni, kedy wszystkie klientki były mocno upite, i często zamiast pieniędzy wsadzały mu coś innego. Raz zdarzył się mały wypadek, pewna czarownica, chciała włożyć mu mieszek pieniędzy, ale zamiast tego włożyła worek z ropą czyrakobulwy, natychmias ją wywalili, bo ludzie z HP nie mają tu wstępu.
- Ale to najlepsz pora- Zapewniała Angela- teraz dziewczynki są najbardziej, ychm, napalone, i najwięcej dają.
- Ja wolałbym żeby dawały mniej... A ten kostium??- Był ubrany w różowiutką spudniczkę baletową i fioletowe obcasy.
- Już ci mówiłam, na coś takiego klienci najbardziej lecą, i nie sprzeczaj się, bo kto tu w końcu dorobił się fortuny na nocnych klubach??
- No dobrze, a na pokrycie kosztów rakuje mi... raz.... dwa.... trzy...-liczył jeszcze długoooo-.... trzysta osiemdziesiąt siedem milionów pięćset dwa tysiące czterdzieści trzy, a więc brakuje mi pięciu złotychy, chura!- Murthag cieszył się jak dziecko, jeszcze jedna nocka i będzie wolny! Nagle drzwi lokalu otworzyły się z chukiem, do Angeli podszedł dość pokaźny gang... wiewiórek.
- Pi pi pi pi egch- odkrząknoł przywódca - a więc, - głos miał wyjątkowo męski - przyszliśmy strajkować.
- A z jakiego powodu??- Zapytała Angela.
- A z tego co nasza prezydentówna wywiesiła w parku.
- Rorana??
- Tego terz, ale głównie nam chodzi o tego zielonego smoka, gdy Elva wieszała Rorana, to jego smok chciał go zdjąć, no i też zawisł.
- I nie podobają się wam widoki??
- Nie, widoki mogą być, jest się z czego pośmiać, ale w nocy nie można spać,
oni cały czas się kłócą, wytrzymać się nie da!
- A próbowaliście ich zakneblować??
- A myślisz że my to kto?? Wilk??
- Uważaj na słowa wiewióra!!- Skąd tu się właściwie wziął wilk z zajączkiem i niedźwiedziem?? Pewnie nowe kawały wymyślają.
- Daruj sobie! - Odgryzła się wiewióra, albo raczej wiewiór.- Pewnie że próbowaliśmy, ale przegryzali wszstko, a smok ostatnio zaczął się strasznie miotać, bo kleszcz mu się przyczepił i8 dostał zapalenia opon mózgowych, tera całe drzewo się trzęsie.- zastanawiali się co zrobić, aż Angela wpadła na genialną myśl.
- Te, a może wyślemy tam jednego z tych z WWLKIWNPWTDAMEiA, żeby jednego przewiesił na inne drzewo??
- A jest ktoś kto by potrafił??
- No pewnie że jest, nawet nie wyobrażasz sobie co potrafią ci z WWLKIWNPWTDAMEiA, wyśle Becika, Tajemniczy nie może, bo właśnie spisuje moją biografię, czyli to co tera robimy.

I tak Angela rozwiązała kłopot wiewiórek, a Murthag zapłacił odszkodowanie za szkody i poszedł do burger smoka się nażreć, oczywiście szystko co chciał dostał, jest dziewicą, albo raczej prawiczkiem :;Db:
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Pon 19:02, 22 Maj 2006 Powrót do góry

mi też nalejcie!

ale zostawcie jeszcze troche na oblanie...

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz. 7

jest! hura! tak! w koncu odrobiłem to 15708. 53 zł!
angela załatwiła mi fuszkę w jej klubie. co wieczór tanczyłem tam w jakis patałaszkach.
nie chcecie wiedzieć w jakich.
muszę jednak stwierdzic - angela musi się nieźle napracować. przedwczoraj choćby przyszła do niej jakas banda wiewiórek z pretensjami.
szkoda, że nie podsłuchałem, o co chodzi.
na ciernia strzelam focha.
szkoda, że cokolwiek zauważył.
przed chwilą katze do mnie krzyknęła:
- zrobić ci fajny test?!
prenumerata "smoczej dziewczyny". za jakie grzechy ja sie zgodziłem.
- a co to za test?
- "jakie tampony są dla ciebie najlepsze"
- ???
- to co? zrobic ci?
- eeee... to nie przypadkiem test dla dziewczyn?
- a co sie czepiasz! tylko marudzisz i marudzisz! i do domu wieczorem później wracasz!
dobrze, że katze nie wie, co ja tymi wieczorami robiłem.
- no dobra. rób ten test - skapitulowałem
- ok. pytanie pierwsze: jaki masz okres? mocny czy słaby?
- eee... słaby?
- dobra. czy uprawiasz jakis sport?
- no ba.
- phi!
- co?
- nic, nic. pytanie trzecie: czy jesteś dziewicą?
- co?
- no czy jesteś dziewica?
- ?!
- bosh, z tobą nic sie nie da zrobic! ani test zrobić, ani wieczorem do domu nie wrócisz...

nie rozumiem kobiet.

od autorki: i prosze mi tutaj ciągu dalszego nie wymyślać, bo znów mi ktos sie wtryni, i będę musiała znowu coś zmieniać.
nyo. dziekuję.
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Śro 18:18, 24 Maj 2006 Powrót do góry

grożą mi!

dobra, dobra, spokojnie, tylko mi NIC nie róbcie!

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz. 8
"fatalne dziewictwo"*

i co? i co?! znów te kobiety! jak nie katze, to mirza!
albo ginekolog!
a wszystko przez ten głupi test!
katze stwierdziła ze tego testu tak zostawic nie moze. bo tampony - jak mnie poinformowała moja osobista dziewczyna - są bardzo ważne.
i co zrobiła?
brawo! tak!
wzięła mnie do ginekologa!
a raczej... do ginekoloszki!
siłą mnie wprowadziła do gabinetu.
- dzien dobry! - krzyczy od progu.
- a dobry, dobry. cos sie stało? - pyta ginekolg(szka)
- chce wiedziec, czy on jest dziewicą - i wypycha mnie do przodu.
ginekolog(szka) patrzy na mnie sceptycznym wzrokiem i uśmiecha sie ironicznie.
- tak, jest dziewca.
- dzieki wielkie! - rzuca katze i wyprowadza mnie z gabinetu.
wow! jestem dziewicą!
- to teraz sobie możesz pochodzić po sklepach, bo ja mam wizytę u kosmetyczki - i poszła.
no dobra. idziemy napchać sie fastfoodami.
błąd!
zanim doszedłem do burgersmoka dopadła mnie mirza.
- Murtagh ty zakłamancu! - krzyczy - miałeś wystąpic w moim serialu! mam już dla ciebie rolę, a kręcic nie moge! a fani sie niecierpliwią!
ups. wpadłem.
- słuchaj mirza, nie mogę wystąpić.
- dlaczego? nie widzę przeszkód!
- tak? a ja widze!
- jakie?
- bo... bo ja jestem dziewica! - rzucam pierwszą lepszą rzecz, jaka mi przychodzi do głowy.
zaraz. skad sie wzięły te salwy smiechu?
gdy kłuciłem się z mirzą nawet nie zauważyłem, że weszliśmy do burgersmoka.
wszystk by było ok, gdyby nie to, ze był tam eragon...
... wraz z aryą, bromem, cierniem, zielonym/ą i saphira. czyli cała paczka.
no i teraz wszyscy uważają mnie za dziwolaga. nawet mi przezwisko wymyslili - dziewanna.

chyba zrezygnuję z prenumeraty "smoczej dziewczyny"


* ja wiem, to nie moje, nie piszę tytułów, bla bla bla...
ale jak to napiałam to już nie mogłam sie oprzeć :P
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Pon 18:28, 29 Maj 2006 Powrót do góry

nyo. to sie doczekaliscie.

Z PAMIETNIKA MURTAGHA cz. 9

29 maj

dzisiaj katze stwierdziła, że musze stawic czoła wyzwaniu i w koncu wyjść na miasto.
ja? po tej dziewicy?
ale po tym powiedziała że to ona wszystko opłaca i ze jest naszym żywicielem ogólnym, a ja tylko mecze oglądam. to jak miałem sie bać?
wiec idziemy sobie ulica, a tu nagle ryk:
- kaaaaaaatzeeeeee!
- corwin!!!!!
i juz moja dziewczyna była w obieciach jakiegoś nażelowanego chłopaka w okularach przeciwsłonecznych.
- no cześć złotko - przywitał sie z jej nogami corwin - no co tam? od imprezy u K&S* wogóle cie nie widziałem.
- a no siedziałam sobie w domu z Murtaghiem.
- a co skarbie powiesz na drinka? - zapytał sie tym razem jej klatki piersiowej.
- dlaczegoz by nie? Murtagh, masz tu portfel, kup pomidory i makaron - i już jej nie było.
za to pojawił sie eragon i stach/sal.
- o, czesć! kiedy zapłacisz za wpisowe?
- jakie wpisowe?
- zapomniałes? "jezdziec s. a."! skąd ja mam niby forsę na interes zwiąć?
- ale ja sie nie zapisywałem!
- musisz. jesteś jeźdźcem!
- ale ja nie mam forsy! katze chce dzisiaj zrobic spaghetti, muszę kupić pomidory...
- to olej pomidory.
co? i ja mam zrezygnować ze spaghetti? nigdy w zyciu!

*

- załatwione - powiedziała angela - elva własnie podpisuje dekret. "jezdziec s. a." zostało rozwiązane.
- jak ja ci sie odwdzieczę?
- wciaż czekam na forumowicza.
- zaczekaj. zaraz ci jakiegos przyprowadze - rzuciłem, bo właśnie zauważyłem katze i corwina.
jak zgadłem, ten podrywacz zaraz przyczepił sie do angeli
- no czesć kotku, cudnie dziś wygladasz. moze pójdziemy... - niestety nigdy sie chyba nie dowiemy, gdzie mieli pójść, bo w tym własnie momencie usłyszelismy krzyk, a po chwili corwin zwijał się z bólu, trzymajac sie za nos.
- ty mendo ruska! - krzyknął tajemniczy - jak smiesz! angelo, najdroższa...
ale w tym właśnie momencie corwin kopnał go, hmm, no cóz. w krocze.
- ty! jak smiesz! on mi właśnie miłosc wyznawał! - krzyknęła angela - chodź, najdroższy, w jakies spokojne miejsce.
i poszli.

żal wam corwina? nie martwcie sie. po chwili z gabinetu wyszła elva.
- o, misiaczku, cóż za spotkanie! czy mogłabyś...

niepoprawny.
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Czw 20:32, 01 Cze 2006 Powrót do góry

wiesz, nad jezorko to sobie spokojnie mogłes pójść, ja nie bronie :P

ale oto przed państwem...

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz. 10

z dedykacja dla tych, którzy wciaz czuja sie dziećmi.

1 czerwiec

myłem sobie spokojnie naczynia (zmywarke muszę chyba kupić) gdy do kuchni wpadł cierń zanosząc sie smiechem. trochę się przestraszyłem, że zbije mi ślubny zestaw do kawy (mimo, że nie wzieliśmy ślubu zostawilismy prezenty), lecz on położył sie na ziemi i dalej chichotał.
- ty... ty... wiesz co... co.. sie stało? - zapytał, całkiem zapominając ze jesteśmy na siebie ofoszeni od ponad tygodnia.
- nie. a co?
- kat... katrina ma dziecko z ra'zakiem! i za... zapraszają nas na chrzest! - i z głośnym śmiechem podał mi biała kopertę.
o kutfa. niezły numer.
- a co na to roran?
- uniusł głowę i ze łazami w oczach wyszedł do toalety.
- a ty skad takie szczegóły znasz?
- bo byłem wtedy u miriam, kiedy dostał zaproszenie.
- zaraz, zaraz... u kogo?
- no, u miriam. tak nazywa sie to to zielone rorana.
aha. spoko.

chrzest odbywał sie w helgrindzie. wszyscy zgromadzeni zachwycali się małym burym dzieciatkiem z rudymi włosami. chrzest miał poprowadzić niepamietam8.
amnezja. biedak.
nigdzie za to nie widziałem rorana.
- pewnie powiesił sie na pończoszce - nagle koło mnie zmaterializował/a sie zielony/a.
- skąd wiesz?
- bo dzisiaj rano kombinował, jakby tu przewiesić je przez zyrandol.
jednak to nie było to. kiedy niepamietam8 zaczął swoją przemowę, do sali wpadł roran.
- myszy wredne! ja was dorwę! - krzyknął i rzucił sie w stronę katriny, powalajac ją na ziemię.
- zboczeniec! - i grupka bab* bez ceregieli podniosła pijanego rorana i wywaliła go z sali.
tuż po tym, jak elva odebrała mu licencje smoczego jeźdzca.
biedny/a miriam. mieć obłonkanego jezdzca wcale nie jest przyjemnie


* wszystkie te osoby, które zgłosiły sie do zgładzenia rorana :P
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Pon 18:32, 05 Cze 2006 Powrót do góry

lekcji religi nie było z racji próby poloneza :P

ale dla was poswieciłam troche czasu wolnego, wiec oto...

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz. 11

pisze szybko, krótko i zwieźle, bo mirza dała nam pięć minut pomiędzy ujęciami, a ja jestem szalenie głodny.
tak, tak. miedzy ujeciami.
i wyszło na to, ze gram w FD. dla innych.

wracam wczoraj wieczorem do domu, a tu cały dom zapchany jakimiś ludźmi. najpierw pomyślałem, ze to LOMptcMssm przyjechało w odwiedziny. tyle ze ci ludzie... no, nie zachowywali sie normalnie. wszyscy siedzieli na podłodze i kołysali się jak dzieci z chorobą sierocą, mamrocząc pod nosem. a po środku tego bałaganu siedziała katze.
sprowadziła mi do domu jakas sekte!
tylko czy sekty kołyszą sie w takt słów "króciutki, króciutenki"?
stałem i patrzyłem na nich, osłupiały, gdy do domu weszła mirza.
- no no... - stwierdziła inteligentnie - no to ten teges... chyba przesadziłam...
- co sie tu wyrabia?
- ach, no bo odcinek był krótki...
- i oni tutaj siedza i lamentują?
- na a co mam robić! - krzyknęła na mnie oskarżycielsko - jak ja mam juz scenariusz, tylko ty nie chcesz grać! i nie mam co nakręcic! musiałam jakiś kit wciskać, byle by mieli! a oni siedza tutaj i ruszyc sie nie chcą! i wszystkjo przez ciebie!
- jak... jak to przeze mnie?!
- bo jak byś dotrzymał obietnicy to by sie nic nie stało!
- to co teraz mam niby zrobić?
- jak to co? zagrać!
no cóz. żal mi sie tych biedaków zrobiło.
- dobra, zagram. tylko...
- dzieki dzięki! - powiedziała i krzyknęła do tłumu - ludzie! odcinek będzie jutro!
- jutro? ale ja nie...
ale zagłuszył mnie wrzask fanów FD. wszyscy zerwali sie z miejsc i zaczęli wrzeszcześ, mdleć i skakać z radosci. cos rudego rzuciło się na chłopaka stojącego obok mnie z piskiem "juuutrooo!"
wow.
wiec teraz kręcimy. przed chwila podeszła do mnie mirza i oświadczyła, ze jest drobna zmiana w scenariuszu.
- na słowa "alez ja nic nie zrobiłem!" z lasu wyskakują smurfy, nie wiewiórki.
- dlaczego?
- znów sie zbuntowały, bo im sie nie podoba, ze arya zajmujue ich garderobe
- przecież arya miała być z eragonem!
- no tak, ale brom powiedział, że on z żadnym babsztylem pokroju angeli garderoby dzielic nie będzie. wiec go przeniosłam do eragona, a arye do wiewiórek.
- ale nie mozesz przenieść aryi do angeli?
- nie bo juz tam ulokowałam smurfy.
- ale jesli smurfy sa za wiewiórki...
- cicho bądż! ja jestem reżyserem, nie ty!
i poszła.
mówie wam, istny cyrk. istny cyrk.
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Czw 19:36, 08 Cze 2006 Powrót do góry

dobra, mam!

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz. 12

gdy był początek zdjec byłem zły jak diabli i chciałem, żeby skończyły sie jak najszybciej.
teraz jest na odwrót.
wiecie, musiałem być wcześniej choć troche popularny, ale teraz?!
ja chcę spowrotem na plan!

wszystko zaczęło sie wczoraj wieczorem, kiedy zmęczony wróciłem z ostatnich zdjeć. w domu miałem zastać katze i lazagne, ewentualnie ciernia.
nie przeczę. była katze, lazagnia i cierń. ale oprócz tego było całe LOMptcMssm, elva, angela wraz z innymi "aktorami", forumowicze i - tak, tak! - moi fani!
wszyscy siedzieli i ogladali najnowszy odcinek FD ze mną w roli głównej.
zaraz. jak ona sie tak szybko uwinęła?!
nieznane są drogi mirzy, ale to, co widziałem, było prawdziwe - odcinek, który niecałe pół godziny temu kreciliśmy własnie leciał w "tvA"*
gdy tylko pojawiłem sie w rogu, zostałem zasypany karteluszkami, długopisami, notesikami i ołóweczkami, a w tle było słychać krzyk "daj autograf"!
gdy sie tylko z tym uporałem i wszyscy poszli świetować mój poczatek kariery aktorskiej, dopchałem się do katze i zapytałem cicho:
- katze, co to ma być?
- no, bo przyjechało LOMptcMssm, fani przyszli po autografy i czekali na zimnie, to mi sie ich troche zal zrobiło i zorganizowałam im coś do jedzenia...
korek od szampana ze świstem przeleciał mi koło ucha.
- ehe, i elva też przyszła po autograf?!
- co? elva? - poprawiła włosy i już popedziła ku prezydentowej, za która ciagnął sie jakis chłopak.
zaraz, skąd ja te twarz znam...
o mało sie nie zachłysnąłem. corwin!
to nie był corwin, jakiego pamiętałem. nie miał żelu na włosach, pozbył sie tez okularów. smętnie sunął za elva, nie popdchodząc do żadnej dziewczyny, choć patrzył na nie tęsknym wzrokiem.
za to wzrokiem wsciekłym patrzył na niego jakis czarny chłopak, powoli sącząc swoja colę.
no tak. wiem, kto to jest. jego zdjęcie pojawia sie przynajmniej raz w tygodniu w "fan elva!"
redaktor naczelny gazety, becik.
no, no.
- cześć! też po autograf? - zapytałem go.
- a on tak na ta elve patrzy, tak sie do niej przystawia! - mruknął becik
corwin? jakoś nie wyglądał na wpatrzonego naboznym podziwem w prezydentowa. raczej w członkinię LOMptcMssm.
- patrz, jak on sie przystawia, niewdzieczny podrywacz, bezczelny wrecz - mruczał dalej redaktor naczelny gazety.
- kto? corwin?
- zabiję drania!
i ruszył w tłum.

nie, nie było bójki. becik podszedł do corwina i powiedział mu, że jak postoi tak przy elvie choc pieć sekund, to oberwie. wtedy corwin obcałował w oba policzki becika i uciekł przez okno. i już go wiecej tego wieczoru nie widziałem.

tak samo, jak tą dziewczynę z LOMptcMssm, do której sie przystawiał.
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Pon 18:34, 12 Cze 2006 Powrót do góry

takiego tajniaka.

mimo, iż wszyscy wiedza, jak to sie skończy, to piszę...

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz. 13

dzisiaj rano zadzwoniła do mnie mirza:
- natychmiast masz sie zjawić w moim biurze! ale to już!
zdiwiłem sie. jak to? przecież zdjecia już sie skonczyły!
może cos nie tak?
no cóz. to, co sie potem stało... nigdy bym na to nie wpadł.

- przed chwila przyszły wyniki frekfencji - oznajmiła mirza grobowym głosem
- takich anomalii jeszcze nie było.
przełknąłem ślinę.
- czyli...?
mirza z impetem żuciła mi sie na szyję.
- pobilismy rekord! - krzyknęła mi do ucha - rekord! i to dzięki tobie! zatrudniam cię!
- ale co...?
- dzieki tobie pobiliśmy rekordy popularnosci! jesteś przyjety na stały etat! będziesz gwiazdą! tłumy za tobą szaleją! masz, podpisz!
i podstawiła mi pod nos jakis świstek.
- zaraz, przecież ja jestem jezdzcem...
- gadałam już z elvą - powiedziała mirza z błyskiem w oku - spokojnie możesz u mnie grać. no masz, podpisuj.
podpisałem.
- no to teraz marsz na plan filmowy! kręcimy!
- zaraz... teraz? nie znam roli!
- to nic, ty dużo nie mówisz, forumowicze zrobia to za ciebie.
- forumowicze?
- no tak, wszyscy nagle chcieli zagrać. wziełam ich na statystów.
- co?!...
- nie gadaj tylko ruszaj! charakteryzacja czeka! - i wypchała mnie z gabinetu.

i były to zwykły dzien pracy. byłby. właśnie kłuciłem się z mirzą (jakaś liranna miała mi sie rzucać w ramiona, tyle że gdzieś wsiąkła, wiec miała mi sie rzucić ravyn, która jest wegetarianką ORAZ supermanem i nie moze tego zrobić, wiec mirza proponowała jakiegos tymerasa), gdy do sali wpadło cos zielonego.
- jak to nie moge wejść! - zaryczał/a miriam - a co ja niby robię?
i przypaliła zadek jakiemus strażnikowi.
- co sie tu dzieje?! - to był krzyk mirzy.
- mirza! jesteś moim jedynym ratunkiem! - i przypaliła jeszcze jednego strażnika.
- co jest?
- elva chce mnie wysłac do kolonii do piczminczako, w ramach tego, że nie mam pracy!
- nic jeszcze nie znalazłeś/aś?
- wszyscy myśla, że jak roran był obłakany (przerwa techniczna spowodowana podpaleniem jakiegoś goryla) to ja też jestem obłakany/a.
- a co niby miałbyś/ałabyś tu robic?
- ja wim, malować dekoracje czy coś...
- mam lepszy pomysł - stwierdziła mirza zaglądajac w scenariusz
- co takiego?
- spopielisz Murtagha w następnej scenie!

kiedy wracałem cały obsmarowany śmierdzącą maścia przeciw poparzeniom do domu, myslałem, że usłyszę głosną muzykę jak ostatnio.
nic sie nie stało.
cichaczem podkradłem się do domu i spojrzałem przez okno.
nic. nikogo nie było. żadnych autografów. zadnych fanów. była tam tylko katze, która z siłą rażenia przyciskała guziki na pilocie.
- co ci sie stało? - zapytała, gdy usiadłem obok niej - smierdzisz.
- nie uwierzysz - i opowiedziałem jej wszystko, co sie dzisiaj stało.
- no widzisz, wszystko jest dobrze - ty masz prace, miriam również, forumowicze mogli sie tobie popowieszać na szyi, corwin podobno znalazł miłośc swojego życia i jedzie z nią na karaiby, katrina dzielnie wychowuje swojego ra'zaczka, a dzis dostałam zaproszenie na ślub tajemniczego i angeli. wszystko jest na dobrej drodze.
- a co znami?
- a co ma byc? nic.
- rzeczywiście.

i razem obejrzelismy mecz polonistak i qardort.

KONIEC :)


Ostatnio zmieniony przez Labellui Cua dnia Śro 18:21, 14 Cze 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Nie 19:39, 18 Cze 2006 Powrót do góry

troche krótkie, ale jest

Z PAMIETNIKA MURTAGHA cz. 14 (lub i 1 seria 2)

musiałem sobie kupić nowy pamiętnik, bo tamten zginął w tajemniczych okolicznościach po 13 dniach.
choć te okolicznosci wcale tak bardzo tajemnicze nie były, bo przepadł on tuż po wyjściu labellui cuy.
nie podoba mi sie ten nowy. ma różowe, perfumowane kartki. ale innych w kiosku nie było.
cóz, czuję, że zdarzenia w nim zapisane nie beda wcale takie różowe.
o, chociażby przed chwilą podeszła do mnie katze.
- zgadnij, co mam.
- nie wiem.
- no, zgadnij!
- nowa bluzkę?
- no coś ty! bilety na the rydzyks! bedą u nas za tydzień!
- na co?!
- no, the rydzyks! ci od tego hitu, no, jak to szło... "krawaaaty w paaasyyy białooo czerwooooneee!" - zawyła
westchnąłem.
- muszę koniecznie iść?
- no wiesz co! ja tu cudem bilety po znajomości załatwiam a ty mi sie wymigujesz! a poza tym - corwin wrócił ze swoją wybranka z wakacji i też bedzie na koncercie, chce nam te dziewczyne przedstawić...
corwin? no, no...
mimo, iż ten koncert wydaje sie jakis podejrzany...
nie moge nie pójść.
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Nie 21:05, 25 Cze 2006 Powrót do góry

ojej! całekiem zapomniałam!

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz. 14

szaaataaaańskie teletubiiisiiieeee!
jeszcze mi się chce śpiewać. dzieki wielkie, katze, ze mnie na ten koncert zaciągnełaś!
chociaż, gdybym nie poszedł, pewno bym nie straciła pracy...
nie, narazie mam pracę, ale cos czuje w kościach, że mnie wywalą.
ale skąd miałem wiedzieć, że dziewczyną corwina jest mirza?!

no cóż, nie wiedziałem, że "cudem zdobyte miejsca" znajdują sie w loży dla vipów, tuż pod samą sceną.
no cóż, najwidoczniej katze ma niezłe kontakty.
czyli labell.
tuż przed koncertem sie spotkały, wysciskały, wycałowały powietrze koło swoich policzków i wtedy cua sie nas spytała, czy podobaja nam sie miejsca i czy mamy ochotę po koncercie wejsc za kulisy i poznać the rydzyks osobiście.
- zaraz... TY nas wpuścisz? - zapytałem głupio.
cua zaśmiała się smiechem przypominajacym skrzypienie szafy.
- przecież jestem w komisji sauronów! the rydzyks dostali nominację, więc ich zaprosiłam! tak jak gumowe pończochy, zagraja za tydzień.
gumowe ponczochy! u nas!
już miałem prosić labell, zeby mnnie za tydzień również przemyciła za kulisy, kiedy obok mnie na plastikowym foteliku legł corwin z ciężkim westchnieniem.
- a gdzie twoja wybranka? - zapytałem po wymamrotanym przez corwina "siempfr"
- siedzi w łazience. chyba zatrucie pokarmowe. mówiłem jej, żeby nie kupowała tych kiełbasek, podejrzanie pachniały kiełbaskami.

dziewczyna corwina nie zjawiła się prze cały koncert. nie pojawiła się, kiedy cua zabrała nas za kulisy i przedstawiła nam the rydzyks. nikt nie wspominał o niej słowem, aż wyszlismy z sali koncertowej.
- no, to gdzie ta twoja laska? - zapytałem.
corwin milczał.
- musi nieźle zarabiać, bo pewnie sam nie byłeś na tyle wypłacalny, zeby zafundowac sobie wycieczke na karaiby...
corwin nic. zero reakcji.
- ciekawe, jak wygląda? pewnie musi być nieźle wiekowa... - zażartowałem.
corwin wytrzeszczył oczy.
- tja, i ma złotą jedynkę... za śiew pod prysznicem - natchneło mnie - ciekawe, czy to ta, którą podrywałeś na imprezie po moim debiucie w FD czy jakaś inna. bo ty zmieniasz te babki jak rękawiczki...
corwin otworzył usta
- aj... aj... - wyksztusił
- i pewnie ta twoja dziewczyna...
- ... stoi przed tobą - dokonczyła za mnie mirza.
zamarłem.
- chodźmy, corwinie - rzuciła z pogardą w głosie i takież spojrzenie na mnie zuciła zanim obkręciła sie na pięcie i odeszła, coś upuszczając.
była to plakietka z napisem "należę do LOMptcMssm i jestem z tego dumna!".
o jejciu, jejciu, jejciu.
bedzie źle, oj, bedzie źle.
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Pią 19:24, 30 Cze 2006 Powrót do góry

ooo, proszę.
dobra, zrobie to dla was (na szczęście wena przyszla przedwczoraj i wszystko zapisałam)

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz. 16

dzisiaj rano mirza wezwała mnie do gabinetu.
- to, co zrobiłeś po koncercie było głupie, bezsensowne i niedopuszczalne!
- tak, wiem.
- i do tego używa wulgaryzmów! bezczelny!
- juz mnie wylałaś?
- nie.
- to kiedy mnie wylejesz?
- jak narazie nigdy. bądz co badź, podnosisz mi frekfencję.
- czyli mi sie upiecze?
- niezbyt. halo, słucham - jedna ręka odebrała komórke, drugą zuciła mi scenariusz nowego odcinka.

