Chciałbym tu zamieścić część mojego opowiadania żebyście ją obiektywnie ocenili bo nie wiem jak mi wyszła a na swojej ocenie nie polegam tak jak na ocenie innych
Oto i ona
Skradanie nie było ulubioną czynnością Ottena. Na szczęście nie musiał robić tego często. Ale teraz nadszedł jego dzień. Jeśli jego misja się powiedzie Pan z pewnością go wynagrodzi.Otten jeszcze bardziej zwolnił tempo skradania. Przecież każdy odgłos może go zdradzić! Zatrzymał się obok wysokiego dębu i wyszeptał kilka słów. Jego ciało wygięło się i przybrało kształty wilczego. Ze skóry wyrosła mu sierść. Po prostu zamienił się w wilka. Teraz nie obawiając się o siebie pobiegł szybko przez las. Po jakiejś minucie ujrzał światła obozu. Pan miał rację. Otten popędził ku światłu i ukrył się w krzakach. Wychylił jedynie głowę aby obserwować obóz. Na środku polany stał ogromny namiot. Ottenowi zrobiło się żal tych wszystkich osób które będzie musiał zabić. Ale tak kazał Pan! W pewnej chwili z namiotu wyszedł człowiek w rękach trzymając dużą, starannie zdobioną tarczę. Serce Ottena zabiło mocniej. Uświadomił sobie że nadeszła ta chwila. Wyskoczył żwawo z krzaków i przegryzł gardło mężczyźnie. Otten ucieszył się ponieważ człowiek nie zdążył ostrzec towarzyszy. Warknął przeciągle i powrócił do człowieczej postaci. Wskazał ręką namiot, wyszeptał kilka słów i odsunął się. Namiot zaczął płonąć. Ze środka dochodziły krzyki cierpiących ludzi. Nagle z namiotu wyleciał fioletowy pocisk magiczny i ugodził Ottena w pierś. Otten upadł. Ostatnie myśli przemknęły mu przez głowę. Zawiodłem Pana!
Z góry dziękuje za oceny ( za te złe również)
Solembum
..::3rd League Shur'tugal::..
Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
no dobra ale nie mam za bardzo weny więc nie dziwcie się jak bedzie do bani
Otten ocknął się. GDZIE JA JESTEM?-pomyślał. Nagle wróciły obrazy z poprzedniego dnia. Zamknął oczy i zapragnął umrzeć. ZAWIODŁEM PANA!
Powoli i bardzo ociężale mężczyzna wstał i ujrzał spalone zgliszcza wielkiego namiotu który za jego zaklęciem spłonął. Kiedy już chciał rzucić się na ziemie i umrzeć zobaczył leżącą na ziemi tarczę-te tarczę której tak bardzo chciał Pan. Podszedł do niej i podniósł ją. Była bardzo lekka. Wziął ją w ręce i ruszył w powrotną drogę do Eskalonu.
Las skończył się. Otten nie napotkał nikogo. Bardzo się z tego powodu cieszył ponieważ każdy obcy mógł okazać się szpiegiem. Teraz mężczyzna ruszył gościńcem. Normalnie wydawałoby się że popełnił błąd ponieważ na gościńcu zwykle jest najwięcej podróżników ale nie o tej porze roku. Nikt nie chciał podróżować teraz kiedy dżdże tak często zraszały ziemię. Droga była nierówna, poniszczona przez końskie kopyta. Obok traktu ciągnął się długi wąż końskich odchodów(przecież konie też muszą gdzieś to robić).
Mężczyzna postanowił przejść jeszcze kilometr i zatrzymać się na noc. Przez swój spokój Otten popełnił błąd. Nie dbał o to by być cicho i kiedy miał się już zatrzymywać napadł go gang Fariusa-najstraszniejsi bandyci w całej Orleani.
Zobacz następny temat Zobacz poprzedni temat Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach