Aeander
..::2nd League Shur'tugal::..
Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 21:30, 19 Gru 2006 |
|
Rozdział 1 Nocny atak
Arlo potrząsnęła silna dłoń jego ojca, Mavandera, rozległ się też jego głos
- Wstawaj zgraja goblinów niszczy nasze pola trzeba je przepędzić - rzekł ojciec
a że Arlo był człowiekiem czynu szybko narzucił płaszcz i pobiegł za ojcem. Biegli krócej niż zwykle, gdyż ojciec prowadził go Arlo przez skróty, w których mnóstwo było wszelakiego rodzaju pajęczyn, krzaków i innych tego rodzaju rzeczy. Z tego powodu, gdy dobiegli na pole bitwy reszty mieszkańców wioski z goblinami byli już mocno podrapani, lecz mimo to od razu rzucili się w wir walki. Finiarel i Homwer już tam byli.
- Co tam u ciebie? - krzyknął Homwer zabijając najbliższego goblina.
- Normalnie - odkrzykneli równocześnie Arlo i Finiarel.
Dalsza walka toczyła się już bez rozmów. Goblinów było mniej niż mieszkańców wioski, lecz byli okuci w zbroje, podczas gdy obrońcy najczęściej nie mieli żadnego elementu zbroi, toteż walka była dość zaciekła.
Arlo walczył zaciekle i gdy położył pod ostrzem swego miecza dwóch goblinów, ujrzał jak jego ojciec zmagał się z dwoma wielkimi goblinami, próbował ojcu pomóc używając zaklecia "magiczna strzała", lecz czar rozprysnął się przy styku z goblinem. Arlo się temu nie dziwił, gdyż tak to w większości bywa, kiedy się nie skocentruje dokładnie na zaklęciu. Postanowił więc pomóc ojcu bardziej radykalnymi środkami rzucił się ku nim roztrzaskując łeb pierwszego goblina. Następnie razem z ojcem położyli następnego goblina.
- Dzięki - wysapał Mavander.
- Nie ma sprawy - odrzekł Arlo - Tato.
walka trwała jeszcze długo, lecz oddalała się powoli od pól. Nagle gobliny zaczęły być przeszywane strzałami, to elfy z bliskich osad rzuciły się na pomoc ludziom. Dzięki temu większość goblinów została wybita a garstka tych co ocalała zbiegła. Łucznicy ( w większości elfy ) ruszyli w pościg za kreaturami.
- W porządku? -zapytał Homwer.
- U mnie tak. A jak tam u ciebie? - odrzekł Arlo.
- U mnie też, ale nie mogę znaleźć Finiarela chyba coś mu jest
- Spokojnie wyruszył w pościg za goblinami -
- A to chyba że tak. -
- Chodź, siądziemy sobie tutaj i poczekamy na niego -
- no w sumie i tak już nie zasnę to możemy na niego poczekać -
Człowiek i krasnolud czekali parę godzin aż w końcu ujrzeli w oddali zbliżającą się grupkę postaci. Szybko wstali i ruszyli im na spotkanie. Wśród łuczników szybko znaleźli przyjaciela.
- No wreszcie jesteś! Goniliście ich chyba przez pół Lireli - Rzekł na przywitanie Homwer.
- Jak zwykle przesadzasz! A jeśli już chcesz wiedzieć to goniliśmy ich do Srebrnego Strumienia tam zwolnili bo musieli się przeprawić przez bród, a gobliny nie lubią wody. - szybko odpowiedział Finiarel.
- Aj! Coś nie tak z waszą formą powinniście dogonić ich znacznie wcześniej bo nie są dobrymi biegaczami, a jeszcze byli obciążeni zbrojami, przyznaj że elfy podjadały za dużo miodu na zime!-
- nie było cie tam więc nie wiesz coś złego się wydarzy, ponieważ zawsze wtedy gobliny są silniejsze, to dlatego nie mogliśmy ich złapać! -
- Skąd o tym wiesz nie możesz pamiętać czasów jak do Lireli przybył Haron nie było cię wtedy na świecie, nawet twoi rodzice mieli tylko po parę lat! - wykrzyczał Homwer.
- Ale byli i pamiętali ojciec mi o tym wszystkim powiedział ja już tu wracaliśmy! -
- Jakie masz dowody na to że tak jest, może być tak że to byli po prostu Zarleni ( większe, szybsze i silniejsze gobliny ) -
- Wiem o tym stąd że w całej Lireli widać to że goblinów jest więcej i są bardziej natarczywe, nasz król Arlem otrzymuje listy od większości elfich państw i stąd wiem że mam rację!
- Zamknijcie się wreszcie! Nie macie już z jakich powodów się kłócić?! Nieważne czy to byli Zarleni czy zwykłe gobliny silniejsze dlatego, że Haron ma przybyć, ważne jest to że musimy się lepiej bronić, bo zbyt łatwo gobliny nas zaskoczyły. Porozmawiam z ojcem żeby przekonał radę główną miasta żeby pomyśleli o jakichś wartach czy o czymś w tym rodzaju! Choć pewnie i tak powie mi że to był tylko odosobniony przypadek i że muszę trzymać wyobraźnię na wodzy! - Przerwał kłótnię Arlo.
- Dobra, chyba lepiej będzie jak wrócimy do domów i jeszcze się trochę prześpimy - Rzekł Finiarel.
- Jasne, aha Finiarel! - rzekł Homwer.
- Co? - Padła odpowiedź.
- Sorry -
- Nie ma sprawy... -
Następnego dnia w szkole Arlo, Homwer i Finiarel postanowili dowiedzieć się czegoś więcej na temat tamtych goblinów. W czasie lekcji histori Lireli spytali się więc czy to byli zarleni czy zwiastun przybycia Harona. Usłyszel tylko odpowiedź:
- Nie wasza sprawa, nie przejmujcie się tym -
-Ale, profesorze...-
- Powiedziałem: Nie przejmujcie się tym! - Zakończył rozmowę Profesor.
Tego samego dnia Arlo rozmawiał z ojcem na ten sam temat, lecz ten zakończył rozmowę w ten sam sposób, co profesor. Najwyraźniej nie chcieli im czegoś powiedzieć.
Następnego dnia Finiarel i Arlo postanowili nauczyć Homwera podstaw magii. Krasnolud wzdragał się przed tym mówiąc:
- My krasnoludy działamy starymi dobrymi sposobami - rzekł gładząc swój topór
- No to się zgadzamy, magia jest stara jak świat, a jest dobrym sposobem więc wszystko w porządku - rzekł Arlo
- Wiesz że nie o to mi chodzi!! -
- Wiem. No to jak? -
- No, dobra ale tylko najbardziej podstawowe podstawy -
- Taaa..., jasne
I rozpoczął się długi i męczący trening, tym bardziej męczący że Homwer nie wiedział dokładnie czy chce się tego uczyć.
Po długich godzinach męczącej dla wszystkich nauki Arlo zarządził przerwę.
Tego wieczoru Arlo długo myślał o ostatnich wydarzeniach, przeczytał wypożyczone książki i z tego co się dowiedział wszystko wskazywało na to, że Haron zbliża się do Lireli. Haron. największe zło tego świata...
Rozdział 2 Złe wieści
Arlo wraz z Finiarelem i Homwerem siedzieli pod największym drzewem w wiosce, któro było ich miejscem spotkań, i rozmawiali o ostatnich wydarzeniach, na szczęście Finiarel i Homwer już się nie kłócili. Wszyscy zgodnie sądzili że dzieje się coś bardzo złego.
- Słuchajcie: nie wiemy dokładnie co się dzieje więc się tym nie przejmujmy! - ciągle powtarzał Homwer
- Być może tak jest, ale i tak trochę to nas dotyczy - upierała się pozostała dwójka.