"Murtagh podpieczony przez smoka"
"Murtagh wpada do studni i pozostaje tam 7 dni"
"Murtagh spada ze smoka na drzewa"
"Murtagh idzie do pedikiurzystki"

ta lista nie miała konca.
- cua chce z toba rozmawiać - powiedziała mirza włąńczajac loudspeakera.
- hej, Murti, zgadnij, co się stało! awansowałam!
- no, fajnie, ale właśnie czytałem, na ile sposobów chce mnie zabic mirza...
- cicho! nie wiesz najlepszego! mam zając się gumowymi ponczochami! super, nie? a do tego...
nie usłyszałem co do tego, bo mirza sciszyła dźwiek.
- jutro. 16.00. tutaj. odcinek.
- ale jutro jest ślub tajemniczego!
- wiem.
- ale ja jestem zaproszony!
- a tu sie pracuje!
- to ja rezygnuję!
- ale i tak mam prawo do ostatniego odcinka!
- a nie możesz tego przełożyć?!
- nie, nie moge! fani czekają! i oddaj mi ten scenariusz!
wzieła czarny flamaster, cos zamazała, dopisała i podała mi scenariusz.
a tam było napisane wielkimi literami:

"MURTAGH UMIERA CIEŻKO PORANIONY W AGONII"

i wtedy peter zaczął spiewać piosenke koncowa.
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Nie 15:04, 23 Lip 2006 Powrót do góry

błahahahah :D

liranna... jesteś boska!

a teraz piszę ja. a ponieważ
- nie napisałam wczoraj
- sa urodziny forum

ten odcinek bedzie 2 razy dłuższy, jak i nie bardziej.


Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz. 17

oł meeeen... mój łeb... żyć nie umierać... nawet nie umarłem... ale orzeźwiająco było...
tak, tak, mówię o FD...

wszystko działo się podobno kilka dni temu. nie wiem, mam kaca. żeby zrobić na złość mirzy specjalnie się spóźniłem. wchodzę do studia, a tu zamiast lasu z 1 sceny stoi restauracja "agonia". a w środku impreza z hektolitrami fioletowej.
- co tu sie wyrabia?!
- spóźniłeś się, więc od razu przystąpiliśmy do weseliska - oznajmiła pomiędzy tortem a fioletową mirza.
- jakiego weseliska?!
- a kto ma dzisiaj ślub? tajemniczy i angela! coś tam im nawaliło i nie mieli gdzie zrobić imprezy. więc um uzyczyłam studia w zamian za kilka kamer...
- ?!?!
- a ty myślałeś że niby po co ja cię do pedikiurzyski wysłałam? siadaj, zaraz będziemy krecić scenę twojej smieci. (diaboliczny śmiech)
- nareszcie - i otworzyła nastepną baterie.
- katze, co ty tu robisz?
- zaprosili mnie.
- a ty ile tego pijesz?
- cua, nie przesadzaj, w końcu wesele jest.
- a ty dlaczego nie pijesz?
- abstynentka jestem, od kiedy...
- przepraszam państwa! - krzyknął tajemniczy - chciałbym wznieść toast! za moją świerzo upieczoną małzonkę oraz za grupę LOMptcMssm do której zostałem przyjęty!
burzliwe oklaski zaćmił krzyk labell:
- co?! katze, enigmatyczna, co to ma znaczyć?
- e, no ja..
- no, ten...
- czy wy wiecie, co on wygadywał? nazwał nas klopsem i lombardem, a Murtagha pijakiem!
- ty... ty kłamco!
plask! różany bukiet angeli wylądował na twarzy tajemniczego, a jego właścicielka opuściła sale torując drogę rozwścieczonemu LOMptcMssm niosącego tajemniczego i domagając się jego rychłej śmierci w sali tortur, o czym oznajmiły światu głośnym krzykiem.
przynajmniej zostawiły fioletową.
ze stoickim spokojem otworzylem butelkę i już-już miałem upić łyk, gdy uderzyła mnie nagła cisza, która zaległa na sali.
- no co? w końcu jestem dziewicą, nie?
- aaaa... - po sali przeszedł pomruk zadowolenia. muzyka zaczeła grać.
- ojej! ta stypa dla mnie?
cisza na sali.
- nie... no bo to tylko wesele... KiMA, przykro nam...
- to my juz mamy rok, a wy nic nie przygotowaliście?
- e no, ludzie, nie bądźmy drętwi - przemaluje sie napis nad stołem...
- no, zrobi się zamiast "nowożeńcy" "forum" i będzie... orik, ty to zrobisz...
orik zatoczył się na erasia.
- złotko, jak ja ci coś przemaluje (chik!) to juz taki złotawy skarbie nie będziesz jak twój brat...
- to moze my to przemalujemy?
- spadajcie, smurfy, wy nie z tej bajki!
- jawna dyskryminacja osób z niższym wzrostem! [cenzura]
- spadajcie [cenzura] ufoludki!
- ooo, patrzcie, hela też nie jest z tej bajki, a jakoś nikt jej nie wygania!
- bo ja przynajmniej porządny beret mam, o!
- buehehehe!
wszyscy spojrzeli na tarzającego sie po podłodze rorana.
- błehehehe... dziewica! błeheheh...

napis wspólnymi siłami przerobiono z "duzo zdrowia, szczęścia i dzieci zacnym nowożeńcom" na "duzo zdrowia, szczęścia i dzieci zacnym forum saphira". zabawa ciągneła się dalej. jednak nie dane nam było spokojnie dotrwać do końca. kiedy obalaliśmy 109 skrzyknę z fioletową i wszyscy ciągneli z gwinta bo roran chcąc powybijać białe myszy młotkiem przy okazji stłukł całe szkło, weszła na salę mirza. rzuciła okiem na sale, włożyła je spowrotem do oczodołu (oko, nie sale) i usiadła obok labell, która dzielnie odstąpywała nam swoje baterie i była jedyną osobą zdolną do konwersacji.
- i jak tam?
- odwołał klopsa i lombarda. przeniosłyśmy go na koło zagłady. zaraz zacznie spiewać.
- to już wiem, dlaczego uciekłaś.
- a co tutaj?
- is pojechała na intensywną terapie, brom i eraś wyznali sobie dozgonną miłość, orik wyznał, ze nosi damskie stringi a roraś przy 512 butelce zaczął puszczać sensowne kawały.
- szybko.
- no.
- czyli jak narazie spokojnie.
- no. i nawet niektórzy kontaktują.
- a widziałaś gdzieś corwina?
- złotko - jak na zawołanie pojawił się corwin wraz z zapłakaną angelą - jeśli facet mówi ci, że nie ma kontaktów z mafią, a jednak je ma, to znaczy, ze nie jest ciebie godzien! mówię ci, olej go!
- ale (hu-hu) to jest miłość mojego zyyyciaaaaaa! (smark)
- miłość życia masz przed sobą, skarbie!
- ty wredoto zakłamany! mendo społeczno ruska! ty popaprańcu! ja ci nogi z tyłka powyrywam! ty, ty!
- ależ, mirza...
- mówiłeś, ze mnie kochasz! i co? kłamco lustracyjny jeden! i innym to też mówisz!
- ja...
- ty, ty! no i co mi teraz powiesz? że kogo kochasz?
- ja... ja... JA KOCHAM JENIFER!
cisza na sali. nawet roran zrozumiał.
a, nie. mu się tylko fiotetowa skończyła.
- hurra! - krzyknęło LOMptcMssm - odwołał to! już nie torturujemy tajemniczego!
- jak tak... to gdzie on jest?
konstelnacja.
- eee... no... bo on się zaklinował i tam siedzi...
- to nic! przenosimy impreze do lochów!
- hurra!
i tak cała menażeria wyruszyła obładowana skrzynkami z fioletową i bateriami do sali tortur, w stronę wschodzącego słońca.
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Czw 15:29, 27 Lip 2006 Powrót do góry

UWAGA! odcinek ten jest dozwolony tylko dla ludzi o stalowych nerwach! ci, którzy dostaja zawroty głowy na widok krwi, wybitych zębów i martwych zwierząt w szafie niech nie czytają tegoż odcinka, lub skonsultują się z lekarzem lub farmaceutą!

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz. 18

siedziałem sobie w domu wraz z katze i leczyłem kaca, gdy nagle...
- ciśśś.. słyszysz? ktoś jest w ogrodzie!
rzeczywiscie. ktoś płakał.
- bo to jest takie... takie... takie flustrujace! - załkała angela - z jednej strony jest to miłosć mojego zycia, z drugiej zaś on mnie okłamał i teraz musze tam tak czy siak isć, tylko nie wiem czy po rzeczy, czy po to, żeby do niego wrócić, ale on mnie powinien przeprosic, a mnie nie przeprosił, a ja nie powinnam go przepraszać, bo nie mam za co, solembum wyjechał a to jest takie zagmatwaaaaaneeeee!!!!
staliśmy w ogrodzie, a katze klepała angele po łopatkach.
- a moze po prostu pojedziemy do niego, a jeśli nie przeprosi to weźmiesz swoje rzeczy?
- katze! jesteś genialna!
- wiem. Murtagh, idziemy...
- ja?
- a kto ma prawo jazdy na smoka, hm?
wiec molecieliśmy. otworzyło nam jakieś zmutowane gizmo w bandarzach.
- otowywchodzciewchodzcieangelaprzyszłaśposwojerzeczytak?
- ty draniu! tak!
plask!
- ałtobolałozacoto?
- za nieprzeproszenie! i za... AAAAAAAAAAAAA!!! EDMUND!
angela stała przed szafą i darła sie w niebogłosy. a w szafie leżał martwy chomik.
- tajemniczy, ty barbarzyńco! zabiłeś edmunda! arya, byle mocno!
bum! tajemniczy padł na ziemie ogłuszony patelnia przez aryę.
- przepraszam że nachodzę, ale widziałem ze wchodził tutaj kierowca czerwonego pojazdu ciern360i. Mógłby pan dmuchnać w fioletomacik?
- raz dwa trzy raz dwa, raz dwa trzy raz dwa, tu 0013, tu 0013, hasło: króliczek, Murtagh ma problem, powtarzam, Murtagh ma problem...
z rykiem do pokoju wkroczyło LOMptcMssm i rzuciło sie na policjanta.
- o popatrz, vanir, kochanie, biją się!
- oh, oriczku, mój tu słodziutki, dołaczymy się?
- z przyjemnościa, mój serdelku, tylko skrzyknę kogoś... idź troche podkęć atmosferke, rybeńku!
po chwili bili sie juz wszyscy, rzucajac wszystkim i bluźniąc jak banda szewcy.
dobrze, że przynajmniej nie było smurfów...
- ty, papasmerf, patrz! też sie bijemy?
- smurfy, WON! - krzyknęli wszyscy jednym chórem
- papasmerfie, co robimy?
- zycamy miesem, ważniaku, żucamy miesem...
i fruuu!!! nad bijacym sie tłumem przeleciał boczek, udko z indyka, klakier i grillowany kurczak z biedronki. (popatrz, a ja myślałam, że z kurczaka...)
a ja siedzę w łazience, bo sie zatrzasnałem. mamusiu!
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Czw 20:26, 17 Sie 2006 Powrót do góry

a więc jak obiecywałam...

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz. 20

o nie... nie, nie, nie... to sie tak nie moze skończyć...
JA NIE CHCĘ UMIERAĆ! JESTEM NA TO ZA MŁODY! RATUUUUNKUUU!!!
to na nic. nikt mi nie pomoże. jestem zdany na siebie, bez rodziny, bez przyjaciół...
nawet nie wiem ile czasu tu siedzę. może kilka godzin. albo dni. może nawet i tydzień. jak nie więcej.
będę umierał w bólu, bez wsparcia, w okrutnym cierpieniu, patrząc z utęsknieniem na okno, za małe by sie przez nie przecisnąć.
pewnie znajdą mnie za miesiąc (a raczej moje szczątki), wraz z rozkładającym się pamiętnikiem i wpisanym długopisem, zastygłym w dziwnej pozie, jakbym chciał pociagnąć za klamkę...
pochowają mnie później, a na grobie napiszą:
"zginął za potrzebą"
to koniec. nawet nie walczę.
może gdybym miał zapałki stworzyłbym helikopter jak macgiver czy cuś. ale nie mam nawet tych cholernych zapałek!!!

(luźna kartka włozona do pamiętnika)

TESTAMENT

ponieważ ja, nizej podpisany Murtagh jestem bliski niechybnej śmierci, postanowiłem porozdawać moje własności ruchome i nieruchome takim oto osobom:

katze - mój dom i wszystkie znajdujące sie tam sprzęty, smoka oraz kolekcję płyt "gumowych pończoch"
cierń - komputer oraz dvd z odcinkami FD
eragon - tę różową pelargonię, która mu sie tak podobała oraz wszystkie pamiątki naszego wspólnego dzieciństwa
LOMptcMssm - kilka moich rzeczy osobistych (wybranych przez katze) oraz drobna suma pieniędzy na prowadzenie lochów, która znajduje sie w lewej kieszeni mojej marynarki

resztę rzeczy rozdać jak leci, kto co chce, a reszte pieniędzy pozostawić katze lub przekazać na cele charytatywne.

ja, Murtagh

troche później

spróbowałem jeszcze raz.
przycisnałem klamkę. nic.
zwaliłem się na drzwi. nic.
pokopałem drzwi. nic.
otwierałem je magią. nic.
przeklinałem. nic.

teraz pozostaje mi już tylko śmierć.

jeszczę trochę bardziej później

taaaaaaaaaaaaaaaak!!!
wyszłem!
obcałowałem nawet smurfy, które zbierały mięso (szkocka krew czy co?)
- matko, Murtagh, co cię opętało?!
- papo smerfie, wyszłem! wyszłem!
- skąd? z kicia?
- z toalety!
- opanuj się, nie całuj! a co ty tam robiłeś?
- siedziałem.
- mlach, mlach, mlach... ciągle gadam!
- SPADAJ, DURZA!
- mlach mlach, niby sami swoi, a artysty nie doceniają...
- więc... wyszłeś z toalety?
- tak! przyszedł taki mały gostek w rajtuzach, przecisnął się przez okienko i powiedział: "idioto! CIĄGNIJ!"
- gosć w rajtuzach? a kto to był?
- nie wiem, ale miał takie duze E na bluzce...

wieczorem

katze nie zauważyła, że zniknąłem. postanowiłem przepisać kolekcję płyt "gumowych pończoch na ciernia".
ale pomyślę nad tym jutro. lecą wiadomosci.
"dziś do szpitala trafił jeden z forumowiczów - tajemniczy. został on dotkliwie pogryziony, najprawdopodobniej przez chomika. wiecej na ten temat o 22:15. a teraz zapraszamy panstwa na reportaż "brutalne morderstwo i latajace mięso" o dzisiejszej młodzieży..."
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Nie 18:58, 17 Wrz 2006 Powrót do góry

a więc nastąpił ten dzień!

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz.21

w najbiższym czasie mnie nie ma. szukam jakiś tanich bietów lotniczych do timbuktu. ale po drodze wstąpię do paoliniego. niech napisze, że byłem jakimś zwidem czy czymś. może LOMptcMssm zawiesi działalność. bo ja nikogo przed nikim chronic nie będę! a to było tak...
siedziałem sobie z katze przed telewizorem i ogladałem pacanow festival 2oo6, gdy do salonu głowę wsadził cierń.
- Murtagh, ruszaj się, robota czeka.
- zaraz, zaraz, znowu lecicie? - zapytała katze
- no widzisz, taka praca...
- taka praca! taka praca! phi! pewnie zalecicie do pierwszego lepszego baru i znów będziecie cos degustować z panem bobrem!
- a pieniadzie to niby skad mam brać, co? - oburzyłem się.
- ty, pieniądze? - zaśmiała się - jasne! wiekszość forsy na koncie jest moja, nie licząc tej pod materacem! to ja tu haruję w... eee...
- no, dalej, dalej, gdzie? - zapytałem. nigdy sie nie zastanawiałem, skąd ona ma takie środki.
- eee... no... DORYWCZO! a teraz leccie, robota czeka...
a wiec polecieliśmy. do lasku za domem.
- i gdzie ta robota? - zapytałem.
- psssyt! - powiedział krzak.
- co?
- psssyt, do świetej ildefonsy! psssyt!
- aaaa... psssyt! psssyt!
- ty nie psytasz! ja psytam!
- a ja co?
- no... witasz mnie.
- a to "mnie" to kto?
z krzaka wyłoniła się twarz umalowana jakąś zieloną ciapą
- tajemniczy! - krzyknąłem konspiracyjnym szeptem.
- ciii... bo mnie znajdzie! teraz jestem kani!
- kto ma cię znaleść?
- edmund! ten chomik! kupił sobie rajstopy i myśli, że jest superedziem. kłopot w tym, że mu to nawet wychodzi...
- to co ja mam zrobić?
- no, pomóc mi! sam się nie obronię!
- znam kogos, kto zrobi to lepiej ode mnie...

