Barwne życie Jeźdźca

Głośny huk rozległ się w zamku Borromeo. Na chwilę wszyscy przerwali taniec by zobaczyć co się dzieje i równie szybko wrócili do zabawy. Przyczyną hałasu okazał się nie kto inny jak król Orrin, kompletnie pijany, który postanowił uświetnić imprezę z okazji zwycięstwa na Płonących Równinach fajerwerkami własnej roboty. Szkoda tylko, że wystrzelił je w środku, co zaowocowało zawaleniem się połowy sufitu, lecz nikt się tym zbytnio nie przejmował. No bo pomyślmy racjonalnie, kogo obchodzi zawalony sufit gdy jest się kompletnie pijanym?
Saphira w przeciwieństwie od Eragona trzymała się z dala od alkoholu pamiętając incydent z miodem. Jej Jeździec natomiast zajęty był bajerowaniem paru Surdańskich dziewczyn opowiastkami o jego walce Durzą. Arya jak zwykle kłóciła sie z krasnoludzkimi kapłanami których na imprezie zabraknąć nie mogło, a Nasuda tańczyła z Orrinem, który (dzięki Bogu) dał spokój fajerwerkom.
Gdy dziewczyny poszły tańczyć z jakimiś żołnierzami (idioci, pomyślał Eragon) Jeździec podszedł do baru po kolejny kielich wina, siadł przy stoliku i zaczął z zainteresowaniem przyglądać się DJ-owi. Pociągnął łyk z kielicha i wsłuchał się we właśnie lecący metalowy kawałek z płyty wspaniałomyślnie podarowanej przez KiMĘ. DJ, a raczej DJejka bo była to Angela wczuwała sie w swoją robotę.
Nagle chłopak poczuł mocne uderzenie w plecy. Roran padł na krzesło bok niego. Czknął głośno.
- Niezła impra, nie - czknął po raz drugi.
- Mhm - odparł niezbyt przytomnie Eragon. Po piątym winie miał trudności z rozumieniem tego, co do niego mówią.
-O maj Gad, te surdańskie laski są boskie - kontynuował jego kuzyn. - heh, Katrina przy nich to... a jak ci leci z Aryą? - Roran beknął po czym wpatrzył się w ledwo przytomnego Erasia.
Umysł Eragona rozjaśnił się trochę i zaczął barwnie opowiadać jak to Arya dała mu kosza.
-Eeeech... baby to zawsze tak samo - powiedział na zakończenie i łyknął jeszcze wina. Po chwili płakał razem z Roranem, obydwaj wyrzucali z siebie żal do dziewczyn.

Ostatnią rzeczą z imprezy jaką zapamiętali była Ravyn wrzeszcząca "LECIMY DO BURGERSMOKA!!!"

I jak się podoba pierwsza część? Może nie jest jakaś super, to mój pierwszy fanfik ale czyba może być?

Dalszy ciąg już wkrótce:)

Rozumiem, że to miało być śmieszne. Cóż nie udało Ci się wywołać uśmiechu na mojej twarzy, nawet najmniejszego. Całość jest prostacka, a to nie jest rzecz, która mnie śmieszy.
Długością raczej przypomina kwit z pralni niż tekst literacki, przecież to nie ma nawet jednej strony w Wordzie. Chociaż z drugiej strony to gdyby miało więcej to chyba nie dotrwałabym do końca. Póki nie było dialogów było jeszcze jakoś znośnie, ale potem to już nawet znośne być przestało.

Czaję

Hmm... zanim napiszę reszte pomyślę, postaram się to dopracować, opbievuję :lol:

"wiesz, mi się podobało
Ale jakoś melodii trochę w tym było za mało
Czasem miałem wrażenie, że słucham recytacji
Albo co najwyżej jakiejś prostej melodeklamacji
Co do tekstów, a słyszałem, że sam je sobie piszesz
Dla mnie są trochę za dosłowne, może lepiej opiszesz
Coś językiem ezopowym - czy wiesz co to takiego?
Jeśli nie wiesz - to najwyższa pora poduczyć się tego
Słowem, nawet, dostateczny - ale musisz pracować
Zarówno jako autor tekstów, jak i ten co śpiewać
Chciałby na festiwalach, w radio i w telewizji
Dużo potu Cię czeka zależnie od Twojej decyzji
Bo to ciężka jest robota, wiesz, napisać dobre słowa
I potem jeszcze je zaśpiewać, to rzecz właściwie wyjątkowa
Ale jeśli chcesz bardzo, i poświęcisz się zdołasz
No to może za czas jakiś zadaniu tego podołasz"

Ou. Następny forumfick. I nie, żeby mój dobry był, ale to-to zalatuje całkowitym brakiem pomysłu i mózgiem rozpaćkanym przez amerykańskie pseudokomedie, gdzie najlepszym gagiem jest ten z bekaniem. I się cieszę niezmiernie, iż ktoś ożywił ten, hm... sposób pisania, aczkolwiek wolałabym, ażeby zrobił to ktoś, kto zna się na rzeczy - nie tyle na pisaniu, co na forum. Trzeba być znanym i szanowanym, żeby takie coś uszło Ci na sucho... :ym:

Jak już zauważyli przedmówcy - nijakie to, pozbawione pomysłu. Szkoda gadać...

Labellui Cua napisał:

Ou. Następny forumfick. I nie, żeby mój dobry był, ale to-to zalatuje całkowitym brakiem pomysłu i mózgiem rozpaćkanym przez amerykańskie pseudokomedie, gdzie najlepszym gagiem jest ten z bekaniem. I się cieszę niezmiernie, iż ktoś ożywił ten, hm... sposób pisania, aczkolwiek wolałabym, ażeby zrobił to ktoś, kto zna się na rzeczy - nie tyle na pisaniu, co na forum. Trzeba być znanym i szanowanym, żeby takie coś uszło Ci na sucho... :ym:

A wy się czepialiście mojego ficka! To znaczy, ze teraz go mogę uznawać za arcydzieło :lol:

? Mogę

? "Trza być znanym i szanowanym." Yesyesyes! Albo wystarczy być zdobywcą Golluma jak kto woli :lol:

. "amerykańskie pseudokomedie..." Nie rozśmieszaj mnie ciociu Cuo. Jak coś takiego można w ogóle oglądać :jak:

? Ludzie potrafią to robić? Nie wkręcasz mnie? Nie no lekka przesada. A ten fick. Jakiś taki bez pomysłu. Taki podobny do co niektórych ficków z forum...