Po jakimś czasie postanowili pochodzić trochę po wiosce. Kiedy byli przy sklepie pana Durmenstila zobaczyli gońca królewskiego z krainy Verany. Oznajmił on im że okręty płynące na wschód ujrzały wielki, nieprzenikniony cień, a to może oznaczać tylko jedno: Haron się zbliża. Zmartwiło to bardzo naszych przyjaciół.; Postanowili zrobić wszystko co jest w ich mocy aby go powsztrzymać, choć wiedzieli że to nie jest zbyt wiele. Traktowali raczej jako dobrą zabawę a nie jako próbę ocalenia świata. Teraz każdego dnia siedzieli po kilka godzin w bibliotece i szukali czegoś o Haronie. Kiedy już nic nie wskazywało na to że w bibliotece w spokojnym miasteczku znajdą cokolwiek o Haronie, Arlo odkrył ciekawy zwój, w którym mogło by być coś ciekawego. Okazało się, że jest to legenda o trzech wielkich magach, nazywanych starożytnymi. Podobno byli najpotężniejszymi siłami z całej Lireli.
Kiedy Arlo powiedział przyjaciołom o swoim odkryciu, postanowili dowiedzieć się czegoś więcej, lecz mieszkańcy Revny śmiali się z nich i mówili: Zajmujcie się prawdziwymi rzeczami, a nie jakimiś marnymi opowiastkami. Gdy rozmawiali o tym przy sklepie pana Durmenstila, usłyszał to pan Durmenstil; uważany trochę za dziwaka, ponieważ opowiadał różne dziwne historie o starych dziejach i wielu innych sprawach, podszedł do nich, a gdy szedł jego broda śmiesznie podskakiwała, to w prawo, to w lewo.
Niektóre dzieci; straszone małymi chochlikami, które mieszkają pod łóżkiem,a w nocy wychodzą i rozrabiają, bały się brody pana Durmenstila, ,myśląc że chochliki wybrały to miejsce za swoją siedzibę.
Staruszek zaprosił ich do siebie i powiedział, że może opowiedzieć im co nieco o tych trzech starożytnych.
W jego siedzibie było bardzo ciemno, choć Durmenstilowi, zdawało się to nie przeszkadzać.
-Jesteście podobni do mnie, kiedy byłem młody: chcecie wiele wiedzieć.-rzekł do trójki przyjaciół- Więc pozwólcie, że zaspokoję waszą ciekawość
Otóż, wiele lat temu istniało bractwo nazywane starożytnymi, członków było zawsze trzech. Bractwo to zajmowało się wieloma tajnikami magii i było bardzo potężne, lecz wszystko ma swój koniec. Gdy Haron zaatakował Lirelę, trzech mistrzów zostawiło swoich uczniów w wieżach ukrytych gdzieś w Lireli, a sami ruszyli do walki z ciemnością, lecz...-tu zatrzymał się i głos mu zadrżał-...polegli z ręki samego Harona, później siły obrońców Lireli zadały mu takie straty, że nigdy nie odzyska już swojej mocy. Jednak ich uczniowie, nieśmiertelni jak elfy, nie mieli już nauczycieli. Więc nie osiągneli takiej mocy, jak ich mistrzowie.
Wielu śmiałków usiłowało odnaleźć trzy wieże, lecz żadnemu z nich się to nie udało... Nie wiadomo, czy zabiły ich gobliny, czy pożarły jakieś bestie, o wszystkich słuch zaginął...
Teraz opowiedziałem wam skróconą historię bractwa starożytnych i myślę, że zaspokoiłem tym samym waszą ciekawość. A teraz żegnajcie!-
To jest 1,5 rozdziału mojej książki. Wiem, że to amatorszczyna, ale trudno . Jeśli któs ma jakieś sugestie co do tego tekstu to niech napisze. Jak cos to mogę się dołączyć do pisania tej książki, jeśli to nadal aktualne
UWAGA!!! Proszę nie pisać postów o tym, że znaleźliście w moim tekście jakąś literówkę, bo czasami mi się to zdarza.
|
|
|