*

- ...a tutaj mamy wybieg dla lwów - powiedziała AoM, oprowadzając nas po lochach - podejdzcie, nie bójcie się. zaraz... cua, co one żują?
zza oszklonego boksu wychyliła się ruda głowa z zieloną czapką.
- eh, no wiesz... przyszedł dostawca pizzy i chciałam mu pokazać moje kociaki, ale się biedak za bardzo przechylił...
AoM wzruszyła ramionami
- ja też go zbytnio nie lubiłam.
labell usmiechnęła sie rozbrajająco i zniknęła.
- a wiec taj... kani, jak widzisz, jesteś u nas bezpieczny. ale miło by było, gdybyś powiedział, przed kim sie kryjesz.
tajemniczy kilka razy rozglądnął sie po sali, pochylił sie i wyszeptał "edmund".
AoM zbladła.
- TEN edmund?
- tak, a co?
- eh, bo widzisz... wczoraj przyjęlismy go na praktyki do lochu...
kani wytrzeszczył oczy.
- chodu!
tam tam tadam...
zaraz... czy to nie "mission impasible"?
czerwona łuna zachodzącego słońca oświeciła stojącego w dziwnej pozie edmunda, z wyciagnietą przed siebie piescią.
- oto jam, edmund, zjawiam się, aby walczyć z przeciwnosciami losu...
muzyka stała się głośniejsza.
- walczyć... ciemnymi.... tajemnicami.... zło.... czyścić.... tył!
muzyka stała sie jeszcze głosniejsza.
- smurfy, ciszej! - wrzasnałem - nic nie słychać!
smurfy z niezadowoleniem przestały grać. ale niepotrzebnie, bo edmund z krzykiem "w imieniu stumilowego lasu!" na ustach żuciła się w kierunku tajemniczego, który w chwili desperacji wskoczył do wybiegu dla lwów.
- o nie tak szybko, tajemniczy! zginiesz z moich rąk! - krzyknął edmund i żucił sie za kanim. a za nimi wskoczyła cua z krzykiem "zostawcie moje lwy! tylko nie moje lwy! przecież to bezbronne kotki!"
w ramię postukał mnie cierń.
- eee... wiesz co, Murtagh, chyba nie ma sensu tu tak stać... wróćmy moze do domu, co?

*

ale w domu wcale lepiej nie było. katze, zamiast oglądać finał pacanow festiwal 2oo6 siedziała przed komputerem i cos mruczała. po chwili mruczenie zamieniło sie w donosny ton, a ten w krzyk.
- profanacja, PROFANACJA! - krzyczała, walac w ekran - to niedopuszczalne! Murtagh, kto jest za to odpowiedzialny? znasz jego adres?
- ale kogo?
- nie wiem! reżysera! scenografa! producenta! profanacja!
- profanacja?
- tak, dokładnie! profanacja! znajdź mi jego adres, czy ma rodzinę... i nie obchodzi mnie, że nie wiesz, o kogo chodzi! masz mi go znaleść i już!
i wybiegła z pokoju. po chwili doszedł mnie jej głos:
- eni? widziałaś to? przygoduj szybowiec czy coś, lecę...
a na ekranie komputera właśnie konczył się trailer filmu "eragon"...
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Nie 18:32, 22 Paź 2006 Powrót do góry

a będziesz, będziesz... :ym:

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz. 22 (ale pewności nie mam)

boję się. naprawdę się boję. cierń mnie wyśmiewa i mówi, że przesadzam. łatwo mu mówić. to nie on ma fanklub z TAKIM zapleczem!
siedziałem przed komputerem i oglądałem trailer "eragona". cofałem i oglądałem jeszcze raz. i jeszcze raz. i jeszcze raz.
kto obsadził w mojej roli takiego kmiotka? to mam być ja?
najwidoczniej LOMptcMssm też się nie podobało, bo po chwili do pokoju wparowała katze wciąż z telefonem przy uchu.
- jak to "wytrzymamy"? zwariowałaś? a loczki to co, w domu zostawił? a co? że ja niby z nim jestem dla jego seksapealu? to jak z tym samolotem? zaraz, co? ŻE JAK?! zabije ją. nie, nie zrobię tego. tak, ok. Murtagh, zbieramy się, lecimy do tajnej siedziby.
- do zameczku*?
- nie do zameczku, sfiksowałeś? to jest OFICJALNA siedziba. a my lecimy do TAJNEJ. do wesalu.
- werasalki?
dobrze, że nie stałem obok niej!
kiedy już się opanowała i poprawiła włosy, oznajmiła, że fotel naprawi później a teraz się ewakuujemy i lecimy.
dobrze, że cierń znał drogę!
kiedy dolecieliśmy (a lecieliśmy długo) zamiast wylądować przed frontowymi drzwiami, jak na bohatera i jego dziewczyne przystało, katze kazała nam wylądować z tyłu, koło wejścia dla służby. weszliśmy do środka. za kotarą znajdowały się drzwi z kodem cyfrowym. a za nim jeszcze jedne. i jeszcze jedne. i jeszcze jedne. i winda.
kiedy w końcu przeszliśmy przez ten gąszcz korytarzy przywitał nas jakiś tajniak w garniturze i okularach.
- witam, przepustkę proszę.
- chyba jej nie potrzebuję, młody - oznajmiła katze.
- inaczej pania nie wpuszczę.
- nie wiesz, do kogo ty mówisz! jestem tu szefem!
ależ ona władczo to mówiła!
- juz ci wierzę paniusiu.
- proszę - i wręczyła mu przepustkę.
tajniak padł na kolana i już się zabierał do całowania nóg katze**
- lepiej wstawaj i nas poeskortuj!
- tak jest, madame, oczywiście, ja, pański uniżony sługa...
- co robisz, gdy tutaj przychodzi eni?
- kładę się jako dywanik u jej stóp, madame.
- tak trzymać. a teraz prowadź.
przeprowadził nas więc przed następną setkę korytarzy, pootwierał drzwi swoim kciukiem, okiem, duzym palcem u stopy, podstawił nawet skarpetkę pod czytnik zapachu.
- jesteśmy na miejscu, madame. coś jeszcze?
- odejdź.
a on sie skłonił po samą ziemię i uciekł.
- co to... co... - chciałem wyksztusić.
- cii... teraz patrz.
i hasłem "czekoladowa marmolada!" otworzyła wielkie wrota, za którymi...
nie. tego sie nie da opisać. wielka, metalowa sala, większa od całej posiadłości, pod którą jest wybudowana. ba! możnaby tu dać cały zameczek, a i tak by nie zajął połowy!
katze chwyciła mnie za nadgarstek i zaczęła prowadzić po tym ósmym cudzie. myślałem, że prowadzi mnie do eni, ale ją najzwyczajniej w świecie minęła.
nie dziwie się jej. kto by chciał pokazywać się kobiecie, z która z taką siłą wykrzykuje "i kto teraz za to zapłaci? nie mamy forsy remontować wasze lochy!" do AoM i label? ja nie.
przeszliśmy jeszcze kawałek, aż w koncu zapytałem:
- katze... gdzie my jesteśmy?!
- no, jak to gdzie? w tajnej siedzibie LOMptcMssm!
- no tak, ale... sąd wyście to wytrzasnęły?!
- wcześniej hangar należał do obrońców skocznego tygryska, ale jak wyszło na jaw, że to on jest ojcem maleństwa... cóż, potrzebowali forsy, pomieszczenia - nie, więc odkupiliśmy. trochę przemeblowaliśmy wnętrze, żeby miło było...
(właśnie mijaliśmy "część sypialną" gdzie kończono właśnie wykańczać pokój numer 47).
- eee... katze, a ile juz macie członków?
- zbliżamy się do 50, a co?
50?! a ja ledwo wytrzymywałem gdy było ich 15!
oniemiały, nie zauważyłem jak katze wprowadziła mnie na podest.
- ekhem, ekhem... można prosić o uwagę? - powiedziała skromnie do mikrofonu.
zero reakcji.
- przepraszam... mam coś ważnego do przekazania...
nic.
- DO PRZEBRZYDŁEJ DŻUMY! POSŁUCHACIE MNIE CZY NIE?!
cisza na dali.
- no dobrze... dziekuję. mam sprawę nie cierpiącą zwłoki. peter, pomożesz? ekhem... tak więc... ukazał się nowy trailer filmu "eragon"...
na ekranie za nami pojawił się trailer.
-niestety, mam niepokojące wieści. na trailerze pojawił się "Murtagh"...
na ekranie pokazała sie podobizna tego kmiotka.
-... kiedy prawdziwy Murtagh wygląda tak...
tuż obok kmiotka pojawiła się MOJA twarz.
ale numer! jestem w telewizji!
- wiem, kto jest za to odpowiedzialny. oto jego adres...
moja i kmiotkowa twarz znikła z ekranu, a na jej miejscu pojawiły sie litery.
- wiecie, co robić. do boju!
całe LOMptcMssm krzyknęło "do boju!" i nagle znikło.
- eee, katze... co wy będziecie robić?
- najpierw wyślemy wąglika. jak nie zadziała, sami tam pójdziemy.
o nie. o nie.
to jest sen, prawda? prawda?
powiedzcie, że to sen!

_____________________________________________
* o, [link widoczny dla zalogowanych]
** ostatnio czytuję krzyżaków :P
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Sob 12:10, 09 Gru 2006 Powrót do góry

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz. 23

Teraz wiem, dlaczego Cierń był taki rozradowany przy naszym pierwszym spotkaniu z LOMptcMssm. Ten fanklub ma potencjał i możliwości. A ja, głupi, tego nie zauważyłem!
Ludzie kochani! Jedno skinienie, a one są gotowe zawładnąć dla ciebie światem!

Zaczęło się od tego, że siedziałem sam w pokoju nr 12 i zastanawiałem się, czy do każdego pokoju dają tutuaj pudla, gdy nagle otworzyły się wielki drzwi Tajnej Siedziby LOMptcMssm i wparowało do środka na oko pięćdziesią osób, ciągnąc za sobą postać w czarnym, podartym ubraniu. Podchodzę, patrzę i stwierdzam z przerażeniem, że właśnie przejechał koło mnie na podłodze TEN KMIOTEK, który niby jest mną.
- Witamy! - oznajmiła Eni, gdy zmaltretowanego kmiotka posadzono na krześle. - Witaj w naszych skromnych progach! Oczywiście wiesz, po co się tu zjawiłeś?
Kmiotek z przerażeniem w oczach pokręcił głową.
- Nie wiesz? To pozwól, że ci to wytłumaczę ręcznie... LOKÓWKA!
Całe LOMptcMssm zerwał się do poszukiwań niezbednego przyrządu.
- No tak... Tak. A więc pozwól, że powiem krótką przedmowę. Jak już zapewnie wiesz, jesteśmy LOMptcMssm, a więc w naszym interesie leży dobro Murtagha, którego rolę grasz. Nie wiem, czy masz do tego odpowiedni talent, ale i tak już nam zalazłeś za skórę. Powinnyśmy cię zamknąć w lochu, ale damy ci jeszcze jedną szansę.
Lokówka niebezpiecznie zbliżała się do głowy kmiotka...
- NIE! - krzyknąłem.
Całe LOMptcMssm popatrzyło na mnie jak na wariata.
- Ze co?!
- Eh... No to ja, ten teges... Katze, pozwolisz na momencik? a wy się wstrzymajcie!
- O co chodzi? - zapytała Katze gdy odeszliśmy na bezpieczną odległość od zdiwionego LOMptcMssm.
- Nie chcę, żeby on miał moje loczki.
- Zazdrosny jesteś czy jak? Chcesz, aby widzowie filmu dostali zakłamany obraz i myśleli, że nie myjesz włosów?
- Nie, ja tylko...
- Ja tylko co?
- Eeee... Myslę o dobrze LOMptcMssm! Wyobraź sobie, że do klubu po filmie wstąpią całe tłumy pseudo-fanek, które będą lubieć tego kmiotka a nie mnie.
- Fakt. To co proponujesz?
- Zróbcie mu dredy!
- Dredy?!
Energicznie pokiwałem głową.
Katze popatrzyła na mnie krzywo.
- Ok. Masz te dredy.
Podeszła do Eni i zaczeła jej coś szeptać na ucho.
- Dobra, ludzie, zmiana planów. Kto umie robić dredy?

Kiedy siedzieliśmy w domu Katze zadała w końcu to pytanie:
- Ale przyznaj się... z tymi fankami to nazmyślałeś, co?
Westchnąłem.
- Prawdę mówiąc... To ja zawsze hciałem mieć dredy.
Katze popatrzyła na mnie krzywo.
- Ale ty chyba nie...?
- Nie. Dla ciebie sobie odpuszczę.
Katze z impetem rzuciła mi się na szyję.
- Łiiiiiiii...! Kochany jesteś!
Oczywiście nie dodałem już, że zrobiłbym sobie dredy, gdyby nie LOMptcMssm.
Choć nie u nich, na pewno.
wystarczy zobaczyć to.
________________________________
jak już zauważyliście, po raz pierwszy napisałam tekst używając shifta.
dumna z siebie jestem
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Pon 20:04, 19 Lut 2007 Powrót do góry

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA część 24.
odcinek specialny, bo ŚWiĄTECZNY xD

Święta. Nie wiem jak wam, mi się kojarzą z choinką, prezentami i świątecznymi odcinkami "T jak Tasiemiec". I tak to zawsze było. Póki nie poznałem LOMptcMssm, ma się rozumieć.
Surfingowałem sobie właśnie po interfecie (jak ja tego dawno nie robiłem!), gdy do pokoju prze drzwi weszło pudło, a przez okno wjechała choinka.
- I co tak siedzisz na kanapie? - zapytało pudło głosem Katze. - Święta idą!
Pudło stanęło na ziemi a za nim pojawiała się Katze w samej osobie.
- Dawaj, Murtagh! Ubieramy choinkę! I dekorujemy i dom!
I pieczemy pierniczki - dodałem w duchu.
W gruncie rzeczy nie było to takie złe. Po dość nudnym ubieraniu choinki przyszedł czas na rozwieszanie jemioły. I wtedy... [SCENA OCENZUROWANA ZE WZGLĘDU NA MAŁOLETNOŚĆ CZYTAJĄCYCH].
I tak jakoś zrobił się wieczór. Właśnie zaczepiałem czubek na choince, gdy zadzwoniła super-wypasiona-i-w-ogóle-niesamowita-tajna-komórka-do-zadań-specjalnych Katze.
- Tu Katze, v-ce bóstwo LOMptcMssm... Nie, Eni, jestem całkiem trzeźwa... Mogę ci nawet chuchnąć, jak tak bardzo chcesz... Zaraz, zaraz, ŻE CO?!
Katze wybiegła z pokoju jak rażona piorunem. Po chwili usłyszałem krzyk: "Murtagh, gdzie masz kluczyki do ciernia?!" Ona jest niepoprawna. Tak, jakby nie mogła polecieć swoim prywatnym odrzutowcem.
- Cierń nie ma kluczyków! - krzyknąłem. - Daj mu trochę świątecznego ciasta!
- Jak to nie ma, a co on trzyma w pysku, co?
- No właśnie, co?
Wpadłem niczym poparzony do „garażu”.
Cierń był właśnie w trakcie przeżuwania czegoś, co wyglądało jak koło odrzutowca.
- CIERŃ! – krzyknąłem.
- Że co…? Że jak…? – Cierń kontaktował z wyraźnym odstępem. – Smuuuuurfy, gdzieście się, skubańce, pochowały?!
- Eeee… Katze, czym był napędzany ten odrzutowiec?
- Wywarem z fioletowej, a co?
Mój smok opił się benzyną.
- Eeeeee, może to nie rozpamiętujmy… Spieszyłaś się, tak? Dasz radę wsiąść? On się z deczka chybocze…
Z trudem założyłem siodło na tą czerwoną górę sadła (co on je, co?). Ale to był jeszcze pikuś. Cierń był tak kompletnie pijany, że nie miał sił się podnieść.
Może przemilczmy ten czas, kiedy to lecieliśmy. Powiem tylko, że na miejscu byliśmy grubo po północy.
Jeśli myślicie, że upity smok to wystarczający koszmar, to się grubo mylicie.
Zwykle w Tajnej Siedzibie jest cisza i spokój. I zwykle eskortuje nas jeden tajniak (i o jeden za dużo). Tym razem dostaliśmy cały pułk tajniaków, a do hangaru dostaliśmy się tylnym wejściem.
Gdy tylko wyszliśmy z windy, zostałem staranowany przez stado trzynastolatek ubranych na różowo i piszczących „Murti! Muti!”
Co tu się, do dżumy, wyrabia?!
- Jesteś wreszcie! – oznajmiła Eni, wychylając się zza grupy chroniących ją goryli. – Prawdziwe oberwanie głowy! Musiałam przeznaczyć budżet salkowy na ochronę. AoM mnie zabije.
- A konkretnie, co się dzieje? – spytałem.
Eni popatrzyła na mnie dziwnie.
- Chodź. Sam zobacz.
Po lewej stronie od wejścia znajdowała się mała salka, gdzie składało się wnioski o przyjęcie do klubu. Dziś jednak jej nie było widać. Zasłaniały ją jakieś rozpiszczane dziewczęta.
W środku, cała zestresowana siedziała jakaś klubowiczka.
- Za co lubisz Murtagha? – zapytała cichutko jakieś utlenianej blondyny, która ostentacyjnie żuła gumę.
- Z włosy.
Klubowiczka popatrzyła na nią z nadzieją.
- Aaa… Jakie włosy?
- No, dredy, te, nie?
- DREDY?! – zawyłem. – przecież ja nie mam dredów! Tylko ten… ten…
Nagle mnie olśniło.
- Te wszystkie piszczące laski to fanki kmiotka?
Eni ze smutkiem pokiwała głową.
- A to dopiero początek. Film jako taki ukaże się za kilka dni.
- I co chcecie z tym zrobić?
- Myślałyśmy, że TY na coś wpadniesz.
W tym czasie kolejna kandydatka chwaliła się swoimi wiadomościami.
- Bo Murti to taki fajny gość. Podobny do takiego jednego aktora…
- I dlatego go lubisz? – zapytała załamana klubowiczka.
- No, ta…
- Eni! Ja jednak jestem geniuszem!
- Nie wątpię. Tak?

5 minut później wszystko było gotowe.
- Uwaga, uwaga! - Głos Katze rozniósł się po Sali. – Wszystkie kandydatki! Mamy dla was niezwykłą gratkę!
Głosy na Sali powoli zamilkły.
- Każda z nas jest tutaj dlatego, że uwielbia… echem… Murtiego… Każda z nas go ubóstwia, nosi jego zdjęcie w portfelu, zawsze go broni i wychwala. A on, wierzcie mi, jest nam za to dozgonnie wdzięczny. Nie wierzycie? Więc nich powie wam to sam! Oto przed państwem MURTAGH!
Krzyki, które wybuchły po przemówieniu Katze umilkły jak ręką odjął, gdy tylko wkroczyłem na scenę.
- Co to jest?! – krzyknął ktoś z widowni.
- Czeeeeeść dziewczęta, jestem Muuuurtiiii… - oznajmiłem „melodyjnym” głosem.
- Ale chała! A gdzie dredy?! – krzyknął ktoś drugi.
- Oh, ha ha, no wiesz… To tak na potrzeby filmu…
Ktoś na Sali zabuczał.
- Eh… A tak poza tym, to może zaśpiewamy razem? Gdy byłem maaaałyyyym jeeeeeźdźceeeeem…
Sala momentalnie opustoszała.
- Murtagh! Jesteś rąbniety! Ale genialny! – oznajmiła Katze, rzucając mi się na szyję. – Ale po co ubrałeś to to, różowe?
- Długo mi mówić…
- To jak? Wracamy?
- Jak? Na tym pijanym smoku?
- Ale… Przecież jest wigilia!
Zbladłem. No tak. I jak my wrócimy?
- Zaraz, zaraz… Co? – zapytała Eni. – Wigilia? Który dzisiaj?
- No, 24 grudzień…
- Pomocy! – krzyknęła Eni, łapiąc się za głowę. – Peter, leć do Hipernovy po karpia! I mak! Kto ma toporek? Jak ja mam zabic tego karpia?!
- Eni… Co ty robisz?!
- No jak to co? Wigilię!
- O, to ja uszka zrobię! Uszka! – zakrzyknęła Katze, klaszcząc w dłonie. – I barszczyk! Bo ja jestem wyborną kucharką, Murtagha się zapytajcie.
Uszka? Cóż, nie wnikam.
I tak oto moja pierwsza wigilia z Katze zamieniła się w pierwszą wigilię z LOMptcMssm.
A Jeźdźcy gonią na swych smokach…
Zobacz profil autora
Labellui Cua
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 5162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: confiteor.mylog.pl

PostWysłany: Czw 13:11, 22 Lut 2007 Powrót do góry

Z życzeniami miłości. Mam nadzieję, że wam się spodoba.

Z PAMIĘTNIKA MURTAGHA cz. 25
Odcinek walentynkowy.

- Muuuurtiiii… Może jednak ściągniemy?
- NIE!
- No prooooszęęęę… Już po świętach…
- NIE!
- Ale dlaczego nie, Murti? Po co ci te ozdoby? Choinki teoretycznie już nie ma, lampki się wypaliły… to tak nieestetycznie wygląda…
- NIE! I nie jestem Murti!
- A coś ty taki uparty, co?
- Bo… przyzwyczaiłem się do nich?
Katze popatrzyła na mnie dziwnie.
- Ok. Zostawię tę jemiołę.
Całkiem udobruchany wstałem z kanapy.
Lepiej, żebym to ja sprzątał. Katze ostatnio się dziwnie zachowuje – ciągle szpera w moich rzeczach i kupuje te ohydne, czerwone ciuchy, trochę mniej czerwone świeczki i bardziej czerwone świecidełka. Pewnie chce mi dopiec za to coś różowe, co ubrałem by przegonić pseudo-fanki.
- I pamiętaj o lecytynie!* – krzyknęła Katze, przerzucając kanały w telewizorze. – Stoi tam gdzie zwykle!
- A co to znaczy „tam gdzie zwykle”?
- No, tam gdzie zwykle! W szufladzie moimi skarpetkami!
Uh. Jakaś dzisiaj wredna jest. Z samego rana, jak zapytała „co dzisiaj robimy”, a ja jej na to „oglądamy mecz” to się ofoszyła. I jest nieznośna.
- I tynku nie rozwal!
O, proszę!
A niech tam, też będę wredny! O!
Ze złością zerwałem sznur lampek. Na podłoge posypał się tynk.
- Co ty tam do diabła wyrabiasz?!
-Walę tynki!
Cisza.
- Co? – zapytała Katze z taką… nadzieją w głosie?
- No, tynek się wali!
Katze tylko coś burknęła.
Nie to nie, łaski bez. Idę po odkurzacz.
Właśnie postanowiłem, że już nigdy więcej nie będę odkurzał i zabrałem się za sprzątanie tynku, kawałków rozbitego wazonu i smokomiętki Ciernia magią (co tez najlepiej mi nie wyszło), usłyszałem, jak ktoś dzwoni do drzwi.
- Ja otworzę! – oznajmiła Katze, wstając z kanapy.
O, nie!
Rzuciłem się do drzwi. Ale Katze była szybsza.
- Cześć, Katze, kochaniutka! – oznajmiła Mirza w progu. – Jest Murtagh? Byłam z nim umówiona.
- Byłaś. Z. Nim. Umówiona.
- Taaak…
- Dzisiaj.
- Ehe…
- To my idziemy… Pa, Katze! – chwyciłem płaszcz i wybiegłem z domu, zanim Katze zaczęła rzucać gromy.
- Ale co…?
- Chodźże! – chwyciłem Mirzę za rękę. Katze stała w oknie i patrzyła na nas morderczym wzrokiem.

*

- To o czym chciałeś dziś rozmawiać? – zapytała Mirza, gdy doszliśmy do jej gabinetu.
- O FD. I o mojej pracy. Tak jakby kasy mi brak.
- I dzisiaj chcesz o tym porozmawiać?!
- No… tak.
Mirza popatrzyła na mnie krzywo.
- Pokłóciliście się, czy jak?
- Co? Kto?
- Acha. Dobra. Rozumiem.
- ?
- A więc mówiłeś o pracy, tak? Chcesz wrócić?
- No ba!
Twarz Mirzy pojaśniała w uśmiechu.
- Naprawdę?
- Ehe…
Mirza z impetem rzuciła mi się na szyję.
- Łiiiiiiii Murtagh! Toz to cudnie! Ja bez ciebie wena nie mam! Kochany jesteś.
Nagle coś z okrzykiem „Woooooon!” rzuciło się na Mirzę i przygwoździło ją do podłogi.
- Katze?!
Popatrzyła na mnie wzrokiem a-ty-siedź-cicho-chyba-że-cie-życie-niemiłe i dalej przygważdżała Mirzę do podłogi.
No to siedziałem cicho. Słychać tylko było monotonne stukanie młotka.
- Dobra. A teraz mi się tłumaczyć. Obydwoje. Co tu się wyrabia?! Schadzki?!
- Eeee no… - zdołałem wykrztusić.
- To znaczy, że ten… - wydukała Mirza.
- Murtagh! Ja ci nie daruję!
- Co ja? Co ja?
- Walentynki, idioto! – szepnęła Mirza.
- O jejku, jej, Katze, a ty się o ten tynk kłócisz? Chciałem posprzątać, ale…
- Walentynki! 14 luty! Ja ci nawet bordowe bokserki z tej okazji kupiłam, a ty co? Romansujesz sobie z nią, o!
- Wypraszam sobie! – krzyknęła Mirza. – My tutaj ciężko pracujemy!
- Ależ oczywiście! Żeby mnie z równowagi wyprowadzić!
- Katze! Ty przecież dobrze wiesz, że wolę blondynów!
Katze momentalnie zamilkła.
- Dobra. To może mi ktoś wytłumaczy, o co biega z tym tynkiem?
Obydwie popatrzyły na mnie morderczym wzrokiem.
[SCENA OCENZUROWANA Z POWODU ZBYTNIEJ DRASTYCZNOŚCI]
Gdy tylko dowlekłem się do domu łyknąłem całą lecytynę, jaka była w pudełku. A potem powędrowałem do Hipernovy po czekoladki.
Na nic innego mnie nie stać.
Ale za to jakie mam bajer satynowe bokserki! Czerwone!
I bardzo dobrze, że zostawiłem tą jemiołę, oj, bardzo dobrze…

Od ałtorki: pozwólcie, że na dalsze sceny spowiję zasłonę milczenia. Istnieje w końcu, do dżumy, coś takiego jak polityka prywatności. A i jestem wręcz pewna, że Murtagh ma dysgrafię.








* Nie pytajcie.
Zobacz profil autora
Bjartskular
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 1625 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Czw 23:34, 22 Lut 2007 Powrót do góry

Oceniałam, oceniałam i ocenię jeszcze raz. Oba piękne i cudne :] Bardzo mi się podoba jak wplotłaś to walenie tynków, bo hasło słyszałam, ale ładnie dopasowane do opowiadania. Cóż powiedzieć: raj dla umysłu jeżeli się takowy posiada, czego w stosunku do mojej osoby nie jestem pewna :ym: Po sto kroć pięknie
Zobacz profil autora
Adurna_526
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 30 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Narnia

PostWysłany: Sob 17:29, 24 Lut 2007 Powrót do góry

Po prostu wspaniałe !!!!!!!! :)
pisz następne odcinki Labellui
Zobacz profil autora
Smoczy Jeździec
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 73 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Daret (Sieradz)

PostWysłany: Wto 20:34, 13 Mar 2007 Powrót do góry

Nie no, świetne. Śmiać mi się chciało. Pamiętnik super, tylko pisz dalej. I nie zrażaj się brakiem komentarzy. Wiem, że masz ich mało. Czekam na następne odcinki :].
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)